Uzdrowienia i łaski za przyczyną O. Honorata, cz. 1

(opr. O. Gabriel Bartoszewski OFMCap. - 1990)



I. Od chwili śmierci do rozpoczęcia procesu kanonizacyjnego (1916-1949)


1. Wysłuchał ich Ojciec

W dzień pogrzebu 21 grudnia dwie osoby, a córki duchowe O. Honorata otrzymały za jego przyczyną zdrowie. Jedna z nich, leżąc na silną migrenę, żaliła się, że nie będzie mogła nawet zobaczyć zwłok, bo o pójściu do kościoła nie ma mowy, tak jest cierpiąca. Wówczas towarzyszki jej zaczęły prosić Ojca o wstawiennictwo do Pana Jezusa, żeby chora mogła się podnieść i być na pogrzebie. I wysłuchał ich Ojciec, migrena przeszła.
Drugą od trzech tygodni kaszel bardzo męczył i czuła wielki ból w płucach. I oto, stojąc przy trumnie, doznała wrażenia, jakby tam w piersiach coś się zamknęło, nie kaszle już i nie boli ją nic.
Trzeciej zaś osobie Ojciec wyprosił ustalenie w powołaniu.

Nowe Miasto, 21 XII 1916 r.

N.N.

2. Żeby uprosił nawrócenie temu człowiekowi

W 1918 r. p. Julia Stańczyk, ze Zgromadzenia Służek Maryi (Niepokalanej, która) mieszkała pod Wołominem, wracając koleją do domu po czasowej nieobecności, musiała długo bardzo czekać na pewnej stacji, nie mogąc dla natłoku dostać biletu kolejowego. Wtem ujrzała jakiegoś podróżnego, który jej się wydał znajomym z widzenia. Zwróciła się do niego z prośbą o pomoc. Pan ów chętnie podjął się przysługi, a doręczając zdobyty wreszcie bilet, zapytał pannę Stańczyk, skąd go zna. „Zdaje mi się, odrzekła, że widywałam pana w kościele". "O, co to, to się pani pomyliła, przerwał żywo pasażer; do kościoła nie chodzę, bo przede wszystkim nie lubię kazań". I w dalszym ciągu zaczął krytykować Kościół i księży. Panna Stańczyk usiłowała mu wytłumaczyć, że kazania to obowiązek kapłanów, i kilka innych poruszyła jeszcze kwestii, według tego, jak jej Duch Święty podyktował. Podróżny to walczył z nią rozmaitymi argumentami, to znowu po części przyznawał jej rację, a w końcu widząc, że trzyma jakąś książkę, zapytał o jej tytuł. Panna Stańczyk czytała właśnie krótki życiorys 0. Honorata, wydany w r. 1917, dała mu go więc do przejrzenia, a sama westchnęła do świątobliwego Zmarłego, żeby uprosił nawrócenie temu człowiekowi. Przerzuciwszy kartki, oddał książeczkę, mówiąc, że słyszał o 0. Honoracie i 0. Prokopie Leszczyńskim jako o mądrych i gorliwych zakonnikach, ale to wyjątki. I znowu zaczął krytykować księży, po czym się pożegnał.
W kilka dni później ujrzała go panna Stańczyk modlącego się w kościele, a w niedługim czasie - na procesji Bożego Ciała, przykładnie biorącego w niej udział. Czyż nie wolno tu przypuszczać nawrócenie za wstawiennictwem 0. Honorata? Takie przynajmniej było wewnętrzne przekonanie panny Stańczyk.
N.N.

3. Zaczęłyśmy głośno wzywać O. Honorata

Służąca moja Ewa Goliszek trzykrotnie doznała cudownej pomocy za przyczyną Świątobliwego Sługi Bożego 0. Honorata. Jako tercjarki słyszałyśmy o łaskach, jakie 0. Honorat swoim czcicielom wyjednywał, zaczęłyśmy Go wzywać z ufnością i oto prośby nasze zostały wysłuchane.
P. Jezus widocznie chcąc doświadczyć naszej wiary, aby wsławić sługę Swego na ziemi, zesłał na służącą moją ciężkie zapalenie płuc. Gorączka była stale 40°, chora przytomna prosiła o wezwanie kapłana, wyspowiadała się, przyjęła Wiatyk i Ostatnie Olejem św. Namaszczenie i oczekiwała śmierci, ponieważ gorączka podnosiła się. Na drugi dzień po spowiedzi, tj. w sobotę 9 kwietnia 1921 r. około godz. 5-tej po południu zauważyłam, że chora zaczyna tracić przytomność. Zmierzyłam jej gorączkę, termometr wskazywał 41,5 st. C. Jakby za natchnieniem Bożym włożyłam na chorą szkaplerz tercjarski, przy którym zaszyty /był/ kawałek habitu O. Honorata. W jednej chwili chora krzyknęła: "Jezus Maryja, już umieram". Przerażona patrzyłam, jak straszny pot spływał jej po twarzy. Uklęknąwszy przy łóżku zaczęłyśmy głośno wzywać 0. Honorata. W kilka minut /potem/ mierzę gorączkę i widzę, jak rtęć spadła do 35°. Ponieważ cały ten spadek gorączki nie był wywołany sztucznie jakimś lekarstwem, musimy więc uznać to wyzdrowienie za cudowne, bo sądząc po ludzku chora była bliżej śmierci niżeli życia. Lecz cudowny Bóg w Świętych swoich, bo służąca moja w kilka dni powróciła do pracy i do tej pory czuje się zdrową.
Opole, d. 29 VI 1921 r.

N.N.

4. Wyzdrowiała zupełnie

Co do cudu u nas za przyczyną Ojca /Honorata/, to uzdrowiona jest Siostra nasza Pomocnica Agnieszka Adamiec. Miała wtedy lat przeszło 30. Uznana /została/ przez lekarzy za dogorywającą na chorobę serca. A kiedy odprawiono nowennę, ozdrowiała zupełnie. Od kilku lat jest kierowniczką pralni na Sewerynowie. Pracuje jak zdrowa i jest siostrą bardzo dobrego ducha.
Warszawa, przed 1925 r.

N.N. Zgr. SS. Sług Jezusa

5. Zaczęłam nowennę do świątobliwego O.Honorata

W końcu stycznia zachorowała moja siostrzenica N.N. na umysł. Furia była silna i zabrano ją do szpitala Św. Jana Bożego.
Po dwu tygodniach popadła w stan melancholijny. Lekarze orzekli, że stan jest ciężki, nieuleczalny, tak że już na śmierć została dysponowana. Zasłonięte ją parawanem, tylko Siostra Miłosierdzia patrzyła, kiedy Bogu ducha odda.
Ja zaczęłam nowennę do świątobliwego Ojca Honorata kapucyna z Nowego Miasta i uczyniłam intencje, że jak moja siostrzenica wyzdrowieje, to poślę na Mszę św. dziękczynną do świątobliwego Ojca Honorata.
Siostrzenica moja wyzdrowiała. W końcu marca zabrano ją do domu. Obecnie jest zupełnie zdrowa i czuje się o wiele lepiej, niż przed zachorowaniem.

Warszawa, 27 września 1929 r.

N.N.

6. Kawałek habitu Ojca, chorego miejsca

Ja, niżej podpisana, pragnę złożyć Trójcy Przenajświętszej podziękowanie za uzdrowienie za przyczyną Założyciela naszego ś.p. 0. Honorata z Białej, kapucyna. Zachorowałam w r. 1913 w Żyrardowie na guzy gruźlicze, tak że musiałam poddać się operacji w styczniu 1914 r., a w lipcu tegoż roku po raz drugi. W roku 1918 guzy na szyi się odnowiły, zmuszona byłam poddać się operacji po raz trzeci 19 marca w Sosnowcu, a w 17 tygodni później - po raz czwarty.
Ostatnia operacja była tak niebezpieczna, że doktor podjął się jej na moją własną odpowiedzialność, ponieważ nie ręczył za dobry skutek. Kilka lat przeszło szczęśliwie, aż nareszcie w roku 1923 w maju zauważyłam z przerażeniem, że mi się formuje guz na szczęce koło ucha.
Na piątą operację nie miałam już sił. Wtedy Siostry poradziły mi odprawić nowennę do naszego Ojca; dostałam kawałek habitu Ojca, który przyłożyłam do chorego miejsca i zaczęłam się modlić. Guz zaczął stopniowo się zmniejszać, aż w końcu po kilku miesiącach zginął całkiem bez śladu i nie wraca.

Dnia 11 grudnia 1929 r.

N.N.

7. Ojcze Honoracie ratuj

Ku czci i chwale Boga w Trójcy Św. Jedynego, ku czci i radości Maryi Niepokalanej i Sługi Jej Wielebnego Ojca Honorata kapucyna z Nowego Miasta nad Pilicą, pragnę opisać zdarzenie i łaskę, jaka mnie spotkała za przyczyną tegoż Ojca Honorata.
Ponieważ nadchodziły Święta Bożego Narodzenia, zabrałam się do porządków domowych. W tym celu posłałam służącą po benzynę, ale powróciła z oświadczeniem, że nigdzie dostać nie mogła. Kazałam jej przeto przynieść terpentynę i wzięłam się do rozpuszczania wosku w rondlu nad ogniem płonącym na kominie kuchennym. Byłam tak zamyślona, że nie bacząc, co czynię, (zwykle bardzo ostrożna) tym razem chwyciłam za pełną butelkę terpentyny i zawartość od razu wlałam do rondla nad ogniem. Momentalnie buchnął płomień do sufitu. W kuchni zrobiło się czarno od dymu, ogień zajął podłogę. Opodal stało krzesło z przewieszoną chustką służącej, a tuż obok łóżko z piętrzącą się pościelą.
Przerażona pobiegłam do sąsiedniego pokoju po dywany przygotowane do trzepania. Rzuciłam jeden na płomień, ale nie poskutkowało, jeszcze silniej buchnął /płomień/. Zaczęłam nogami deptać chcąc przygasić. Ogień zajął dywan, przeniósł się na mój fartuch i osmalił mi brwi, rozszerzając się szybko. Głos zamarł mi w gardle, nie mogłam wołać na ratunek służącej będącej w ostatnim daleko położonym pokoju.
Wtem myśl błysnęła mi: prośba do Ojca Honorata. "Ojcze Honoracie ratuj!" zawołałam i pobiegłam po drugi dywan. Wróciłam przekonana, że już cała kuchnia w ogniu. Tymczasem cud miłosierdzia Bożego. Ognia ani śladu, tylko dym czarny smugami unosił się ku sufitowi i zapach opalenizny rozchodził się. Poza tym nic nie wskazywało, że pożar zagrażał całemu mieszkaniu. Chustka zwieszająca tuż nad płonącym dywanem, pościel nie tknięta. Ogień na fartuchu sam zagasł. Stanęłam zdumiona; oczywistym było, że tylko wstawiennictwo Ojca Honorata ocaliło mnie od grożącego nieszczęścia. Rzuciłam się na kolana, gorąco dziękując Drogiemu Ojcu za cudowną interwencję, wszak Jego przyczyna obroniła mnie i to sprawiła, że i benzyny służąca nie przyniosła wtedy, gdy ja ją posłałam, bo katastrofa byłaby o wiele w skutkach poważniejsza.
Dziękując Bogu i Słudze Jego Ojcu Honoratowi, fakt ten opisuję. W razie potrzeby mogę to stwierdzić przysięgą.
Warszawa, 25 kwietnia 1932 r.

N.N.


8. Uczułam wielką ulgę

Przez kilka miesięcy dokuczał mi silny szum w głowie i w lewym uchu, wreszcie huk tak powiększył się, że w dzień i w nocy nie miałam spoczynku. Udałam się z prośbą do Świątobliwego Ojca Honorata kapucyna z Nowego Miasta, odprawiłam nowennę prosząc o ulgę w cierpieniu. Czwartego dnia nowenny uczułam wielką ulgę. Na podziękowanie odprawilam drugą nowennę i od tej pory szum prawią ustał, a jeśli kiedy wraca, to w małym stopniu, /tak/ że mi nie przeszkadza do spełniania obowiązków. Wywiązując się /z/ danej obietnicy składam publiczne podziękowanie Świątobliwemu Ojcu Honoratowi i polecam się Jego przemożnej przyczynie przed Panem.

Wilno, 21.04.1933

Przełożona Klasztoru Benedyktynek


9. Nie była to choroba okazała dla oka

Z największą radością zeznaję to, że za przyczyną Najczcigodniejszego 0. Honorata zostałam uzdrowiona. Na obu rękach miałam przeszło 12 lat wysypkę. Nie była to choroba "okazała" dla oka, ale w znoszeniu bardzo przykra i niemiła. Leczyłam się, ale mi to nic nie porragało. Dopiero, kiedy byłam w Nowym Mieście i modliłam się na grobie Najczcigodniejszego Ojca Honorata, zostałam zupełnie uzdrowiona i do dziś 4 lata minęło, nie mam żadnych wyrzutów. Było to w czerwcu 1932 r. Nie mogę dać zeznania lekarzy, którzy mnie leczyli, ponieważ jeden już nie żyje, a drugi - nie wiem - gdzie się znajduje. Może jednak zeznać moja koleżanka N., która widziała moje ręce i ich uzdrowienie.
Uwielbiam dobroć Bożą i wielkie miłosierdzie za tak wielką łaskę, jaką mi świątobliwy Ojciec Honorat wyjednał.
Stwierdzam to jak pod przysięgą, iż zeznanie moje jest prawdziwe, co stwierdzam własnoręcznym podpisem.

N.N.

Warszawa, d. 2 VIII 1936 r.


10. Rany naraz zupełnie się zagoiły

Po śmierci Czcigodnego Ojca Honorata bardzo tęskniłam za Nim jako duchowa Jego córka i często modliłam się za Jego duszę prosząc o Jego pośrednictwo w różnych potrzebach i w wielu prośbach swych otrzymałam skuteczność wstawiennictwa świątobliwego naszego Ojca.
W roku 1919 zachorowałam bardzo ciężko na chorobę zwaną hiszpańską, z której wywiązała się gruźlica kości, a następnie uformowały się dwa guzy gruźlicze, które po pęknięciu wytworzyły dwie rany, jedną mniejszą na kręgosłupie, a drugą na biodrze - wielkości srebrnego rubla a głębokości 5 centymetrów. Obie te rany nie chciały się zagoić. Leczył mnie wtedy znany w Nowym Mieście zdolny bardzo felczer p. Dąbrowski, który twierdził, że te rany są nieuleczalne, lecz zalecił mi, bym codziennie przychodziła do niego na opatrunki. Ja jednak nie chodziłam, robiłam sama gorące kompresy na noc i modliłam się wciąż do Ojca Honorata prosząc o uzdrowienie. Po upływie kilku miesięcy rany naraz zupełnie się zagoiły i uczułam się kompletnie zdrową, co miało miejsce dnia 18 kwietnia 1920 roku. Stwierdzam to pod przysięgą, a jako naocznych świadków tego zdarzenia mam całe nasze Zgromadzenie Córek Maryi Niepokalanej, którego jestem członkiem jako siostra zakonna.
Odtąd czuję się zupełnie zdrowa. Pracowałam wtedy w Zakładzie Wychowawczym w Maczkach przez lat 8. Obecnie jestem w Hrubieszowie przy internacie dziewcząt, gdzie ile mogę pracuję, mam lat 69. Tę łaskę mego uzdrowienia własnoręcznie poświadczam.

