Do S. Weroniki Herdan (3)

Bardzo się cieszę z twego zamiłowania obowiązku tak pożytecznego i z tego także, że obawiasz się, abyś stąd nie ulegała pokusom próżności, nie zaniedbywała postępu duchowego, a co najgorsza, rozsądzania starszych, czego powinnaś się strzec jak sidła czartowskiego. Ale co się tyczy przywiązania do rodziny, to ono powinno być duchowne, tj. pragnąć i starać się o dobro ich duszy. Płakać zaś po śmierci matki nie tylko nie jest rzeczą zakonną, ale – jak Pismo Św. powiada – dowodzi braku wiary, boć jedno Zdrowaś więcej matce pomoże niż te wszystkie głupie łzy. Jeżeli co matka przez Ciebie ucierpiała, to tym lepiej dla niej, bo się z tego dziś raduje więcej niż z pieszczot twoich. Więc po cóż płakać? Jeżeli umarła po Bożemu, to nie trzeba jej zazdrościć szczęścia, że już jest bezpieczną, tylko myśleć o tym, abyś i sama dobrze umarła i razem z nią była. Gdybyście chciały się przenieść do Ameryki i dowiedziałabyś się, że matka szczęśliwie przepłynęła morze, to byś się radowała, choćbyś jeszcze długo zobaczyć jej nie mogła. Po co mama ma być koniecznie w niebie, chyba dlatego, żebyś się za nią modlić nie potrzebowała.

Niech Cię Bóg błogosławi.