Do S. Marii Łaniewskiej (4)

Przepraszam Cię, moje dziecko, żem dotąd na list twój nie odpisał, chociaż był dość pilny. Jak też Ty możesz się smucić na służbie takiego Pana, jak możesz nie ufać takiemu Oblubieńcowi. Czyś słyszała kiedy, żeby jaki król, wziąwszy sobie z jakiejś familii oblubienicę, skazał potem jej braci lub siostry na śmierć lub na więzienie? A choćby się znalazł taki król na ziemi, to przecież nie uczyni tego twój Oblubieniec. Dość, byś służyła Mu wiernie, a możesz być pewną, że wszystko na dobre się obróci. Oto co najwięcej przyczyniać się może do tych niepomyślności, to brak ufności w Tobie i zbytnie zajmowanie się rodziną, które zawsze naganne jest w takiej osobie. Koniecznie trzeba, abyś się usunęła od tego, inaczej upadniesz na duchu albo i powołanie stracisz. Lepiej już wyjechać, jeżeli inaczej tego uczynić nie można. Bardzo proszę p. Krzymowską, aby się twoim bratem zajęła, jeżeli dotąc tego nie wyjednałaś u niej. Co do spowiedzi to ja zawsze jestem zdania św. Franciszki, aby poprzestawać na chlebie powszednim, jaki daje Matka Zakon w przewodnictwie matek, a nie szukać łakoci duchownych, bo często tam, gdzie zdaje nam się, że pożytek wielki odnosimy, w końcu niepokój się zrodzi. Ale niech tam Matka o tym decyduje. Niech Cię Bóg swoim pokojem obdarzy i błogosławi.