Hrubieszów, 12 kwietnia 1938

N.N.


11. Od razu przejrzałam i dotąd widzę

Dnia 20 stycznia 1938 roku, zeznaje p. N.N., lat 66 licząca, zamieszkała we Włochach pod Warszawą.
Mając 5 lat życia, przeszłam czarną ospę tak ciężką, że w następstwie tego utraciłam wzrok w prawym oku, przy czym powieka opadła i pozostała nieruchoma. Prócz tego kalectwa byłam bardzo wątłego zdrowia, słaba i często mdlejąca. Dla tej przyczyny zmuszona byłam wyjść ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Oblicza w Nowym Mieście, gdzie Przełożoną wówczas była śp. Eliza Cejzik. Przewielebny Ojciec Honorat skierował mnie do Zgromadzenia "Sług Jezusa", gdzie będąc w życiu wspólnym, mogłam służyć Panu Bogu i gdzie obecnie należę jako Córka Maryi.
Przed 6-ciu laty, czując się bardzo słabą, a pragnąc jeszcze pracować, zaczęłam nowennę do Najśw. Oblicza przez przyczynę Ojca Honorata, o poprawę zdrowia. Ojciec Honorat za życia był dla ranie zawsze nadzwyczaj litościwy i wyrozumiały, wiedząc o ciężkich warunkach życia, spowodowanych chorobami i słabością. Po skończeniu trzeciej nowenny zdrowie moje poprawiło się: prawie zupełnie ustąpiły tak częste dotąd omdlenia. Powieka, przez lat 55 nieruchoma, podniosła się, przy czym od razu przejrzałam i dotąd widzę.
W dwa lata po tym zdarzeniu lewe oko zaczęła przysłaniać jakaś plama. Lekarz w Oftalmice uznał potrzebę operacji, na którą wyznaczył dzień i godzinę. Przyszła mi wtedy myśl, by zacząć nowennę do Najświętszego Oblicza przez przyczynę Ojca Honorata. Gdy się zgłosiłam w oznaczonym przez lekarza dniu do szpitala, lekarz dla niewiadomej mi przyczyny, kazał mi zgłosić się dopiero za kilka dni, odkładając operację. Powróciwszy do domu, zauważyłam, że plama z oka znikła, tak że już nie uważałam za potrzebne udawać się do lekarza. Od tej pory oko jest zdrowe.
N.N.


12. Od lat kilkunastu ustawicznie cierpiałam na silne bóle głowy

Zeznanie N.N. o doznanej łasce uzdrowienia od bólu głowy za przyczyną Ojca Honorata.
Od lat kilkunastu ustawicznie cierpiałam na silne bóle głowy. Doktorzy mnie upewnili, że są to artretyczne bóle, a żadne środki nie pomagały. Ksiądz proboszcz Karol Sarnecki zachęcił mnie, bym się udała o pomoc do Ojca Honorata i w tym celu obiecał mi kawałek habitu Ojca Honorata. Tym /habitem/ zaczęłam pocierać głowę i modlić się do 0. Honorata. Wzmiankowane bóle głowy ustały od razu przez praktykę pocierania głowy habitem i modlenie się, co praktykowałam codziennie i praktykuję. Po doznaniu tej łaski postanowiłam, że o ile przez rok głowa mnie boleć nie będzie, sporządzę akt urzędowy na dowód wdzięczności i stwierdzenie tej łaski publicznie. Gdy po roku nie" spieszyłam się z wypełnieniem postanowienia, pewnego dnia głowa zaczęła mnie boleć silnie. Wspomniałam sobie niedotrzymanie słowa i natychmiast ponowiłam obietnicę dopełnienia zobowiązania przy najbliższej okazji i bóle głowy ustały zupełnie. Dziś spokojnie przybyłam do Nowego Miasta, celem dopełnienia aktu doznanej łaski.
Mieszkam we Wrzeszczowie, urodzona jestem 31 III 1886 roku. Opisany wyżej fakt stwierdzam własnoręcznym podpisem.

N.N.

Nowe Miasto, 29 listopada 1938


13.Siostra szarytka podziwiała i powiedziała, że to naprawdę jest cud

Przepraszam bardzo serdecznie Pana Jezusa i Przewielebnych Ojców /Kapucynów/, że tak długo zaniedbałam napisać o łaskach otrzymanych za przyczyną śp. Ojca Honorata Koźmińskiego. W Sandomierzu 1936 czy 37 roku, nie pamiętam, zdaje się w lipcu, zachorowała N.N. na zapalenie płuc. Potem się wywiązał tyfus głowy i zapalenie opon mózgowych. Była zupełnie nieprzytomna, a nawet wariowała. Czekałyśmy do 16 dnia myśląc, że może przejdzie, będzie przesilenie, tymczasem i do 20 dnia /była/ nieprzytomna. 20 dnia zaczęłyśmy nowennę do Trójcy Św. za przyczyną Ojca Honorata i 9 dnia nowenny /oprzytomniała/ odzyskała przytomność. Do dziś jest przytomna i pracuje. W kilka miesięcy potem siostra szarytka, która ją pielęgnowała, pytała się o N.N. i nie mogła uwierzyć, że jest przytomna, aż zaprosiłam, żeby się przekonała. Podziwiała i powiedziała, że to naprawdę jest cud.

Drugi fakt też zaliczamy do cudu. W Sandomierzu śp. N.N., która zajmowała się biednymi i chorymi w mieście, dowiedziała się, że jedni biedni żyją bez ślubu 13 lat i mają kilkoro dzieci; ojciec pije wódkę, w domu bieda. Zaczęła tam zachodzić z datkami i pracować nad tym, żeby wzięli ślub, ale miesiące mijały i nic z tego. Ona chciała, a on ani słyszeć nie chciał, zawsze wychodził z domu. Śp. N.N. zaczęła nowennę za przyczyną śp. Ojca Honorata. Jedną odprawiła bez skutku. Drugą odprawiła i nadspodziewanie dał się/ten mężczyzna/ namówić, tylko prosili o pomoc. N.N. dopomogła, ułatwiła, ślub wzięli i żyją, jak przykazał Pan Bóg. Że to jest prawda, mogę przysięgać. Jeszcze raz przepraszam za zwłokę i proszę o modlitwę.

N.N.

Lublin, 23 VIII 1945


14. Noga nie została odjęta

Dnia 10 czerwca 1946 roku, córka nasza N.N. lat 12 mająca, poszła na stację kolejową, był to drugi dzień Zielonych Świąt,i usiadła na wekslówce*. Podbiegł jakiś chłopak i zakręcił wekslówką, wskutek czego jedna stopa dostała się między szyny i została zgruchotana cała stopa, a po podniesieniu jej z miejsca nieszczęścia kilka kostek upadło na szyny. N.N. zaraz zawieziono do szpitala do Grójca. Po obejrzeniu nogi lekarze oświadczyli, że nogę trzeba będzie odjąć.
Na drugi dzień po wypadku nauczycielka N. wraz z dziećmi rozpoczęła nowennę za przyczyną O. Honorata w intencji ocalenia nogi N.N. I odprawiono dwie nowenny, jedną po drugiej. Noga nie została odjęta, chociaż i później lekarze twierdzili, że jest to konieczne.
Po trzech tygodniach doktorzy podziwiali, że noga zaczęła się goić, a obecnie dobrze już chodzi, a nawet nie kuleje.

Rodzice N.N.

Nowe Miasto n.Pilicą 1947 r.

* Wekslówką tzn. zwrotnica do przekładania szyn na kolei.


15. Dzięki składam Bogu i Czcigodnemu Ojcu Honoratowi, gdyż cała rodzina żyje

Ja niżej podpisana w roku 1939 w pierwszych dniach wojny oddałam w opiekę Czcigodnemu Ojcu Honoratowi Koźmińskiemu moją rodzinę z dodaniem, że jeżeli mi wyjedna u Boga tę łaskę, że oni będą zachowani przy życiu, to ja to ogłoszę. A więc wywiązując się z przyrzeczenia serdeczne dzięki składam Bogu i Czcigodnemu Ojcu Honoratowi, gdyż cała rodzina żyje, pomimo że przechodzili różne koleje wojenne. Jeden brat był zabrany w 1940 r. do Dachau. Dał Bóg, że powrócił i pracuje w swoim zawodzie. Drugiego brata córka w 1944 r. uwolniona, a inne tego dnia co ona została uwolniona, zostały rozstrzelane. Byli wysiedlani po parę razy, a na koniec byli wysiedleni do obozu, tak jak stali, lecz pomimo tego wszyscy żyją. Zawdzięczam to wstawiennictwu u Boga Ojca Honorata. /.../

Kraków, Smoleńsk, 20.08.1947 r.

S. felicjanka


16. Poszedłem do grobu O. Honorata i wyłącznie jego wstawiennictwu do Boga poświęciłem swoje zdrowie

Urodziłem się 2 marca 1902 roku. Początkowe nauki pobierałem w wiosce rodzinnej. W latach dziecinnych chorowałem na zapalenie płuc. W 1913/14 roku chodziłem do szkoły do Jabłonki Kościelnej odległej o 3,5 km od mojego miejsca zamieszkania. W tym roku 1913/14 wpadłem do wody w porze zimowej i mocno się przeziębiłem. Na szyi i pod brodą potworzyły się gruczoły zwane skrofułami, które nie chciały się zagoić pomimo leczenia przez znakomitych doktorów, jak dr Czapliński i dr Dąbrowski w Łomży, dr Grudziński w Warszawie.

Gruczoły te w jesieni i zimą trochę się zasklepiały i mniejsze były, ale z każdą wiosną jeszcze bardziej nabrzmiewały i były otwarte, a ropa stale się z ran sączyła, tak że musiałem mieć szyje, obandażowaną. Pomimo braku odpowiedniego zdrowia uczyłem się w Łomży w Seminarium Nauczycielskim i w roku 1920/21 skończyłem 2 kursy tegoż Seminarium. Dnia 4 X 1921 roku zostałem przyjęty na pierwszy kurs Seminarium Duchownego w Wilnie. I byłem w tymże Seminarium w Wilnie tylko do Bożego Narodzenia 1921 roku. Musiałem przerwać naukę w Seminarium, a zajad się wyłącznie leczeniem. Brałem kąpiele słoneczne, kąpiele z soli Morszyńskiej, naświetlanie promieniami Rentgena i wiele innych lekarstw, jakie kto poradził. Wreszcie w roku 1926/27 rany pod brodą i na szyi jakby trochę się zabliźniły i 11 lutego 1927 roku zostałem przyjęty do Zakonu OO. Kapucynów w Warszawie.

Moja matka przez cały czas mego leczenia, to jest od 1921 roku aż niemal do samej śmierci 1942 roku modliła się do Ojca Honorata kapucyna o moje zdrowie i powołanie do Zakonu, a później o wytrwanie w nim.

Dnia 22 kwietnia 1928 roku zacząłem nowicjat. Przy końcu maja i z początkiem czerwca 1928 roku skrofuły mocno się otworzyły i zaczęły ropieć, brudzić bieliznę i habit.
Wziąłem do ręki nasze Konstytucje, przeczytałem 2-gi rozdział, gdzie jest napisane jako niezbędny warunek do zakonu: "Niech będą wolni od wszelkiej ciężkiej, zaraźliwej lub nieuleczalnej choroby, ale zdrowi umysłowo i cieleśnie, żeby zdołali zachować karność zakonną i ostrość naszego życia". Po przeczytaniu tego rozdziału poszedłem do grobu O. Honorata i wyłącznie jego wstawiennictwu do Boga poświęciłem swoje zdrowie, powołanie i całe życie w zakonie i w tej intencji o zdrowie odprawiłem nowennę do Ojca Honorata, która trwała od 7 do 16 czerwca, w czasie oktawy Bożego Ciała. W czwartym czy też piątym dniu nowenny rany otwarte i zaczerwienione znacznie zbielały i zaczęły się goić.
Po skończonej nowennie nie przestałem się polecać opiece Czcigodnego Ojca Honorata z Białej.

W kilka tygodni potem ówczesny O. Prowincjał O. Daniel zawezwał mnie do siebie do Warszawy, zapewne na skutek doniesienia O. Gwardiana z Nowego Miasta i posłał mnie z bratem Antonim do doktora, który po dokładnym zbadaniu wydał świadectwo na piśmie, że jestem zupełnie zdrów i nie znalazł żadnej choroby na moim ciele. Na szyi i pod brodą pozostały tylko blizny.
W czerwcu 1948 roku będzie 20 lat, jak zostałem przez wstawiennictwo 0. Honorata uleczony. W ciągu tych 20 lat nigdy mi się już nie odnowiło. Nie odczuwam jakichś dolegliwości nawet przy zmianach pogody. Czuję się dobrze na zdrowiu i zadowolony z życia zakonnego.
Jestem mocno przekonany, że uleczony zostałem przez przyczynę 0. Honorata z Białej. Przez te 20 lat stale miałem wewnętrzne pragnienie ogłosić to publicznie i złożyć podziękowanie Czcigodnemu 0. Honoratowi, co dziś jako w 20-lecie to czynię.

Zakroczym, 5 XI 1947 r.

N.N. kapucyn


17. Tyle dokonywał nawróceń za swego życia, niech wyjedna i tę łaskę

Mojej siostry mąż był już od paru lat nieprzykładnym mężem i ojcem rodziny. Doszło nawet i do takiego wyniku, że pozostawił rodzinę i odszedł. Pomiędzy otoczeniem siał wielkie zgorszenie. Potępiał swą żonę wraz z dzieckiem, a także i całą rodzinę w najokropniejszy sposób, a samego siebie przeklinał, tak że nie pomagały żadne prośby. Gdziekolwiek się znajdował, oczerniał rodzinę i zaklinał się, że już więcej do domu nie wróci.
W dniu Nowego Roku powrócił do domu, otrzymał od żony taką odpowiedź: "Jeżeli się czuje szczęśliwie na służbie szatana, to niech jeszcze pozostanie, a jeżeli chce powrócić do domu, to niech odbędzie spowiedź z całego życia". Odszedł z powrotem i szukał okazji, ażeby popełnić samobójstwo. Parę razy robił wysiłki, żeby się powiesić, ale na próżno, swego zamiaru wykonać nie mógł. Zdjęty serdecznym żalem i skruchą przygotował się do spowiedzi z całego życia i powrócił do rodziny. Odtąd prowadzi wzorowe życie prawdziwego chrześcijanina.
W tym czasie byłam uświadomiona listownie, ażeby się gorąco modlić o nawrócenie. Zwróciłam się z gorącą prośbą do Serca Maryl za pośrednictwem Ojca Honorata. Błagałam Go, że tyle dokonywał nawróceń za swego życia, niech wyjedna i tę łaskę. Zawdzięczam tę otrzymaną łaskę 0. Honoratowi, za co składam gorące podziękowanie.

