Homilia O. Pacyfika Dydycza w czasie Mszy św. w radiu watykańskim w języku polskim dnia 16 X 1988 r.
„Za ten dar dziękujemy Panu Bogu"
Bracia i Siostry,
Nieraz już słyszeliśmy dopiero co odczytany tekst biblijny (Iz 53, 10-11; Hbr 4, 14-16; Mk 10, 35-45). I z pewnością za każdym razem odbieraliśmy go nieco inaczej ... i za każdym razem odnajdywaliśmy w nim coś nowego.
Dzisiaj wsłuchiwaliśmy się weń nie sami, ale wraz z nowymi Błogosławionymi, a zwłaszcza z błogosławionym Honoratem, który dopomaga nam bardzo w refleksji nad Ewangelią. On także swoim życiem ułatwia stosowanie w praktyce tego, co mówi Pismo święte. A Ewangelia z tej niedzieli odnosi się do wielu spraw. Przypomina sens naszego powołania do współuczestnictwa w chwale Syna Bożego i jego związek z udziałem w cierpieniach Chrystusa. A ponadto wzywa nas do szczerej służby braciom, gdyż w ten sposób najpewniej się sprawdza nasze wszczepienie w Jezusa.
Kilka godzin temu na Placu Św. Piotra, pełnym pielgrzymów, Ojciec św. Jan Paweł II obwieścił całemu światu, że wraz z dwoma innymi, bł. Honorat Koźmiński ma prawo do wyjątkowej czci, a to dlatego, iż życiem swoim starał się potwierdzić znaczenie Ewangelii dla każdego człowieka i dla wszystkich epok. Oczywiście, jest prawdą, że w istocie swojej beatyfikacja urzeczywistniała się pomiędzy rokiem 1829 a 1916 w życiu Ojca Honorata. A dzisiejszego przedpołudnia, czyli w dniu urodzin Błogosławionego, Ojciec św. wynosząc go na ołtarze, potwierdził jedynie to, co się dokonało przed laty.
Beatyfikacja bowiem jest oficjalnym potwierdzeniem ze strony Kościoła, że życie jednego z jego wiernych odpowiadało temu, ku czemu zaprasza nas Chrystus swoim przykładem i o czym mówi Ewangelia. Dlatego winniśmy na moment zatrzymać się przy życiu nowego Błogosławionego, który 16 października 1829 roku przyszedł na świat w Białej Podlaskiej, w katolickiej rodzinie o ścisłych powiązaniach z obrządkiem wschodnim, z Kościołem Unickim. Już jako dziecko, a potem jako młody człowiek doświadczył tego wszystkiego, co było udziałem jego pokolenia: w Powstaniu Listopadowym traci dwóch braci, musi opuścić rodzinne miasto, wcześnie umiera ojciec, a on przeżywa poważny kryzys w dziedzinie wiary. A obok tego uczęszcza do szkół, pomaga matce i rodzinie, żyje współczesnością. Wreszcie zostaje uwięziony i w Cytadeli doświadczy wewnętrznej przemiany. Już po odzyskaniu wolności odprawia spowiedź z całego życia i postanawia wstąpić do zakonu. I wreszcie puka do kapucyńskiej furty w Warszawie, aby pójść za Chrystusem drogą Franciszkową, zbudowaną na kulturze i polskich doświadczeniach. Rozpocznie się w stolicy, ale nowicjat odbędzie w Lubartowie, studia w Lublinie i w Warszawie, gdzie otrzyma święcenia kapłańskie i podejmie też pierwsze prace apostolskie.
Powstanie Styczniowe stanie się nowym doświadczeniem. Zakony ulegną kasacie, a zakonników zgromadzono w paru klasztorach, aby tam doczekali się śmierci. Część zresztą spośród nich skazano na powieszenie, wielu zesłano na Sybir. Ojciec Honorat znalazł się wśród tych, którym pozwolono umrzeć w Kraju. Najpierw zamieszka w Zakroczymiu, a po kasacie i tego klasztoru zostanie przeniesiony do Nowego Miasta i tam umiera 16 grudnia 1916 roku.
W trudnych czasach wypadło mu żyć i w ciężkich warunkach był zmuszony wypełniać swoje kapucyńskie i kapłańskie powołanie. Czasy te jednakże dopomogły mu w pogłębieniu przyjaźni z Chrystusem, przyjaźni utrwalającej się w cierpieniu. Jakby na nowo odkrywa Krzyż; krzyż życia, krzyż powszedniego dnia. Zatrzymuje się przy nim i już tak pozostaje.
