Do M. Eleonory Motylowskiej (14)

(Zakroczym, 1889)

Pokój Tobie i łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie zawsze z Tobą. Nie trwóż się obecnym usposobieniem swoim. Nie byłaś przyczyną rozproszenia, tylko okoliczności, w jakich zostawałaś, a które każdego by do tego przywiodły. Większa chwała Boża i dobro Zgromadzenia wymagało tego otrzeźwienia, a nie macie ani czasu, ani funduszów do przedłużenia pobytu swego. Ale i na tym skupieniu nie tak wiele znowu zależy i kto wiem, co by się więcej P. Bogu podobało; czy żebyś wyjechała pocieszona i uspokojona przy nogach P. Jezusa, czy też to, że wyjeżdżasz upokorzona i przygnieciona widokiem swojej nędzy. Pan Jezus nie pozwoli, aby to na szkodę duszy twojej wyszło. Ja zawsze jestem pocieszony, widząc w Tobie takie stałe pragnienie postępu i takie szczere zajęcie się swą duszą, i tym więcej mnie to pociesza, że nawet w stanie opuszczenia i oschłości, i wstrętów wewnętrznych nie ustajesz w tym pragnieniu własnego uświęcenia. Ale nie trwóż się o grzechy z powodu braku postępu, bo to nie jest obowiązek oddzielny od innych i dostatecznie się spełnia, odbywając wiernie swoje ćwiczenia. Nic zgoła złego nie znajduję w całym twoim usposobieniu i nigdy nie wahałem się w przekonaniu o twoim powołaniu do tego stanu i zadania, jakie Ci Bóg zlecił. Niczego też nie wymagam absolutnie, tylko myśli podaję.

Boże, błogosław.