Nowe Miasto, dn. 10 III 1948 r.

N.N.

II. Od rozpoczęcia procesu kanonizacyjnego do beatyfikacji (1949-1988)



18. Ufam, że za przyczyną Ojca Honorata dziecko zostanie przy życiu

Kiedy chodziłam w ciąży, zachorowałam ciężko, miało nastąpić poronienie. Doktor stwierdził, że nie ma ratunku. Więc ja udałam się do Przewielebnego Ojca Honorata o ratunek. Dochodziłam szczęśliwie, przyszła mi na świat córeczka. Zdrowa była tylko dwa tygodnie, a potem zachorowała ciężko. Byłam z nią u trzech doktorów i nie mogli znaleźć żadnej choroby. Uznawali mniej więcej zakażenie środkowe i żołądek. Kiedy miała dwa i pół tygodnia otrzymała 10 zastrzyków z penicyliny i różne lekarstwa. Choroba trwała dwa miesiące, przez cały czas gorączka od 39 do 40 przeszło stopni dzień i noc. Doktorzy stwierdzili, że gorączka dziecko musi zjeść /zniszczyć/. Bo już nie było żadnych lekarstw. A po dwóch miesiącach, znów kilka razy miała biegunkę, tak że nikt nie powiedział, że to dziecko będzie żyć. Bo d o pół roku dziecko moje było bez przerwy chore. Ale ja nadziei nie traciłam, codziennie odmawiałam króciutką modlitwę i ufałam, że za przyczyną Ojca Honorata dziecko zostanie przy życiu.
Teraz moje dziecko ma osiem miesięcy, jest zdrowe i dobrze się chowa. Więc za otrzymaną łaskę składam serdeczne podziękowanie Przewielebnemu Ojcu Honoratowi i króciutką modlitwę odmawiam nadal.

Góra, 20 XI 1949 r.

N.N.


19. Córka moja cierpiała na zapalenie oczu

Przez dłuższy czas córka moja cierpiała na zapalenie oczu. Wtenczas z ufnością odprawiłyśmy nowennę do Sługi Bożego 0. Honorata o zdrowie oczu. Po niejakim czasie zostałyśmy wysłuchane. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składamy jak najgorętsze podziękowanie Matce Najświętszej za przyczyną 0. Honorata i prosimy o dalszą opiekę nad całą moją rodziną.

Łapy - Łynki, 12 II 1951 r.

Niegodna łaski N. N.


20. Od pierwszego dnia poleciłam się opiece Sł. Bożego 0. Honorata

W roku 1946 objęłam kierownictwo naszej księgarni i od pierwszego dnia poleciłam się opiece Sł. Bożego 0. Honorara, gdyż właśnie w tym okresie nastały ciężkie czasy dla prywatnego handlu, gdyż Rząd Polski wydał walkę prywatnej inicjatywie.
Ciągłe rewizje ze strony Urzędu Skarbowego, ze strony Urzędu Kontroli Prasy, a najbardziej Komisja Nadzwyczajna składały się na to /działały w tym kierunku/, żeby zmusić handel prywatny do likwidacji.
Przez wszystkie te lata /1946-1952/ Opatrzność Boska za wstawiennictwem Sługi Bożego 0. Honorata, czuwała nad nami, tak że nie poniosłyśmy żadnej krzywdy materialnej. Nałożony na nas w roku 1949 podatek w wysokości zł 1.250.000 /według ówczesnej waluty/ został nam przed kilku miesiącami umorzony. W roku 1952 księgarnia została przez nas same zlikwidowana, gdyż ogłoszony dekret papieski nie pozwalał zakonnicom zajmować się handlem.
Za opiekę nad nami, która nieraz okazywała się po prostu w sposób cudowny, składam na tej drodze Słudze Bożemu 0. Honoratowi najserdeczniejsze podziękowanie.

S. N. ze Zgr. Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi

1952 r.



21. Prawie nie było takiego dnia, żeby był u nas spokój

Przez 6 lat w sąsiedztwie był spór o granicę. Prawie przez 6 lat nie było takiego dnia, żeby był u nas spokój i zdawało się, że nigdy nie będzie zgody, a jeśli będzie, to musimy dużo utracić. Wprawdzie mieliśmy dokument robiony /sporządzony/
w 1938 roku, ale sąsiadka miała plan teraźniejszy /plan działki ziemi/ i dużo świadków, którzy mówili, że do niej należy /ziemia/. A więc w tym smutku udaliśmy się z mamusią do Pana Jezusa Chrystusa za przyczyną 0. Honorata w celu wyjednania zgody w sąsiedztwie. Rozpoczęliśmy modlitwę w Wielkim Poście 1953 r. a w maju cieszyliśmy się już zgodą, której tak bardzo pragnęliśmy. Dlatego przyrzeczenie swoje spełniamy. Niech to podziękowanie w kilku słowach posłuży dla pomnożenia chwały Bożej i pożytku dusz wiernych i wyniesienie O, Honorata na ołtarze.
Za otrzymana łaskę dziękujemy.

N. N.

Przez to, że mamusia jest niepiśmienna, ja podpisuję /jej nazwisko/ N.N.
Bielsk Podlaski, 7 VI 1953 r.


22. Wszystkie egzaminy wypadły niespodziewanie dobrze

Nie wiem, czy słowa moje napisane na tej zwykłej kartce zostaną przyjęte przez Was, Drodzy Ojcowie Kapucyni. Jestem absolwentką Technikum Ekonomicznego w Grójcu. Blisko temu dwa lata, kiedy to dowiedziałam się, że zmarły Ojciec Honorat ma być kanonizowany na Świętego, gdyż już wiele ludzi za jego pośrednictwem otrzymało łaski. Było /to/ wtedy, kiedy kończyłam Technikum Ekonomiczne, tj. rok akademicki 1956/57. Wtedy to zaczęłam się modlić o pomyślne zdanie egzaminów dla całej naszej klasy, a szczególnie, by moja najbliższa koleżanka (N. N.}, która nie była zbyt zdolna ale pracowita, otrzymała maturę. Każdego dnia w tej intencji przy pacierzu porannym i wieczórnym odmawiałam trzy Zdrowaś Maryja, prosząc Ojca Honorata, by wyjednał nam u Boga tę łaskę. Również kiedy szłam do szkoły, wstępowałam chód na parę minut do kościoła i prosiłam Jezusa o pomyślne zdanie egzaminów końcowych. Wtedy postanowiłam, że jeżeli życzenie moje zostanie spełnione, postaram się o tym zawiadomić właśnie Ojców Kapucynów. Potem znalazł się w rękach moich obrazek Ojca Honorata, na którym wyczytałam, że coraz liczniej wpływają zawiadomienia o otrzymanych łaskach. Wtedy to wstąpiła do serca mojego jeszcze większa otucha i tym goręcej zaczęłam się modlić. I oto nadszedł dzień egzaminów maturalnych. Najpierw /były/ egzaminy piśmienne. Pierwszego dnia język polski wypadł mnie dobrze, zaś mojej koleżance /N./ nie powiodło się. Wtedy ona straciła nadzieję o zdaniu egzaminów. Ja przeciwnie z jeszcze większą ufnością udałam się do kościoła i prosiłam Boga, by właśnie N. zdała egzaminy maturalne. Następnego dnia /była/ matematyka. Powiodło się nam lepiej. Po egzaminie pisemnym nastąpiły ustne z 7-miu przedmiotów. Koleżanka N. martwiła się bardzo, że na pewno ustne "obleje" mówiąc szkolnym językiem. Jednak wszystko wypadło pomyślnie. Wszystkie egzaminy wypadły niespodziewanie dobrze.

Grójec, 28 IX 1958 r.

N.N.

23. Miałam poważne kłopoty finansowe

Czuję się w obowiązku podziękować Czcigodnemu Ojcu Honoratowi przez ręce Przewielebnego Ojca za łaski, doznane za Jego wstawiennictwem.
Miałam poważne kłopoty finansowe, które sięgały sumy kilkudziesięciu tysięcy i ciągnęły się przez kilka lat.
Oddałam w końcu swoje wielkie zmartwienie Czcigodnemu O. Honoratowi i w krótkim czasie zostałam wysłuchana. Sprawa została pomyślnie zalatwiona.
Przypisuję tę łaskę w całości Czcigodnemu O. Honoratowi, który mnie już poprzednio wybawił z niejednej opresji.

N.N.

Częstochowa, 27 stycznia 1961 r.


24. I rzeczywiście 0. Honorat tak skutecznie pomagał mi w cierpieniu, że cierpiałam "na wesoło"

Wywiązując się z obietnicy danej Słudze Bożemu Ojcu Honoratowi podczas pobytu mojego w szpitalu, donoszę Przewielebnemu Ojcu, jako Promotorowi sprawy beatyfikacji Ojca Honorata, że pomyślny przebieg operacji i powrót do zdrowia zawdzięczam Słudze Bożemu O. Honoratowi, którego z całą ufnością prosiłam o pomoc, jeżeli się to nie sprzeciwia woli Bożej. I rzeczywiście 0. Honorat tak skutecznie pomagał mi w cierpieniu, że cierpiałam "na wesoło" - i tak szybko goiły się rany i siły wracały, że lekarze i pielęgniarki podziwiali, że już trzeciego dnia po operacji, jak również i po drugiej mogłam już wstawać" i chodzić. Obiecałam wówczas 0. Honoratowi, że jeśli przez pół roku choroba się nie powtórzy i nie odnowi, będę uważała to za łaskę udzieloną mi przez Boga za przyczyną 0. Honorata i podam to do wiadomości Przewielebnego Ojca. Dziś akurat mija 10 miesięcy od drugiej mojej operacji - choroba nie wraca, czuję się dobrze i mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Za tę łaskę składam serdeczne dzięki Bogu w Trójcy Jedynemu, Matce Najświętszej pośredniczce wszystkich łask i czcigodnemu Słudze Bożemu Ojcu Honoratowi, który swym pośrednictwem uprosił mi powrót do zdrowia.
Z czcią należną pozostaję.

Nowe Miasto, dnia 11 IX 1953 r.


25. Chyba to musiał być cud

Przewielebny Ojcze Gabrielu. Jestem żoną bratanka 0. Honorata. Mieszkam w Białej Podlaskiej i chciałabym donieść Ojcu, że za wstawiennictwem Ojca Honorata niejednokrotnie doznawaliśmy łask. Napiszę tutaj o jednej z nich.
Otóż w czasie wojny 1944 r., gdy Rosjanie następowali, zdarzyła się taka okoliczność, że mąż mój wraz z córkami, nie mogąc zdążyć wpaść do schronu, schowali się podczas okropnego ostrzeliwania pociągów, które stały w Międzyrzeczu Podlaskim na stacji z amunicją, wpadli do maleńkiego otworu, w którym czyściły się auta i tam przesiedzieli modląc się do 0. Honorata przez kilka godzin. Ja z mniejszymi dziećmi byłam wówczas na wsi. Gdy strzelanina i bombardowanie się skończyło, wyszli cali, ale to najważniejsze, że w ten otwór, w którym siedzieli, nie wpadła ani jedna kula, natomiast obok ziemia była usiana kulami; leżały koła od lokomotywy i szyny, które leciały przy wybuchu w powietrze. Wszyscy myśleli, że rodzina moja już nie żyje i ze zdziwieniem oglądali to wszystko. Chyba to musiał być cud, bo inaczej nie można sobie tego wytłumaczyć. Na dom padły bomby zapalające i będąc w domu zginęłaby moja rodzina. Tak widocznie chciał Bóg, ażeby cała moja rodzina, a jest bardzo liczna, przeżyła tę okropną wojnę.

N.N.

Biała Podlaska, 29 IX 1966 r.


26. Byliśmy zrozpaczeni beznadziejnością sytuacji

Syn mój - aktor, z powodu intryg pozostał bez pracy. Kilkumiesięczne starania przez różne czynniki nie dały żadnych wyników. Sytuacja stawała się groźna, gdyż syn ma rodzinę: żonę i dwoje kształcących się dzieci. Ja osobiście niewiele też mogłem pomóc, gdyż od 1953 roku jestem rencistą.
Byliśmy zrozpaczeni beznadziejnością sytuacji. Udałem się o pomoc i wstawiennictwo do Ojca Honorata, o którym dowiedziałem się w kościele Ojców Kapucynów w Lublinie. Codziennie gorliwie modliłem się o łaskę, żeby syn otrzymał pracę. Wkrótce zupełnie niespodziewanie syn otrzymał pracę i do tego bardzo mu odpowiadającą.
Dziękuję jednocześnie Panu Jezusowi, który za pośrednictwem Ojca Honorata udzielił łaski otrzymania pracy przez syna mojego i codziennie w modlitwach błagam Miłosierdzie Boże, żeby Ojciec Honorat wyniesiony został na ołtarze w najkrótszym czasie.

N.N.

Lublin, dnia 8 listopada 1966 roku

27. Zaczęłam się gorąco modlić do O. Honorata, żeby ratował mego syna

Synowi mojemu groziło wydalenie z wyższej uczelni. Sprawa przedstawiała się beznadziejnie. W tym ciężkim dla mnie okresie otrzymałam od bliskiej mi osoby obrazek z modlitwą do 0. Honorata. Zaczęłam się gorąco modlić do 0. Honorata, żeby ratował mego syna. Zostałam wysłuchana. Syn pozostał na uczelni. Czuję się w obowiązku donieść o doznanej łasce. Modlę się dalej do 0. Honorata o całkowitą zmianę życia mego błądzącego syna i modlę się codziennie o wyniesienie 0. Honorata na ołtarze. Jego wielka czcicielka.

N.N.

Warszawa, 21 II 1967 r.