Stara się sumiennie przestrzegać to, co od niego wymagały Konstytucje Zakonu. I usiłuje odważnie pełnić apostolską posługę: służąc w konfesjonale, przy ołtarzu, na ambonie, w nawiedzaniu chorych i więźniów; posługując się ubogimi środkami: nauczaniem, kazaniami, słowem pisanym, a zwłaszcza przykładem życia, zbudowanego na wierze, ubogacanego niezwykłą nadzieją i jaśniejącego miłością do Boga i bliźnich.
I w takich to czasach zdołał zapisać tysiące stronic, setki tysięcy ludzi pojednał z Bogiem i pomimo kasaty zakonów potrafił zorganizować wiele zgromadzeń zakonnych o życiu ukrytym, które podjęły się w warunkach stałego zagrożenia pełnienia tej misji, jaka przynależy do istoty życia konsekrowanego. Tego wszystkiego dokonał jeden człowiek, w jednym tylko życiu, przez 52 lata odcięty od zwyczajnych kontaktów z otoczeniem. Dokonał tego jeden człowiek, jeden zakonnik, jeden kapłan, ale silny mocą Ewangelii, odważny w Krzyżu, zjednoczony z Chrystusem i Jego Matką, do której miał wielkie nabożeństwo. W jej miesiącu się urodził dla ziemi, w Jej Miesiącu Roku Maryjnego został wyniesiony na ołtarze.
Błogosławiony Honorat nauczył się cierpieć z Chrystusem, służyć braciom. A Pan Bóg, Ojciec najlepszy przewidział i to sprawił, że właśnie dzisiaj odbyła się beatyfikacja, potwierdzenie Jego przyjaźni z Jezusem.
Dziękujemy za to Panu Bogu, dziękujemy za nowego Błogosławionego, który nam dopomaga w Chrystusowym odczytywaniu Ewangelii, który nas podtrzymuje w wiernym jej zachowywaniu; który nas jednoczy ze Stwórcą i przybliża do stworzeń.
A nauczył się tego w twardej szkole. Urodził się w czasach, kiedy podzielona Ojczyzna ziemska znajdowała się w niewoli, a religia była narażona na prześladowania. Cierpiał zwłaszcza Kościół obrządku wschodniego, trwający w jedności ze Stolicą Piotrową.
I oto dzisiejsza niedziela, uroczystość beatyfikacyjna jest jakby szczególną nagrodą za cierpienia i trudy Błogosławionego; jest wyjątkowym znakiem dla nas. Beatyfikacji bowiem dokonał Papież z rodu Słowiańskiego, a w uroczystościach biorą udział biskupi litewscy, ukraińscy i polscy, przedstawiciele liczni całej Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Przez ponad dwieście lat nie było to możliwe. Dzisiaj na nowo jesteśmy razem; razem w Chrystusie, dzięki świadectwu Błogosławionego Honorata.
I to nas kieruje ku innym czasom, równie trudnym, do epoki rozbicia dzielnicowego, kiedy to znakiem jedności stał się także świadek Chrystusa, święty Stanisław ze Szczepanowa. Nasza epoka, pełna podziałów i kontrastów otrzymuje od Boga ten wyjątkowy znak w osobie Błogosławionego z Podlasia. Jest On znakiem i współpracownikiem na niwie jedności; jedności wyrastającej z Chrystusa, i w Nim owocującej. Do takiej jedności nawołuje Jan Paweł II, a którego apele nie powinny pozostawać bez echa, chociażby ostatnie wypowiedziane w Strasburgu. A Ojciec Honorat podpowiada nam, jak mamy przyczyniać się do budowania takiej jedności w duchu ewangelicznym.
Za ten dar dziękujmy Panu Bogu i prośmy Go, aby za wstawiennictwem Matki Najświętszej dopomógł nam i wszystkim naszym braciom, zwłaszcza tym, którzy wywodzą się z tych samych tradycji kulturowych i religijnych, by starali się często powracać do przykładu życia Błogosławionego Honorata i żeby nikomu z nas nie zabrakło chęci do odczytania tej stronicy ewangelicznej, którą dopisał on swoją wiarą, nadzieją i miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz