Listy okólne (2)

(Nowe Miasto, 6.12.1909)

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Najśw. Maryja Panna Niepokalanie Poczęta.

Bardzo wdzięczny Wam jestem, Czcigodne moje Panie i umiłowane w Bogu Siostry, żeście nie zapomniały o mnie przy tak wielkiej waszej uroczystości, pamiętając na te liche posługi, jakie miałem szczęście Wam przez wiele lat oddawać. Łączę się z Wami w duchu, radując się wspólnie z tej rocznicy, która przypomina mi tyle pociech, ile miałem, spoglądając przez tak długi czas na wasze męstwo, gorliwość i bezinteresowne, i prawdziwie bohaterskie poświęcenie wśród tylu przeróżnych trudności i najrozmaitszych prześladowań, jakich chyba żaden z dawnych zakonów nie przechodził. Słusznie się przeto dziś weselić maci, według słów psalmu: „którzy sieją we łzach, w radości żąć będą”. Bo oto Bóg nagrodził waszą wytrwałość taką wielką łaską Kościoła św., której trudno się było spodziewać. Wam się należy nawet podziękowanie od wszystkich naszych Zgromadzeń, bo Wy pierwsze usłyszałyście to słowo Ojca św., że „habit nie stanowi zakonnicy”, które wielką odmianę w dziejach zakonów stanowi.
Przez długie wieki bowiem utrzymywało się to w Kościele, że bez habitu zakon być nie może. I gdy przy pierwszym staraniu o potwierdzenie dano mi znać ze Św. Kongregacji, że jeżeli się zgodzę na to, aby Zgromadzenia przybrały habity, gdy będzie odpowiednia swoboda, to będą potwierdzone, ja nie mogłem na to się zdobyć, bo wiedziałem, że P. Bóg czego innego chce od Was. I oto przez wasze pośrednictwo doczekaliśmy się tego, że Papież tę przeszkodę usunął, boć ta przeszkoda nie pochodziła z natury życia zakonnego, ale tylko z woli Kościoła, którą też Ojciec Św. miał prawo zmienić i zgromadzenia ukryte porównać we wszystkim z jawnymi. Nie ma wątpliwości, że Bóg go natchnął tą myślą, a natchnął dlatego, aby wynagrodzić wytrwałość waszą. Niechże ta łaska utwierdzi Was w waszym poświęceniu i w tym rodzaju życia, od którego nigdy odstępować nie powinniście, a przekonacie się, jak wielką rzecz P. Bóg z tych małych początków zrobi.
Już dzisiaj mój wiek i inne okoliczności nie pozwalają mi na to, abym Wam przesyłał nauki, kolędy itp., ale to jedno mi zostało, czego mi nikt nie zabroni, abyś się modlił za Was. Toteż nie tylko przy każdej Mszy swojej, ale i przy wszystkich, jakie słucham kilkakrotnie na dzień, modlę się gorąco, aby Wam Bóg dał wytrwanie. I pojutrze Mszę św. za Was ofiaruję i Was proszę, abyście w modlitwach waszych o mnie nie zapominały, bo ja tylko nimi dotąd żyłem. A teraz oddaję Was Bogu i proszę Go, aby Wam błogosławił we wszystkim i na duszach waszych i w pracach waszych, i aby Was coraz więcej uświęcał, i dał wytrwać do końca.
Proszę Go także, aby błogosławił Czcigodnej Matce waszej, która niegdyś tak wielką i mężną z siebie ofiarę złożyła, gdy była powołana do tej służby Pańskiej, i tyle lat wiernie pracowała, a dziś jeszcze cierpieniem swoim ściąga błogosławieństwo Boże na Zgromadzenie, jak i św. Franciszek to czynił.
Błagam także Niepokalanie Poczętą Pannę, aby Wami zawsze rządziła i polecam opiece św. Józefa i św. O. Franciszka, i wszystkich św. Patronów Serafickich Zakonów.

6 grudnia 1909 r.

Sługa wasz, br. Honorat kapucyn