28. Co wieczór zaczęliśmy się modlić do tego "świętego"

Mąż mój zachorował i miał wrzód na prawym płucu. Odwiozłam go do szpitala w stanie bardzo ciężkim. Po 5 tygodniach, gdy go na własne żądanie zabrałam, jeszcze gorzej był chory niż przedtem, bo obrzęknięty do pasa. I wtedy odwiedził nas ksiądz kapucyn N. i on powiedział, że tu potrzeba cudu, ażeby ten chory wyzdrowiał. Zostawił nam obrazek Ojca Honorata, więc ja z czworgiem nieletnich dzieci, bo najstarsza /córka/ zaledwie ukończyła lat 15, co wieczór zaczęliśmy modlić się do tego "świętego" i przyrzekłam na głos, że prześlę podziękowanie na ręce Ojców. Mąż mój był jeszcze 4 tygodnie /w szpitalu/ w Białymstoku, ale stamtąd wrócił sam i do tej pory cieszy się zdrowiem i po trochu nam pomaga w gospodarstwie. Więc ja składam serdeczne podziękowanie na ręce Ojców i polecam się dalszej opiece tego "świętego".
Wdzięczna żona i dzieci.

Żakle, marzec 1957
N.N.


29. Słudze Bożemu Ojcu Honoratowi z Białej Kapucynowi serdeczne podziękowanie za otrzymane łaski

W dzieciństwie chorowałam na zapalenie stawów i po tej chorobie dostałam wady serca i stale już odczuwałam niewydolność krążenia.
Ciężko pracować nie mogłam, ale w miarę możliwości pracowałam i leczyłam się. Ostatnio byłam pod opieką i kontrolą kardiologa ze Szpitala Dzieciątka Jezus /w Warszawie/. Od połowy września 1967 r. nie mogłam już wykonywać mojej pracy z powodu dużego osłabienia, miałam również brak apetytu, tak że serce już przestawało bić i byłam przygotowana na śmierć. Poprosiłam jeszcze księdza o spowiedź i Ostatnie Namaszczenie. Nie chciałam umierać w szpitalu, aby uniknąć sekcji zwłok.
Kiedy tak czekałam spełnienia się co do mnie Woli Bożej, zwróciłam się o radę i pomoc - jak do kogoś żywego i bardzo bliskiego - do Ojca Honorata. W tej właśnie chwili uczułam jakby nakaz wewnętrzny, aby jeszcze wezwać lekarza. 8 X 67 r. wieczorem pogotowie zabrało mnie już nieprzytomną do szpitala przy ul. Barskiej /w Warszawie/. Całą dobę oddychałam tlenem. Kiedy mogłam już trochę myśleć, nieustannie zwracałam się do Ojca Honorata o pomoc i pragnęłam już umrzeć. Lekarze jednak zaczęli robić zabiegi, gdyż miałam wodę w boku i płucach. Lekarze podziwiali, że pomimo że jestem taka słaba, tak spokojnie znoszę zabiegi i cierpienia, że serce zaczyna dobrze pracować, a ja wtedy czułam opiekę i pomoc Ojca Honorata. W szpitalu byłam od 8 X 67 do 10 XI 67 r. i nawet powoli pieszo wróciłam do domu, a trzeba iść 15 minut. Obecnie jestem w domu i czuję się możliwie, gdyż mogę sobie wyjść na ulicę, wszystko załatwić, co konieczne - to sama zrobię. O stwierdzeniu prawdziwości mojej choroby mogę się wykazać kartą informacyjną ze szpitala. Za tę łaskę i za inne otrzymane za przyczyna Ojca Honorata składam Słudze Bożemu najgorętsze dzięki, prosząc Boga o rychłą beatyfikację.

N.N.

Warszawa, 29 I 1968 r.


30. Polecono mi się modlić z prośbą o łaskę do O. Honorata

Chciałabym opisać ważne wydarzenie, jakie miało miejsce w mojej rodzinie w lipcu 1969 r., aby tym samym pomnożyć zasługi Sł. B. 0. Honorata. 29 lipca 1969 r. moja córka w wieku 3 lat wpadła we wrzącą wodę. Stan dziecka był beznadziejny. Lekarze w Radomiu nie chcieli się podjąć nawet leczenia i po udzieleniu pierwszej pomocy przesłali dziecko do Kielc. Lekarze w Kielcach nie dawali żadnej nadziei życia. Drugiego sierpnia w dzień Matki Boskiej Anielskiej udałam się na odpust do Nowego Miasta n. Pilicą. W klasztorze 00. Kapucynów zakupiłam /zamówiłam/ Mszę św. w intencji dziecka i tam polecono mi się modlić z prośbą o łaskę do 0. Honorata.
Modliliśmy się z całą rodziną przez cały okres choroby dziecka, który trwał pięć tygodni.
Mimo dobrych zabiegów lekarzy w szpitalu kieleckim jesteśmy przekonani, iż to, że córka nasza żyje, a pozostały tylko małe szramy, stało się za wstawiennictwem 0. Honorata. Składamy serdeczne Bóg zaplać.

Ułów, 20 IV 1970 r.

rodzina N.N.


31. Od soboty do piątku następnego tygodnia walczyłam ze śmiercią

Dnia 15 XI 1969 r. stał się wypadek samochodowy, w którym mój mąż N. zginął, a ja uratowałam się. Byłam bardzo potłuczona, doznałam złamania kości udowej, pięta poszarpana (był przeszczep), rany tłuczone obu nóg oraz głowy, wstrząs mózgu, pęknięta szczęka, nos, długo na oko nie widziałam. Otrzymałam 4 litry krwi. Od soboty do piątku następnego tygodnia walczyłam ze śmiercią. Lekarze nie mieli nadziei, że będę żyć. Odprawiała się Msza święta o zdrowie za przyczyną Ojca Honorata. Zaczęłam cudownie powracać do zdrowia. Blizny z twarzy i głowy zaczęły znikać. Obecnie nie mam wielkich śladów, prawie niewidoczne, a po miesiącu przebywania w szpitalu powróciłam do domu. Noga też została uleczona, nieznacznie utykam. W razie potrzeby mogę dostarczyć odpis karty informacyjnej ze szpitala Miejskiego w Wieluniu. Mam lat 23.

Klopoczyn, 9 VI 1970 r.

N.N.


32. Prosiłam Boga za pośrednictwem O. Honorata o dobrego męża

Będąc w roku 1967 w Krynicy Morskiej na wczasach, w tamtejszej kaplicy otrzymałam modlitwę do 0. Honorata. Modlitwę tę bardzo często, a nawet co dzień odmawiałam, prosząc o wysłuchanie mej prośby.
Jestem już starsza, przeto prosiłam Boga za pośrednictwem 0. Honorata o dobrego męża.
W roku 1968 otrzymałam również skierowanie na wczasy do Krynicy Morskiej i tu poznałam mego obecnego męża. W czerwcu tego roku odbył się nasz ślub. Mąż mój jest bardzo dobrym człowiekiem i też uważa, że to łaska Boga, że spotkaliśmy się, dzięki pomocy Boga i Matki Boskiej mogliśmy się pobrać.
Obecnie modlimy się o dalsze nasze szczęśliwe pożycie za pośrednictwem 0. Honorata.

N.N.

23 VII 1970


33. Dziękuję O. Honoratowi za wielką łaskę
/Streszczenie tłumaczenia listu z języka angielskiego/.

Chora na jaskrę oczu chodziła przez trzy tygodnie do szpitala na leczenie. W tym czasie modliła się za przyczyną O, Honorata. Nie pozostał nawet ślad jaskry. Przekonana jest, że stało się to za przyczyną 0. Honorata. Nie musiała nawet zmieniać dotychczasowych okularów.

Semaphore (South Australia), 7 XI 1969 r.

N.N.


34. Otrzymałam łaskę za pośrednictwem Sł. B. 0. Honorata

Przesyłam wiadomość, że otrzymałam łaskę za pośrednictwem Sł. B. 0. Honorata. Błagałam o spowiedź dla człowieka, który nie chciał nawet słuchać, gdy żona i matka wspominały mu, a teraz sam odbył spowiedź i przyjął Komunię św., za co Bogu dziękuję.
Białobrzegi Radomskie, 19 XI 1970


35. Modliłam się gorąco do 0. Honorata

Pragnę powiadomić Przewielebnych Ojców, gdyż otrzymałam łaskę za przyczyną Sługi Bożego Ojca Honorata.
Jestem młodą dziewczyną 20-letnią. Maturę zdałam w 1969 r. Przez dwa lata ubiegałam się o przyjęcie na Akademię Medyczną, Wydział Farmacji w Lublinie, jednak nie miałam szczęścia. Byłam tym wszystkim zrozpaczona. Modliłam się gorąco do O. Honorata i postanowiłam jeszcze raz zaryzykować. Jestem teraz szczęśliwa i zadowolona, gdyż już trzeci miesiąc jestem studentką na upragnionym kierunku /studiów/.

N.N.
Lublin, 6 XII 1971


36. Zwróciłam się z wielką ufnością do Ojca Honorata

Wielebny Ojcze. Donoszę, że za wstawiennictwem Ojca Honorata Wacława otrzymaliśmy wielką łaskę, mianowicie wyzdrowienie naszej córeczki Jadzi 5-letniej, która cierpiała na raka i leżała w szpitalu na ulicy Kasprzaka 17 /w Warszawie/ w Instytucie Matki i Dziecka na oddziale onkologicznym. Była operowana i ma usuniętą nereczkę prawą. Szybko wyzdrowiała. Lekarze nie przewidywali dla niej dłuższego życia jak pół roku, a ona już kończy 10 rok życia, dobrze się czuje, chodzi do szkoły, dobrze się uczy. Za to serdecznie dziękuję Ojcu Honoratowi, bo w okresie bardzo ciężkiej choroby po operacji zwróciłam się z wielką ufnością do Ojca Honorata. Odmawialiśmy nowennę i inne modlitwy i prosiliśmy o wyzdrowienie dziecka, obiecując jeżeli dziecko wyzdrowieje, ogłoszę to Ojcom Kapucynom w Nowym Mieście i złożę ofiarę.

N.N.
Stamirowice, lipiec 1971

37. Uważam to za wielki cud spowodowany przez O. Honorata

W roku 1929 ciężko zachorowałam. Zniechęcona do życia, nie widząc możliwości leczenia się, odprawiłam nowennę do Matki Bożej z prośbą o rychłą śmierć.
Pod koniec nowenny, nad ranem we śnie zobaczyłam zbliżającego się do mnie 0. Honorata Koźmińskiego, którego za życia dobrze znałam. Ojciec położył rękę swoją na moim ciele i powiedział: "Dziecko moje, jeszcze ciebie teraz Matka Boża nie zabierze, bo jeszcze wielkie przysługi oddasz Zgromadzeniu".
Od tej nocy sytuacja nagle się zmieniła. Przełożeni postarali się o wysłanie mnie do szpitala, gdzie po przebiegu operacji, którą miałam robioną możliwie jak najszybciej po przybyciu do szpitala, zostałam całkowicie wyleczona, tak że do ostatnich jeszcze lat mogłam ciężko pracować, a już teraz mam 84 lata.
Uważam to za wielki cud spowodowany przez 0. Honorata. Sam lekarz powiedział, że gdybym przyjechała jeszcze jeden dzień później do szpitala, byłabym umarła, a to że tak nagle stworzyły się warunki i możliwości znalezienia się w szpitalu w Warszawie, dla mnie jako zakonnicy klauzurowej, znając sytuację pod tym względem przed tą pamiętną nocą, kiedy zbliżył się do mnie Ojciec Honorat, uważam za cud, łaskę Bożą, otrzymaną za wstawiennictwem 0. Honorata Koźmińskiego. Za otrzymaną łaskę zdrowia przez całe życie dziękuję Bogu i Słudze Bożemu 0. Honoratowi, modląc się równocześnie o łaskę wyniesienia 0. Honorata na ołtarze, mając głębokie przekonanie o Jego świętości.

N.N.
Przasnysz, 26 VIII 1972 r. Klasztor Mniszek Klarysek Kapucynek


38. Nasza modlitwa za pośrednictwem Sł. Bożego 0. Honorata do Jezusa Chrystusa została wysłuchana

Przebywając na wczasach w Krynicy Morskiej w roku 1973, po modlitwie postanowiliśmy zabrać ze sobą "Modlitwę" Sł. Bożego 0. Honorata do domu, ażeby za jego pośrednictwem prosić Jezusa Chrystusa o łaskę szczęśliwego donoszenia naszej drugiej pociechy. Poprzez modlitwę otrzymaliśmy łaskę za pośrednictwem Sł.B. 0. Honorata i 6 V 1974 r. przyszła na świat druga córka. Lekarze stwierdzili, że małżonka nie może donosić do końca ciąży, co też się stało w 1971 r., kiedy to po 6 miesiącach urodził się syn, lecz zmarł po 15 minutach. Nasza modlitwa za pośrednictwem Sł.B.O.Honorata do Jezusa Chrystusa została wysłuchana i otrzymaliśmy łaskę.

N.N.
Meszna, 2 VII 1974


39. Modliłam się z całą mocą słabej mej duszy

Z pewnym wyrzutem dopiero teraz przekazuję autentyczne wydarzenia i to nadzwyczajne odnośnie uzdrowienia mojego brata N. za wstawiennictwem Świątobliwego naszego Ojca Honorata Koźmińskiego. Był to prawdziwy cud, w co nie można wątpić, a miało to miejsce 2 sierpnia 1968 r. W tym dniu zaczął chodzić i to o własnych siłach - miał bowiem bezwład nóg po udanej operacji, po bardzo ciężkiej operacji i nie było nadziei, aby mógł uzyskać władzę w nogach (były zupełnie sztywne), taka była opinia lekarzy specjalistów. Leczył się (w szpitalu) - sanatorium w Otwocku im. Janka Krasickiego. Długie miesiące tam leżał. A oto akcja uzdrowienia mego brata N.
Bardzo długo modliłam się za wstawiennictwem 0. Honorata o uzdrowienie mego brata. Głównie chodziło mi o to, aby mógł chodzić. Nie tylko ja, ale moje koleżanki w wyżej wymienionej intencji modliły się i to bardzo serdecznie. Najpierw modliłyśmy się o udanie operacji. Oczywiście operacja udała się, a chory dostał bezwład nóg. Nie mógł poruszać się. W tej sprawie odbyłam pielgrzymkę wraz z moimi koleżankami do Nowego Miasta na Grób Ojca Honorata. Był to rok 1968 podczas wakacji. Modliłam się całą mocą słabej mej duszy, błagając o pomoc 0. Honorata w tej ciężkiej sytuacji. Odwiedzając grób naszego Ojca Honorata, wpisałam do księgi te pamiętne i szturmujące słowa: "Ojcze, mój brat musi chodzić, bo w przeciwnym razie nie będę mogła składać ślubów wieczystych". Byłam wówczas w drugim nowicjacie. W rodzinie byłam najstarszą z rodzeństwa, bo matka przedwcześnie obumarła, a więc obowiązek zaopiekowania się bratem spadł na mnie. Czekałam z lękiem, ale i z cichą nadzieją, że Ojciec Honorat z tej ciężkiej sytuacji wybawi - czekałam na list od mojego brata, który leżał w Sanatorium w Otwocku. I o dziwo, przygotowując się do ślubów wieczystych - z niepewnością, że je złożę, w dniu 2 sierpnia 1968 r. otrzymuję od brata list - "wyobraź sobie - pisze mi - że już chodzę, i to o własnych siłach". Radość moja nie miała granic. Wdzięczność dla 0. Honorata rosła z każdym dniem. Zdawałam bowiem sobie sprawę, że groziło mi opuszczenie Zgromadzenia. I już mogłam spokojnie składać śluby bez żadnych obaw. Gdy brat mój uzyskał władzę w nogach, lekarze wyrazili ogromne zdziwienie mówiąc, że to wypadek sporadyczny, na 1000 - jeden. Tym większa była moja wdzięczność Dobremu Bogu i 0. Honoratowi, za przyczyną którego błagałam o pomoc.

Świadkami stanu choroby mojego brata i uzdrowienia były: N.N. z Goniądza i te pamiętne słowa lekarza, przy wypisywaniu mojego brata z sanatorium - cytuję: "wyleczenie pani brata po operacji kręgosłupa - to szczęście z loterii - jeden na tysiąc".

W październiku 1972 r. brat ucząc się w Technikum Ekonomicznym, przewrócił się i pękł mu przeszczep w kręgosłupie, groziła mu nowa operacja, której się panicznie bał, pamiętając następstwa ostatniej operacji. Z lękiem zdecydował się, bo już była konieczność, na ponowną operację, ale dopiero 5 lipca 1973 r. Operacja o tyle była ciężka i niebezpieczna, ponieważ trzeba było brać przeszczep z tego samego miejsca, co poprzednio. Ponowny szturm do Ojca Honorata jeszcze z większą siłą. Z obrazkiem 0. Honorata nie rozstawałam się ani na chwilę i błagałam o cud. Kilka miesięcy leżał w szpitalu w wielkim bólu. A ja w tym czasie nie ustawałam w modlitwie i szturmie do 0. Honorata - wprost. Operacja udała się, choć nie było nadziei powrotu do zdrowia. Brat chodzi zupełnie zdrów, zdaje maturę pomimo tak dużej zaległości i otrzymuje pracę. Niech Bóg będzie uwielbiony, a 0. Honorat ma chwałę. Wdzięczność moja nie ma granic!

Siedlce, 16.07.1974 r.
N.N. katechetka


40. Otrzymałam łaskę przez modlitwę do O.Honorata

Piszę do was, Ojcowie, ponieważ otrzymałam łaskę przez modlitwę do Ojca Honorata. A miałam właśnie takie zmartwienie. Zachorował mi najmłodszy mój synek. Tydzień po urodzeniu dostał silną biegunkę i zabrali mi go do szpitala i do dwóch miesięcy przebywał w szpitalu w Gorzowie. Trzeci miesiąc przebywa w Instytucie Pediatrii w Poznaniu. A ja z chwilą zabrania synka do szpitala zaczęłam gorąco modlić się do Ojca Honorata i wtedy dzięki łasce uzyskanej przez tę modlitwę dziecko zaczęło wracać do zdrowia. Po kilku dniach oddali mi synka do domu i po dziś dzień dzięki Bogu jest zdrów i chowa się dobrze. A przecież gdyby nie łaska uzyskana przez modlitwę do Ojca Honorata, kto wie, czy nasz synek byłby razem z nami. /.../

N.N.

Czechów, dnia 9 XII 1975 r.


41. Bez namysłu wybrałam Ojca Honorata

Z polecenia i prośby Wielebnej Siostry N. z Ostrowa Wielkopolskiego, piszę kilka słów. Dzisiaj mija sześć lat, jak byłam operowana. Diagnoza mojej choroby: guz macicy i wodonercze wywołane uciskiem tegoż guza. Po otwarciu jamy brzusznej z powodu komplikacji operacja nie odbyła się, zaszyto ranę. Lekarze orzekli, że pozostaje mi życia najdłużej dwa miesiące.
Przykrą wiadomość o stanie mojego zdrowia w modlitwie poleciłam miłosierdziu Bożemu. Prosiłam o łaskę pogodzenia się z wolą Bożą. W takiej sytuacji spowiednik, który już obecnie nie żyje, niespodziewanie zachęcił mnie do wytrwałej modlitwy o łaskę zdrowia, o ile tego Pan Bóg chce. Dał do wyboru trzech kandydatów na ołtarze a mianowicie: Ojca Maksymiliana Kolbego, salezjanina Ks. Czartoryskiego i Ojca Honorata, kapucyna. Bez namysłu wybrałam Ojca Honorata, nie znając nawet jego życiorysu, potem zapoznałam się z jego życiem i stwierdziłam, że to była wola Boża, powiedziałam o tym Matce Opatce N., od niej otrzymałam obrazek 0. Honorata z modlitwą o jego beatyfikację. Odma¬wiałam z wiarą i nadzieją, że będę wysłuchana, jednak zawsze, jak to jest zgodne z wolą Bożą.
Choroba moja nie rozwinęła się, spełniam swoje obowiązki zakonne, stan zdrowia nie pogarsza się. Pełna wdzięczności Panu Bogu za łaskę życia jestem przekonana, że Sługa Boży 0. Honorat wyprosił mi tę łaskę. /—/

Zielona Góra, dn. 21 IV 1976 r. s.elżbietanka N.N


42. Znalazłam również właściwą drogę w swoim życiu

Kierując się adresem umieszczonym na odwrocie obrazka z podobizną 0. Honorata Koźmińskiego, a podarowanego mi przez księdza prowadzącego w naszym kościele parafialnym rekolekcje wielkopostne, chciałabym donieść Warn, że za Jego przyczyną dostąpiłam łaski.
W dniu 1 maja br. wracałam pociągiem z Warszawy. Gdzieś w połowie drogi zmęczona usnęłam. Kiedy się obudziłam, stwierdziłam, że skradziono mi moją torebkę wraz z dokumentami i pieniędzmi. Bardzo się zasmuciłam, ponieważ poszukiwania w sąsiednich przedziałach porzuconej torebki z dokumentami, które na pewno nie stanowiły dla złodzieja żadnej wartości, nie dały rezultatu. Wśród dokumentów znajdował się obrazek podarowany mi przez księdza z wizerunkiem 0. Honorata. Z ogromną nadzieją i wiarą zaczęłam się modlić, żeby ten Sługa Boży natchnął kogoś, kto znajdzie tę torbę, żeby ją oddał. Dokumenty i notatki stanowiły bowiem dla mnie większą jeszcze wartość niż pieniądze.
Dnia 7 maja dostałam zawiadomienie z posterunku w Małkini, że są do odebrania moje dokumenty znalezione na torze kolejowym wraz z torebką. Dziś właśnie zadzwoniłam do zawiadowcy stacyjki Prostyń, bo właśnie tenże zawiadowca oddał moją torbę na posterunek Milicji Obywatelskiej, chcąc się dowiedzieć, w jakich okolicznościach została odnaleziona. Powiedziano mi, że dzieci idące na ryby znalazły ją na torach, daleko od przystanku.
Wierzę, że za przyczyną właśnie O. Honorata została odnaleziona moja skradziona torba.
Bardziej od tej łaski cieszy mnie, że od dnia odnalezienia znalazłam również właściwą drogę w moim życiu, bo postanowiłam zerwać z kimś, kto nie powinien grać roli w moim życiu, jeśli chcę iść drogą prostą i nie obrażać Boga.

Białystok, 17 V 1976 r. N.N.


43. Otrzymałam łaskę - cudem wyzdrowiałam

Za pośrednictwem Sługi Bożego Ojca Honorata Koźmińskiego otrzymałam łaskę - cudem wyzdrowiałam. Mam 70 lat, jestem już od dawna chora na astmę, ale w tę zimę ciężko zachorowałam na grypę i przeziębiłam ją. Już nie było dla mnie ratunku. Lekarze stwierdzili, że mam słabe serce i nie mogą mi dać potrzebnych lekarstw. Był u mnie ksiądz i udzielił mi ostatnich sakramentów. Leżąc przez 5 miesięcy w łóżku (od połowy grudnia do maja 1976) gorliwie się modliłam.
W książce do nabożeństwa znalazłam obrazek Ojca Honorata Koźmińskiego i zaczęłam cały czas modlić się do niego.
Przez cały czas choroby strasznie się męczyłam. Uwierzyłam i przekonałam się, że tylko dzięki łaskom Sługi Bożego Ojca Honorata wyzdrowiałam.

N.N.


44. Moją konwersję zawdzięczam Słudze Bożemu 0. Honoratowi

Wielce Czcigodny Ojcze! Zapewne zdziwi Ojca ten list, bo to od kogo i w jakiej sprawie. Nazywam się N.N., jestem konwertytką, katolicyzm przyjęłam nie tak dawno wbrew woli rodziny i znajomych, za co musiałam gorzko zapłacie własnym zdrowiem. Byłam bardzo pobita, tak że musiałam leżeć przez długi czas w szpitalu, a i teraz nie mam za tęgiego zdrowia. Po wyjściu ze szpitala nie było dla mnie miejsca w domu, musiałam dom rodzinny opuścić. Zamieszkałam u jednej pani. Jest nas razem trzy w jednym pokoju, gdzie się zajęłam opieką nad chorą i za to mam dach nad głową i skromne wyżywienie. Ale nie o tym chciałam pisać, bardzo przepraszam za ten tak mało ciekawy i prawie nic nie znaczący wstęp. Myślę, że mi Czcigodny Ojciec to daruje. /.../
Chciałam nadmienić, że swoją konwersję zawdzięczam Słudze Bożemu 0. Honoratowi. Było to tak dawno. Jadąc pociągiem poznałam jedną panią, która mi dała obrazek Sługi Bożego i poprosiła, abym się modliła do Boga za pośrednictwem Jego w pewnej sprawie. Spełniłam życzenie owej pani, ale i sama również poznałam światło prawdy Chrystusowej, z czego jestem bardzo szczęśliwa. Teraz gdy jestem już katoliczką - chociaż mój katolicyzm kuleje na obydwie nogi, /do chrztu/ przygotowywałam się sama i mam z tego powodu duże braki - chciałabym poznać lepiej życie i działalność tego wielkiego człowieka, jakim był 0. Honorat. Więc z tą nieśmiałą prośbą piszę ten list, aby mi pomćc w lepszym poznaniu tego Sługi Bożego. Będę niezmiernie wdzięczna. /.../

Warszawa, 1 X 1976 r.


45. Bóg za pośrednictwem 0. Honorata mnie wysłucha

Siostrzeniec mój około 10 lat temu wpadł w złe towarzystwo i zaczął się upijać. Nie oddawał żonie pieniędzy, robił w domu awantury po pijanemu, urągał żonie i swojej matce. Sytuacja w jego rodzinie była rozpaczliwa. Zaczęłam się więc modlić do 0. Honorata Koźmińskiego o nawrócenie siostrzeńca. Modliłam się o to wytrwale przez kilka lat i Bóg za pośrednictwem 0. Honorata mnie wysłuchał. Siostrzeniec mój przestał pić zupełnie. Opowiadał mi potem, żeczuł jakiś lęk wielki, że bał się brać kieliszka z wódką do ust. Do dzisiaj siostrzeniec nie pije zupełnie. Przystępuje często do sakramentów świętych. Na żadnym przyjęciu, nawet najgorętsze prośby nie zmuszą go do wypicia bodaj kropli wódki. Cud ten przypisuję wstawiennictwu 0. Honorata Koźmińskiego.


Warszawa, dnia 27 IX 1977 r.

s. N.N.
franciszkanka od cierp.


46. Wierzę, że stało się to przez przyczynę 0. Honorata

Przez kilka miesięcy odczuwałam bardzo silny ból w lewym uchu, przy tym szum i trzask. Byłam kilkakrotnie u lekarza, który stwierdził niedużą narośl wewnątrz ucha, ale nie widział sposobu wyleczenia i nie pomógł mi.
W pierwszych dniach września tego roku rozpoczęłam nowennę przez przyczynę 0. Honorata. Zaraz po ukończeniu nowenny znikły wszelkie dolegliwości, ustał ból i szum. Czuję, że ucho jest zdrowe.
Wierzę, że stało się to przez wstawiennictwo 0. Honorata i przesyłam o tym wiadomość na ręce 00. Kapucynów.

Lublin, 30 X 1977 r. N.N.


47. Wszedłszy do kościoła pierwszy raz zobaczyłam kartkę z modlitwą O.Honorata Koźmińskiego

Wielebny Ojcze! Nawiązując do rozmowy przeprowadzonej w marcu bieżącego roku w Warszawie, pozwalam sobie przesłać sporządzoną notatkę według polecenia danego mi przez Wielebnego Ojca.
Sprawa dotyczy uzyskania łaski za przyczyną Ojca Honorata Koźmińskiego, kapucyna. Otóż w roku 1975 zaistniała sytuacja, w której musiałam ustąpić z placówki muzycznej, założonej przeze mnie w roku 1945 w Krakowie. Placówkę tę przez 30 lat prowadziłam z pełnym zapału poświęceniem. Wydawało mi się więc, że konieczność opuszczenia jej i to w sposób bardzo przykry i krzywdzący mnie spowoduje moje całkowite załamanie psychiczne.
W okresie letnim 1975 r. niespodziewanie byłam przejazdem w Gdańsku. Okna pokoju, który zajmowałam, wychodziły bezpośrednio na kościół. Wszedłszy do kościoła pierwszy raz zobaczyłam kartkę z modlitwą Ojca Honorata Koźmińskiego. Przy zetknięciu się z tą modlitwą miałam dziwne uczucie, że jest ona jakby dla mnie przeznaczona w ówczesnej sytuacji mego życia. Podczas regularnego odmawiania modlitwy stan mego załamania psychicznego wyraźnie się cofał, a miejsce jego zastąpiła jakaś dziwna radość i uspokojenie. Oddalały się ode mnie wszystkie ambicyjne osobiste przeżycia, wiążące się z moim zawodem pedagoga-muzyka.
Nie napisałam o tym od razu, gdyż myślałam, że może to tylko chwilowy stan samoobrony organizmu. Dzisiaj w świetle sytuacji, jaka zaistniała, a mianowicie przyznania mi zupełnie niespodziewanie - wbrew oczekiwaniom a nawet prawdopodobieństwu - emerytury twórczej, która nigdy nie jest przyznawana pedagogom, tylko artystom muzykom, uprzytomniłam sobie, że moja pełna poświęcenia praca została w sposób zupełnie nieoczekiwany wynagrodzona. Fakt ten w połączeniu z moim wewnętrznym spokojem trwającym w dalszym ciągu daje mi wyraźnie do zrozumienia, że dostąpiłam łaski za przyczyną Ojca Honorata Koźmińskiego. /.../

N.N.
Kraków, 7 maja 1978 r.

48. Szłam odważnie z obrazkiem Ojca Honorata w kieszeni

Jestem już 5 lat na rencie chorobowej. Co drugi rok staję na kontrolnej komisji lekarskiej. Gdy nadchodził ten dzień, zawsze strasznie się bałam, bo lekarze byli nieznośni. W tym roku miałam czas kontroli w kwietniu. W kwietniu też otrzymałam obrazek Ojca Honorata z modlitwą na odwrocie. Zaraz też codziennie odmawiałam tę modlitwę prosząc o szczęśliwy dzień komisji i za lekarzy, z którymi miałam się spotkać. Komisja lekarska odwlokła się aż do sierpnia. Ja nie ustawałam w modlitwie aż do komisji. Gdy nadszedł ten dzień, szłam odważnie z obrazkiem Ojca Honorata w kieszeni. W lokalu lekarskim komisyjnym byli ci sami lekarze, którzy zawsze byli bardzo złośliwi, wymyślali, poniewierali, posyłali od "Iwana do pogana". Na ostatniej komisji byli ci sami, ale całkiem odmienni. Obeszli się tak, jak powinni. Ponownie zaliczyli do drugiej grupy i nadal /mam/rentę. Wróciłam uszczęśliwiona bez łez, których zawsze po każdej komisji dużo wylałam. Jestem bardzo wdzięczna Ojcu Honoratowi Słudze Bożemu, bo On wyprosił tę wielką dla mnie łaskę.

N.N.
Wieluń, 13 X 1979 r.

49. Wznowiła się miłość w małżeństwie

Donoszę, że za pośrednictwem Sł.B. 0. Honorata doznałam cudu. Córka moja, przeżywszy z mężem lat 7, odeszła z innym człowiekiem, z którym ma dziecko, ale przy mężu została jeszcze córeczka 7-letnia. Ksiądz proboszcz dał mi obrazek 0. Honorata. Gorąco się modliłam i 0. Honorat sprawił /cud/. Oby Dobry Bóg dopomógł, by stał się Świętym. Córka wróciła do męża wraz z dzieckiem. Wznowiła się miłość w małżeństwie. Dzieciątkiem cieszą się oboje. Proszę o pomoc w modlitwach o scementowanie rodziny nieszczęśliwie myślących. Wdzięczna do śmierci Sł.B. 0.Honoratowi.

N.N.
Kolano, 10 XII 1979 r.


50. Jedna z sióstr z Nowego Miasta przywiozła mi kawałek sukna z habitu O. Honorata. Dziękuję Ojcu Honoratowi za uzdrowienie z ciężkiej choroby.

W 1940 roku zabolała mnie noga. Poszłam do lekarza. Lekarz stwierdził, że to silny artretyzm i dał mi zwolnienie na trzy dni, bo pracowałam w przedszkolu. Ale gdy przyszłam do domu, zaczęła mnie noga bardzo boleć i rano był wezwany lekarz i stwierdził, że to skrzep i zapalenie żył i nie wolno było stanąć, bo lekarz powiedział, że żyła może pęknąć i śmierć na miejscu /nastąpi/. Zaniesiono mnie na noszach do szpitala, bo był niedaleko. Ból był przeogromny. Wkrótce zrobili mi operację. Miałam przeciętą nogę w środku łydki, ale nic to nie pomogło. Gdy lekarz wizytował wieczorem, zobaczył na karcie, że gorączka 41°. Wykonali drugą operację, bo już gangrena doszła do biodra i przy pachwinie miałam przecięte i podwiązane żyły, a do kolana wszystko było zgangrenowane, pod kolanem miałam założony sączek, by spływała ropa. Cała noga była włożona w szyny i zabandażowana, a w pięcie miałam dziury od ropy. Leżałam w znak dwa miesiące. Co drugi dzień robiono opatrunki, ból był tak silny, że aż wymiotowałam. Przyjechała do mnie jedna z sióstr z Nowego Miasta i przywiozła mi kawałek sukna z habitu Ojca Honorata. /Po przyłożeniu/ rana zaczęła się zrastać tak, że zostałam wypisana po przeszło dwa i pół miesiąca pobytu w szpitalu. Gdy się żegnałam z lekarzem, to powiedział mi to: "Proszę panią, niech pani wie, że pani grabarzowi spod łopaty uciekła. Niech pani wie, że na 100 wypadków jeden się zdarza, że ktoś wyjdzie z tej choroby. Czy pani się modliła, czy inni, że pani żyje."

16 XII 1980
S.N. niepokalanka


51. Tę zmianę uważam za dowód wielkiej łaski uproszonej przez Sł.B. O.Honorata

Córka moja (po studiach) nie mogła otrzymać pracy w miejscu zamieszkania (pierwszeństwo mają starsi ze stażem w tym fachu). Musi dojeżdżać pociągiem 45 km już przez kilka lat, o godz. 7-ej wychodzi z domu do stacji, jedzie tramwajem, potem pociągiem, a do swojej instytucji 3 km jeszcze okazyjną taksówką. Męczy się zwłaszcza w naszych obecnych odchyleniach klimatu. Powraca do domu o 17.30. Z mężem rozeszła się, gdyż pił i bił (też po studiach). W domu dziecko, wprawdzie chodzi do szkoły, ale pozostawione samo sobie z kluczem na szyi (bez opieki). Ja matka i babka mieszkam o 5 godz. jazdy pociągiem w innym mieście, przyjeżdżam dorywczo. Córka przemęczona, ręce przepracowane itd. Nie pomagały podania (o zmianę pracy) i znajomości, dojeżdża dalej. Bardzo przeżywam ciężki los mojej córki i wnuczki, modląc się za nie. Zwróciłam się do Sł.B. O.Honorata Koźmińskiego tymi słowami: "oddaję Ci w ręce los mojej ukochanej córki, codziennie modlę się i płaczę nad nią. Od ciebie zależy sprawa jej przeniesienia. Bądź łaskaw i pomóż mnie i mojej córce. Te dojazdy rujnują jej zdrowie." W tej intencji odmawiam codziennie 3 Ojcze nasz, 3 Zdrowaś Maryjo, 3 Chwała Ojcu. W ciągu 4 miesięcy niespodziewanie córka otrzymała pismo, że od 1 II br. jest przeniesiona do miejsca zamieszkania i tam będzie pracować w swoim zawodzie.
Tę zmianę uważam za dowód wielkiej łaski uproszonej przez Sł.B. O.Honorata. Piszę z wielkim przekonaniem, że doznałam łaski Bożej, miłosierdzia i opieki. Dziękuję serdecznie jeszcze raz z tego miejsca Sł.B. O.Honoratowi za otrzymaną łaskę i proszę o dalszą pomoc córce i całej mojej rodzinie ./.../

N.N.
Lublin, 30 V 1960 r.


52. Za przyczyną Sł. B. 0. Honorata domek nasz zostanie skończony

Po zniszczeniu wojennym postawiliśmy domek z obory. Dziś ten domek się wali. Jestem tylko ze starszą od siebie siostrą. Nie mamy znikąd pomocy ani warunków na budowę nowego domu. Byłam prawie w rozpaczy, gdyż na stare lata nie mieć własnego domu albo opuścić to, co uważam za najdroższe, bo tu byli Rodzice i rodzina, i całe przeżyte życie, a teraz przy końcu życia pójść gdzieś w nieznane i obce, było to dla nas nie do przeżycia. I pewnego razu dostał mi się obrazek Sługi Bożego 0. Honorata Koźmińskiego. Zaczęłam się modlić, codziennie rano odmawiałam modlitwę, która jest na drugiej, stronie obrazka i prosiłam o łaskę, o pomoc, o ten domek. I kiedy byłam w tak trudnej chwili, że kiedy szłam a prawie się już zataczałam z wyczerpania nerwowego, usłyszałam obok wyraźny męski głos "mnie to zostaw". I dziś z całą świadomością, wiarą i pewnością mówię, że to był głos 0. Honorata. 0. Honorat wysłuchał mojej modlitwy. Dziś domek nasz już stoi i jest nakryty, dużo trzeba jeszcze włożyć roboty i pieniędzy, ale mam silną wiarę i nadzieję, że przy pomocy Bożej i za przyczyną Sługi Bożego 0. Honorata domek nasz zostanie skończony. Dziś ja niegodna dołączam swoje niegodne prośby  rychłą beatyfikację 0. Honorata Sługi Bożego.

N.N.
Bójki, 26 III 1981 r.

53. Pomógł nam swym wstawiennictwem 0. Honorat

Przed pięcioma laty rozpocząłem starania o zezwolenie na instalację ogrzewczą gazową mieszkania. Oboje z żoną jesteśmy już od kilku lat emerytami i oporządzanie pieca przechodziło nasze siły fizyczne; wynajęcie pomocy, która nas w tej pracy by wyręczyła, przenosiło nasze możliwości finansowe. Z czasem nabyliśmy mieszkanie na własność, nie chcielibyśmy się go na starość pozbywać. Uzyskanie zezwolenia korzystania z gazu dla celów ogrzewczych prywatnych mieszkań było sprawą prawie że beznadziejną.
Postanowiliśmy z żoną uciec się w modlitwie o pomoc do Sługi Bożego 0. Honorata Koźmińskiego. Odmawialiśmy krótką modlitwę o przyśpieszenie jego beatyfikacji oraz Ojcze nasz, Zdrowaś i Chwała Ojcu. Trwało to prawie dziewięć miesięcy, zanim sprawa uzyskania zezwolenia została pomyślnie zakończona.
Oboje z żoną czujemy i wierzymy, że w tej sprawie pomógł nam swym wstawiennictwem 0. Honorat, za co nie tylko jesteśmy Mu z serca wdzięczni, ale chcielibyśmy, aby skuteczność Jego wstawiennictwa u Boga była szerzej znana, a przez wyniesienie Go na ołtarze wzrosła Chwała Boża, a polski lud Boży znalazł w 0. Honoracie jeszcze jednego swego Orędownika. /.../

N.N.
Olsztyn, 11 lutego 1982 r.


54. Na klęczniku leżała modlitwa do 0. Honorata Koźmińskiego

W roku 1972 zachorowałam - a rok ten był dla mnie ważny - uczęszczałam do klasy maturalnej. Składanie matury przesunęło się na rok 1973. Przerwa w nauce niestety nie była dla mnie pomyślna, "uciekło" z pamięci wiele wiadomości z matematyki; w tej dziedzinie nigdy nie byłam "orłem" . Z przedmiotami humanistycznymi radziłam sobie znacznie lepiej. Zdawałam maturę i tak jak powiedziałam - zadania na egzaminie pisemnym z matematyki były dla mnie nie do "ugryzienia". W tym okresie często wstępowałam przed pójściem na zajęcia szkolne do kościoła Sióstr Serafitek w Oświęcimiu. Tam zaś na klęczniku leżała modlitwa do 0. Honorata Koźmińskiego - odmawiałam ją i prosiłam o łaskę pomyślnego zdania egzaminów maturalnych. Łaskę tę otrzymałam - bo wiem, że gdyby nie pomoc 0. Honorata - egzaminu z matematyki nie złożyłabym na pewno.
Muszę się uderzyć w piersi: "moja wina", że tak późno /tyle lat/ wysyłałam wiadomość o tym fakcie - wiele razy przyrzekałam sobie to uczynić, a tak dużo czasu upłynęło, nim zrealizowałam swój zamiar.

Dankowice, 13 IV 1982 N.N.


55. Modliłam się gorąco, jak umiałam

Chcę powiadomić Ojców Kapucynów, że modląc się gorąco do Matki Bożej za pośrednictwem O. Honorata, otrzymałam łaskę, o którą tak bardzo prosiłam. Jestem matką sześciorga dzieci, które są już dorosłe, a ja mam 63 lata. Otóż najmłodsza córka do skończenia matury w Nowym Mieście n.Pilicą uczęszczała na religię do tutejszego klasztoru i było wszystko w porządku. Kiedy poszła z domu do pracy w Warszawie, odmieniła się, nie szanowała się. Ponieważ miała urodę, więc miała powodzenie. Dla mnie było to okropne, ponieważ wcale nie myślała o małżeństwie. Ostatnio zapoznała dużo starszego mężczyznę. Wiedziałam, że przebywała u niego, była więc jego kochanką. Ja jako matka bardzo to przeżywałam. Tłumaczyłam jej /by się poprawiła/, ale ona sobie nic nie dała powiedzieć. Ja byłam zrozpaczona, więc udałam się do Ojca Honorata. Modliłam się gorąco, jak umiałam. Niedługo doszło do małżeństwa, nawet zgodnego. Kiedy się pobrali, to zawsze córka mówiła, że nie mają warunków, by mieć dzieci. Ja zaś wiedziałam, że ona była wygodna. Znów modliłam się, aby mieli dzieciątko, bo ona sporo młodsza od niego, więc dziecko zawsze wiąże małżeństwo. Znów udałam się do Ojca Honorata. Zawdzięczam łasce Bożej za pośrednictwem Ojca Honorata, że urodziła im się córeczka. Już teraz ma roczek, takie to rozkoszne dziecko, a z nich jest wzorowe małżeństwo. Warunki się znalazły, chociaż jeszcze nie mają własnego mieszkania, ale tylko wynajęte. Córka się cieszy i ja również. Ja zawdzięczam to wszystko tylko łasce Bożej i Ojcu Honoratowi; to moim zdaniem był cud. /.../

N.N.
Pakulinka, 10 I 1983 r.


56. Noga szybko wygoiła się bez używania żadnych leków

Ja niżej podpisany br. N.N., kapucyn, niniejszym oświadczam, że wyzdrowienie br. Kajetana Stanisława Ambrożkiewicza w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen - listopad i grudzień 1940 roku, zawdzięczamy z całą pewnością wstawiennictwu Sł.B. O.Honorata kapucyna. Osobiście byłem pielęgniarzem br. Kajetana, którego nogę zżerały wrzody rozlewające się po całej nodze. Noga od stopy do kolana była już całkowicie brązowa od wrzodów. Jego współbracia kapucyni pod przewodnictwem 0. Henryka Józefa Krzysztofika jako dyrektora studium teologii w Lublinie rozpoczęli nowennę, prósząc Boga o ratunek za przyczyną Sł.B. O.Honorata. I rzeczywiście noga szybko wygoiła się bez żadnych leków, jedynie osobiście przewijałem mu rany papierowym bandażem tak, że 14 grudnia 1940 roku br. Kajetan mógł z nami wszystkimi pojechać transportem do obozu w Dachau, gdzie doczekał się wolności 29 kwietnia 1945 r.,ukończył studia we Francji i wrócił do Polski, i do dziś żyje w Zakroczymiu.
Powyższe oświadczenie potwierdzam własnoręcznym podpisem wobec br. Benedykta Antoniego Drozdowskiego, kapucyna.

Br. N.N.
Broken Arrow, 29 IX 1983 r.


57. Z obrazka spojrzała na mnie twarz, taka myśląca dobra twarz Sł.B.O.Honorata Koźmińskiego

Wiem, że muszę napisać, nie mogę inaczej. Za dużo złożyło się na to, aby można było nazwać to dziełem przypadku. Zresztą czy przypadki istnieją? Wszystko zaczęło się nagle, chociaż wydawało się, że powinienem być na to przygotowany.
Miałem już unormowane życie, pracę dobrą - odpowiednią, rodzinę: matkę, żonę, troje przemiłych kochanych dzieci - jednym słowem dom. Miałem też wady - wiele wad. Jedną z nich tą najgłówniejszą była lekkomyślność.
Obecnie z głębokim poczuciem winy wiem, że lekkomyślność ta była grzechem, ciężkim grzechem, którego piętno pozostanie na mnie na zawsze.
Stało się: pracując przy skupie towaru w jednej z gminnych spółdzielni, uległem sugestiom złym i stałem się sprawcą manka - parę podpisów na nieistniejący towar i - sprawa sądowa, wyrok, więzienie. /.../
Wyrok mimo że słuszny - niewspółmierny do przestępstwa. W imieniu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej skazano mnie na łączną karę 9 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia w wysokości 100 tys. zł. - z zamianą na 1000 dni pozbawienia wolności, utratę praw publicznych na okres 5 lat. To wszystko, czym dysponował kodeks karny dla mnie. - perspektywa spędzenia 12 lat w murach - a rodzina? Tu właśnie nastąpiło najgorsze. Pierwszy cios w moją psychikę, w sumienie, to choroba - nagłe pogorszenie się stanu zdrowia, a później śmierć mojej mamy. Następne ciosy poszły już taśmowo. Żona porzuca dzieci i ucieka się do picia alkoholu i obraca się w męskim towarzystwie. Dzieci trafiają do państwowej placówki opiekuńczej. Wiadomości o tym, co dzieje się z moim domem,przeniknęły do mnie zarówno drogą legalną,jak i nielegalną. Miotałem się, starałem się wydostać na przerwę, na przepustkę, by ratować dom i dzieci. Niestety władze uznały, że "zbrodniarz" nie ma prawa ratować rodziny ani jej posiadać i wszystkie moje starania i dążenia nie dały efektu. Żona zostaje pozbawiona praw opiekuńczych, a ja nadal pozostaję sam na sam ze sobą w murach więzienia uznanego za jedno z najcięższych w kraju, otoczony mordercami, zboczeńcami i całym tak zwanym dnem społecznym. Świadomość tego, że to właśnie ja byłem bezpośrednim sprawcą wszystkich nieszczęść, jakie spotkały moją rodzinę, moje dzieci oraz nerwowa gorączka w staraniu się o przerwę kary - gdy już wszystko zawiodło - mój system nerwowy nie wytrzymał - znerwicowany żołądek pękł i /nastąpiła/ w warunkach zakładu karnego operacja, a po kilku dniach druga z niewielkimi szansami w/g lekarza na przeżycie. Jednak przeżyłem i zrozumiałem, że jeszcze nie wszystko stracone. Pozostała jeszcze jedna jedyna droga, ta najważniejsza - modlitwa. Zacząłem się modlić gorąco. W starych listach od mamy znalazłem obrazek włożony tam przez mamę. Z obrazka spojrzała na mnie twarz, taka myśląca dobra twarz Sługi Bożego 0. Honorata Koźmińskiego. Na odwrocie obrazka była modlitwa. Ja się modliłem i prosiłem 0. Koźmińskiego o pośrednictwo, o wstawiennictwo za mną do Pana Jezusa. I tu /nastąpił/ w bardzo krótkim czasie zwrot władz więziennych w stosunku do mnie, zaczęto mnie dostrzegać. Nadmienić muszę, że władze zniecierpliwione moimi naleganiami o przerwę, zwłaszcza, ostatnie moje pismo, nie tylko rozpatrzyły negatywnie, ale opatrzyły je klauzulą "odwołanie nie przysługuje". Co więcej spowodowały rozmowę z sędzią, który nie dał mi żadnych szans na wcześniejsze opuszczenie murów /więzienia/.
Wiem, że nagła zmiana władz w stosunku do mnie była wynikiem modlitwy - wysłuchanej modlitwy. To stało się nagle - otworzono drzwi i wywołano moje nazwisko do wyjścia na wolność. Zdziwienie moje i współskazanych, którzy śledzili moje zmagania, było ogromne, niezrozumiałe dla nich. Dla mnie już nie /było zdziwieniem/, ja wiedziałem, komu to zawdzięczam.
Dom zastałem pusty, ogołocony ze wszystkiego, co posiadało jakąkolwiek wartość - rozpadające się ściany, ślady libacji, bez sprzętów, odzieży, pościeli. Zupełna pustka - na dodatek splugawiona.
Pierwsze, co zrobiłem, to dzieci. Zabrałem je z domu dziecka, całą trójkę. Nie zastanawiałem się, że dysponowałem jedynie sumą 1500 zł, to jest taką
sumą, jaką otrzymuje się przy wyjściu z więzienia. Podjąłem ciężką pracę fizyczną, ale na pobory musiałem czekać cały miesiąc, a z pomocy postpenitencjaryjnej zaofiarowano mi obiady na cały miesiąc. I tu przyszli mi z pomocą ludzie, których przedtem nie znałem, choć mieszkali w tej samej dzielnicy. Jedną z pierwszych osób, które mi pomogły i to natychmiast, była osoba nosząca to samo nazwisko co 0. Honorat. Nie zwracałem się do nikogo z ludzi o pomoc - modliłem się tylko - i obecnie dzięki modlitwie, gorącej szczerej modlitwie, możemy być razem z dziećmi - i jest nam z sobą dobrze. / — /
W miesiącu październiku 1983 r. opuściłem Zakład karny i dopiero teraz /lipiec 1984/ Sąd penitencjaryjny zdecydował się na udzielenie mi warunkowego zwolnienia ze względu na "wyjątkowe okoliczności". Udzielił zwolnienia warunkowego sam, ja już o nic nie prosiłem.
Obłożony zostałem co prawda grzywną, którą muszę spłacić, taki jest warunek, ale wiem teraz, że muszę dać radę. Wiem, że Łaska Pana jest nade mną i wyjednał mi ją Sługa Boży 0. Honorat Koźmiński.

N.N.
Łuków, 15 VII 1984.


58. 0. Honorat zawsze mi pomagał i towarzyszył

Obrazek ze Sługą Bożym 0. Honoratem Koźmińskim dostałam w szkole podstawowej od siostry katechetki. Siostra każdemu dawała inny, a mnie trafił się akurat ten. Dając mi go powiedziała, abym się codziennie modliła do Niego. No i tak przez pięć lat, przez cały okres szkoły średniej, pamiętałam o tej modlitwie, zwracałam się ze wszystkimi prośbami. O.Honorat zawsze mi pomagał i towarzyszył. Zawsze z wielką miłością zwracałam się do Niego. Może Honorat nie zdziałał u mnie takiego cudu, który mógłby zobaczyć cały świat, który można byłoby zobaczyć okiem ludzkim i zbadać. Ale ja od Boga za pośrednictwem O.Honorata otrzymałam wiele łask, które są tak potrzebne nam w tym szarym życiu i jestem Mu za to wdzięczna. Może nie wyszło mi to, co chciałam napisać, tak jak- myślałam, tak jak czułam, ale chciałam napisać to, że 0. Honorat wiele mi pomógł. I ten skromny obrazek towarzyszył mi i towarzyszy nadal. Już jest 6 lat i jest trochę zniszczony, gdyż nosiłam go w kieszeni fartucha, więc chciałam was prosić o prze¬słanie mi obrazków z Honoratem i trochę wiadomości na Jego temat, gdyż naprawdę niewiele wiem /o nim/.

N.N.
Międzyborów, 8 I 1985 r.


59. Składam podziękowanie Bogu w Trójcy Jedynemu i Słudze Bożemu Ojcu Honoratowi

Niniejszym komunikuję, iż długo modliłam się, chyba kilkanaście lat o łaskę trzeźwości dla zięcia N.N. Był prawie każdego dnia pijany. W pracy też się zdarzało. Był niespokojny, awanturniczy.Córka cierpiała 20 lat, ja wspólnie przez lat 10, potem zamieszkałam oddzielnie, ale jej skargi dochodziły do mnie, a nieraz pijany i do mnie przyszedł. Bóg Dobry wysłuchał moje prośby codziennie zanoszone przez Sługę Bożego Ojca Honorata Koźmińskiego i wreszcie dotknęła go choroba miażdżyca nóg, zwłaszcza prawej nogi. Przeszedł temu lat 3 na przyspieszoną emeryturę, oddalił się od towarzystwa, ale w domu co dzień kieliszek, 2 czy 3 razy wypił. Wreszcie 16 marca 1984 r. dostał zator w nodze i zawał serca. Był nieprzytomny, lecz uratowano go w szpitalu. Musi więc unikać alkoholu, bo bierze odpowiednie leki. Nie zna wódki w domu. Nie częstuje nikogo nawet w święta. Mają dwoje dzieci. Syn diakon zakańcza 5 rok w Seminarium Duchownym Wyższym w Łomży, a córka ukończyła Liceum Ogólnokształcące. Pomaga żonie, kupuje przydziały na kartki, bo żona jeszcze pracuje. I ja korzystam z ich pomocy, bo mam już 81 rok życia. Awantur w domu nie ma. Chodzi do kościoła i praktykuje. Za to składam podziękowanie Bogu w Trójcy Jedynemu i Słudze Bożemu Ojcu Honoratowi Koźmińskiemu. /.../

Łomża, 25 VI 1985 r. N.N.

60. Niektórzy witają mnie jako na nowo "zmartwychwstałego"

Dnia 4.11.1985 r. wiozłem traktorem dwie przyczepy buraków i na śliskiej jezdni wpadłem w poślizg. Traktor przygniótł mnie. Udzielono mi pomocy i przewieziono pogotowiem do szpitala w Sandomierzu. Doznałem pęknięcia tętnicy wewnętrznej - do wnętrzności 3,5 litra krwi wylało się, uszkodzenie trzustki, dwunastnicy, złamana noga lewa i prawa, dwa żebra pęknięte. W szpitalu zrobiono operację. Po operacji czułem się bardzo źle. Za 9 dni zrobiono drugą operację. Dalej trwał stan ciężki. Lekarze spisali mnie na straty.
Moja żona Teresa uprosiła lekarzy, by przewieźć mnie do Krakowa, gdyż uważano, że nie ma dla mnie szans życia. Jednak zdecydowali się na przewiezienie.
W Krakowie znalazłem się 19 listopada w Szpitalu im. Narutowicza przy ul. Prądnickiej. Podłączono mnie pod kroplówki i nic więcej nie robiono. Po paru dniach dostałem silnych bólów. Wzięto mnie na stół operacyjny. Prawdopodobnie wycięto mi woreczek żółciowy i założono 5 drenów, celem odprowadzenia odpływów. Już w Sandomierzu doznałem ciężkiej infekcji i dlatego lekarze wątpili w możliwość mego uratowania. W Krakowie ta infekcja, jak mi powiedziano, groźna dla mego życia, trwała.
Przed Bożym Narodzeniem dowiedziałem się, że Siostry Imienia Jezus w Klimontowie, z którymi moja rodzina jest związana, modliły się o moje zdrowie za przyczyną Sł.B. O.Honorata. Ja, kiedy odzyskałem lepszą świadomość, modliłem się ogólnie.
W połowie stycznia niespodziewanie ustały wszystkie odpływy z organizmu. W tym czasie zniknęła infekcja. Zrobiono mi szczegółowe badania łącznie z badaniem komputerowym i stwierdzono, że w organizmie nie ma infekcji. Odjęto 4 dreny jako niepotrzebne, a pozostawiono jeden mały. Rany się zagoiły. Po zniknięciu infekcji zaczęto mi stopniowo dawać herbatę i przyzwyczajano do stałych pokarmów.
Obrazek Sł. Bożego otrzymałem w marcu i zacząłem się modlić. Obecnie mam ten obrazek nad łóżkiem i dalej modlę się z dziękczynieniem.
Po ustaniu infekcji i zagojeniu ran przystąpiono do składania lewej nogi. Zabieg chirurgiczny był 4 kwietnia. Ze szpitala wyszedłem 25 kwietnia 1986 r.
Co miesiąc jeżdżę na kontrolę lekarską. Podczas badań sprawdzają tylko stan nogi. Stanem brzucha i wnętrzności lekarze nie interesują się. Uważają, że stan jest dobry. W zasadzie mogę jeść wszystko i czuję się dobrze.
Święcie jestem przekonany, że moje wyzdrowienie jest cudowne. Sama chirurgia nie pomogła mi.
Uzdrowienie zawdzięczam Słudze Bożemu 0. Honoratowi. Dodam jeszcze, że wszyscy, którzy wiedzą o moim wypadku, dziwią się, że ja żyję. Niektórzy witają mnie jako na nowo "zmartwychwstałego".

N.N.
Beradz, 1.07.1986 r.


61. Doświadczam pośrednictwa Ojca Honorata u Boga

Powodowany wdzięcznością wobec Boga i Jego Świętych, pragnę - wypełniając też wcześniejsze postanowienie - zaświadczyć o łasce Bożej, którą, w moim przekonaniu, wyprosił mi Sługa Boży Ojciec Honorat Koźmiński.
Jestem zakonnikiem i od kilku lat kapłanem. W czasie nowicjatu stała mi się bliska postać Ojca Honorata. Często modliłem się o Jego beatyfikację. Jako alumn czwartego roku seminarium przeżyłem głęboki kryzys powołania zakonnego i kapłańskiego. Niedaleki byłem od opuszczenia Zakonu. Targały mną wątpliwości i zmagałem się wewnętrznie, nie znajdując jasnej drogi na przyszłość. Przeszedłem przez głęboką noc duchową. W czasie najsilniejszych udręk zwracałem się wielokrotnie do Boga za pośrednictwem Sługi Bożego Ojca Honorata. Ufam, że Jego wstawiennictwo przyczyniło się do przezwyciężenia słabości i ugruntowania powołania zakonnego i kapłańskiego.
Od tamtego czasu wielokrotnie po dziś dzień doświadczałem pośrednictwa Ojca Honorata u Boga także w sprawach bardzo istotnych dla mego życia, moich Współbraci i mojej posługi kapłańskiej.

N.N.
Warszawa, 16 XII 1986 r.


62. Nasza wdzięczność pozostanie do końca naszego życia

Najgorętsze dzięki składam Boskiemu Sercu Jezusa przez Jego Sługę Bożego 0. Honorata Koźmińskiego, że wyszliśmy z życiem z żoną z wypadku samochodowego, gdy karburator dawał potężny napęd i ogromne obroty. Hamulce były bezsilne, pomimo że były dobre. Chód wyłączyłem na "nutro" ("neutral") i przekręciłem kluczyk, siła napędu była bez zmian. Zdani byliśmy na łaskę losu. Mogłem tylko kierować" i aby nikogo nie zabić, zdecydowałem się, aby zatrzymać samochód przez najechanie na pierwszą przeszkodę, jaką był dom murowany.
Przed uderzeniem myśl moja była: "Ojcze Honoracie, ratuj! I nie zawiodłem się. W takich wypadkach powstaje pożar nieunikniony. Ukazał się, tylko jasny dym i rozszedł się po paru sekundach. Poświęciłem zdrowie żony i swoje, aby uratować innych.
Ja i żona mamy połamane nogi. Rany już się zagoiły, chodzimy bez żadnych pomocy. Było to dnia 25 kwietnia 1986 r., piszę te słowa dnia 22 stycznia 1987 w 9 miesięcy po wypadku.
Żona rok przed wypadkiem przeszła ciężki zawał serca i wyszła z życiem, co się zdarza 2 wypadki na 1000, jak orzekł jej lekarz kardiolog. Już wtedy oddałem się pod opiekę Ojca Honorata Koźmińskiego. Obecnie po tym wypadku wraca powoli do zdrowia.
Jest to zdarzenie nadzwyczajne. Możemy zawdzięczać życie żony tylko opiece Ojca Honorata.
Cześć i chwała Boskiemu Sercu i Jego Słudze 0. Honoratowi niech będzie zawsze. Za co składamy publiczne podziękowanie i polecamy się dalszej Jego opiece.

Detroit, 22 stycznia 1987 r.
wdzięczni N.N.


63. Spokojnie przeżyła odejście męża, bo zyskała więcej

Do uwielbienia Boga w Jego świętych, niech przyczyni się i ten opis łaski otrzymanej za przyczyną S.B. O.Honorata Koźmińskiego.
Dnia 30 listopada 1986 r. zadzwoniła do naszej wspólnoty londyńskiej /pewna osoba/, której zięć chory na raka (rozsianego już po całym organizmie), leżał w stanie beznadziejnym w szpitalu. Dzwoniła w innej sprawie, ale zapytana o zięcia, powiedziała z płaczem, że jego dni są policzone, a on nie chce nawet widzieć kapłana. Powiedział: "może najwyżej po śmierci mnie namaścić".
Po tym telefonie 1 grudnia 1986 r. rozpoczęłyśmy nowennę za przyczyną S.B. O.Honorata o to, by pojednał się z Bogiem. Równocześnie powiedziałyśmy o tym księdzu, który postanowił pojechać do niego mimo wszystko, a nam powiedział: módlcie się, bo Bóg nie chce śmierci grzesznika... 2 grudnia ksiądz był u niego. Po rozmowie odbyła się spowiedź. Potem przyjął też Komunię św. Gdy zauważył u księdza - tuż przed jego odejściem - krzyż, poprosił o niego, wziął ze czcią i ze łzami przytulił i ucałował. To był naprawdę wzruszający moment - jak powiedział ksiądz.
Nowennę odprawiałyśmy w dalszym ciągu, ale już w intencji dziękczynnej za łaskę pojednania z Bogiem (po dość długim okresie niepraktykowania) i z prośbą o wytrwanie w tym usposobieniu do końca o szczęśliwą śmierć. Zmarł szczęśliwie w ostatnim dniu nowenny, tj. 9 grudnia 1986 r. Jak się później okazało, łaski miłosierdzia dostąpił niemal w ostatnim momencie swej świadomości i przytomności umysłu.
Bóg jest hojniejszy, niż to sobie wyobrażamy. Tak było i w tej sytuacji. Pojednanie się z Bogiem tego chorego, przyczyniło się do powrotu do praktyk religijnych jego żony. Po śmierci męża zaraz zaczęła życie jako wdowa od pojednania się z Bogiem w konfesjonale i od Komunii św. Od tej pory w każdą niedzielę przychodzi na Mszę św. i nie tylko w niedzielę. Również cały maj chodziła na nabożeństwa. Spokojnie przeżyła odejście męża, bo zyskała więcej. Jest innym człowiekiem - radosnym.

N.N.
Londyn, 31 maja 1987 r.


64. Ojcze Honoracie, nie opuszczaj mnie nigdy

Pragnę gorąco podziękować za łaski, jakie otrzymałem od Ojca Honorata Koźmińskiego. Kiedy chodziłem na kurs spawania, nauka szła mi bardzo ciężko. Byłem już załamany. Myślałem, że nie zdam. Kiedyś córka przyniosła obrazek Ojca Honorata z religii. Przeczytałem modlitwę i modliłem się do Ojca Honorata o pomoc. Podczas egzaminu wyciągnąłem 5 pytań, które najbardziej rozumiałem, a było ich 125. Egzamin zdałem.
Miałem problemy w pracy, modliłem się do Ojca Honorata, też mnie wysłuchał i pomógł.
Odtąd kiedy mam jakieś kłopoty, modlę się do Ojca Honorata. Ile razy modlę się do Ojca Honorata, głęboko wierzę, że zawsze mnie wysłucha i pomoże. Nie umiem pisać ładnie, bo mam tylko szkołę podstawową, ale pragnę szczerze dziękować za otrzymane łaski Ojcu Honoratowi. Teraz modlę się do Ojca Honorata o łaski /powołania/ zakonnego i kapłańskiego dla moich dzieci. /.../ Ojcze Honoracie, nie opuszczaj mnie nigdy. Ufam Tobie.

N.N.


65. Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwą matką

Z wielką radością pragnę donieść Ojcu, że za pośrednictwem Ojca Honorata Koźmińskiego otrzymałam łaskę od Boga.
Dużo modliłam się słowami zamieszczonymi na obrazku przedstawiającym Ojca Honorata. Kiedyś przypadkowo uczestniczyłam we Mszy św. w kościele pod wezwaniem Św. Antoniego w Białej Podlaskiej. Na tej Mszy modlono się w intencji Ojca Honorata. Otrzymałam tam obrazek, na którym zamieszczona jest krótka modlitwa zaczynająca się od słów "Panie Jezu Chryste, Dobry Pasterzu, Ty pragniesz, aby wszyscy ludzie doszli do zbawienia". Powtarzałam ją często przy każdej okazji, wpatrując się w postać Ojca Honorata. Prośby moje zostały wysłuchane. Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwą matką, gdyż urodziłam po wielu kłopotach zdrową, śliczną córeczkę. Bóg mnie wysłuchał właśnie za pośrednictwem Ojca Honorata. Modląc się, wierzyłam mocno w to, że Bóg wysłucha. Otrzymałam to, o co prosiłam.

Huszlew, grudzień 1987 r. N.N.


66. Czuję, że to Ojciec Honorat mnie uzdrowił

Mam dług wobec Ojca Honorata i czuję, że to Ojciec Honorat mnie uzdrowił.
Kiedy mocno zachorowałam, zaczęłam modlić się gorąco do Ojca o zdrowie. Odprawiłam nowennę, a kiedy powiedziano mi, że muszę mieć operację, podwoiłam prośby do Ojca i ciągłą odprawiałam nowennę. Potem zaufałam, że jeżeli będzie Wola Boża, to Ojciec Honorat przyjdzie mi z pomocą i wyzdrowieję. Uspokoiłam się, ufałam i się modliłam do Ojca Honorata. Choć operacja była ciężka, ja cztery doby leżałam przy śmierci, bez przytomności, tylko lekarze dzwonili, żeby zabierać, bo już umieram. Na piątą dobę odzyskałam przytomność, ale /byłam/ bardzo słaba, zaczęłam po trochu przychodzić do siebie i odwiedziła mnie Matka Przełożona. Zapytała, jak się czuję. Odpowiedziałam, że jestem spokojna, bo usypiam jak na rękach Matki; tak ufałam Ojcu. Wyzdrowiałam, żyję i pracuję, a doktor ordynator, który mnie kierował na operację, zapytuje mnie, jakim prawem ja żyję i to kilka razy. Ja mówię, że jeżeli to godne uwagi, to niech pan doktor zaświadczy, a on odpowiada, że jest zbyteczne. Wystarczy wysłać odpis choroby i napisać: a jednak żyję. /.../
Łączę wyrazy czci i szacunku.

Goniądz, 3-01.1988 r. N.N.


67. Zawsze zostałam wysłuchana

Jestem studentką Akademii Medycznej we Wrocławiu, w tej chwili po I-ym roku studiów. Pochodzę z Częstochowy, a we Wrocławiu mieszkam prywatnie /... / W czasie kolędy ksiądz zostawił mi obrazek z wizerunkiem kapucyna 0. Honorata Koźmińskiego i z modlitwą na odwrocie. Pragnę powiadomić, że dzięki tej modlitwie uzyskałam wiele łask. Wszystko ułożyło się po mojej myśli. Przed każdym kolokwium czy egzaminem odmawiałam ją, prosząc Boga o pomyślny wynik, chociaż nie zawsze byłam dobrze przygotowana, ale zawsze "trafiałam w pytania". Zawsze zostałam wysłuchana. Na egzamin trzeba się dużo uczyć, ale człowiek nie jest w stanie wszystko zapamiętać. Trzeba mieć też dużo szczęścia. Ja wierzę, że zdałam wszystkie egzaminy dzięki tej modlitwie i z pomocą 0. Honorata, o czym zawiadamiam Ojca zgodnie z prośbą.

N.N.
Częstochowa, 15.07.1988 r.


68. Był ze mą w ciężkich chwilach

Za przyczyną 0. Honorata otrzymałam wiele łask, ale kartki brakłoby na wypisanie wszystkich. Największą i najcenniejszą z łask, jakie otrzymałam jest ta: 5 lat temu urodziłam dwie córki bliźniaczki. Były bardzo wątłe i bardzo chore, leżały długo w szpitalu, na jedną z nich mówili, że żyć nie będzie. Ile łez wypłakałam. Ale modliłam się do 0. Honorata wraz z mężem o zdrowie moich córek, l żyłam nadzieją, że tylko jego modlitwa do Boga i wstawiennictwo uzdrowi je. Modliłam się, prosiłam, wierzyłam, że 0. Honorat mnie wysłucha i otrzymałam. Dziś mają 6 lat, są zdrowe, chodzą do przedszkola, bardzo chętnie mówią pacierz rano i na wieczór. Jedna ma na imię Anna, a druga Magdalena. Za to, że on mnie wysłuchał, kocham go bardzo i modlę się, żeby Matka Boska Częstochowska raczyła wynieść go na ołtarze dla pomnożenia swej chwały. Był ze mną w ciężkich chwilach, ja jestem z nim i myślę o nim w szczęśliwych chwilach mojego życia.

N.N.
Drzewica, lipiec 1988 r.


69. Wyleczenie mojego syna z alkoholizmu było tak samo cudowne, jak oczyszczenie trędowatego

Jestem matką syna, który przez wiele lat był nałogowym alkoholikiem. Cierpiał na tzw. "chorobę alkoholową" od młodzieńczych lat.
Ile wycierpieliśmy w naszej rodzinie z tego powodu, nie jestem w stanie opisać. To był jeden wielki koszmar. Dziś nawet myślą nie chcemy do tego wracać. Przez wszystkie te lata próbowaliśmy wszystkiego, co mogłoby go uratować. Znalazła się nawet odważna dziewczyna, która syna poślubiła mimo naszych usilnych przestróg. Potem przyszło na świat dziecko. Niczego to jednak nie zmieniło; syn popadał w coraz głębszy nałóg. Potrafił pić bez przerwy 10, 12, a nawet 15 dni. W końcu wyczerpany fizycznie i psychicznie znalazł się w szpitalu. Tu lekarze rozkładając ręce orzekli, że "tu to już chyba cud" /może pomóc/.
Jestem wierząca i ciągle modliłam się na intencję syna, jednak nie dana mi była łaska, o którą tak usilnie błagałam. Trwało to ok. 10 lat. Popadliśmy z mężem w nerwicę, zagrożone było dziecko.
Pewnego wieczoru, kiedy odmawiałam pokutę naznaczoną mi przez spowiednika, z książeczki do nabożeństwa wypadł mi na podłogę obrazek. Podniosłam go zdziwiona (dotąd nie wiem, skąd tam się wziął) i przeczytałam, że przedstawia 0. Honorata, kapucyna, za pośrednictwem którego prosić można o łaski. Zaczęłam odmawiać podaną na odwrocie modlitwę, przez 9 tygodni uczęszczałam na Msze św. wotywne do św. Franciszka i gorąco prosiłam tych Orędowników o pośrednictwo w mojej beznadziejnej sprawie. Do dziś modlę się do nich, mimo że dobiega już drugi rok, jak syn mój zerwał z alkoholem. Początkowo mimo swej wiary nie byłam w stanie tym się cieszyć, wszak męka nasza trwała tyle lat.
Teraz jestem pewna, że ten cud, o którym bez nadziei mówili lekarze, stał się za pośrednictwem świętego Męża Ojca Honorata! Jak mogę Mu podziękować? Niech się rozsławi Jego orędownictwo, niech i inni nieszczęśnicy proszą Go o łaski, a On spełni ich prośby. Jestem tego pewna, bo wyleczenie mojego syna z alkoholizmu było tak samo cudowne, jak oczyszczenie trędowatego.

N.N.
Łódź, 26.09.1988 r.


70. Natychmiast przestał pić

Uprzejmie donoszę, że za przyczyną Sługi Bożego Ojca Honorata Koźmińskiego uprosiliśmy łaskę u Boga, prosząc o zerwanie z nałogiem pijaństwa naszego syna N., który natychmiast przestał pić, a pił 26 lat. Żona i troje dzieci cierpieli 22 lata, a 4 lata pił za kawalera. Nie było przetłumaczenia. Żona musiała iść do pracy, aby te dzieci jakoś wychować - troje. Półtora roku zwlekałam, aby się upewnić. Jest innym człowiekiem. Chodzi do pracy i sam się cieszy, odwiedza mnie zawsze z upominkiem. Mąż już nie żyje. Oprócz Henryka mam 3-ch synów, którzy jak ja i oni bardzo się z niego cieszą. Tutejszy proboszcz lądzkiego kościoła chodząc po kolędzie zostawił nam obrazek Ojca Honorata; mówił, żeby się modlić, a jeżeli ktoś otrzyma jakąś łaskę, /niech napisze/. Tak też uczyniliśmy. Wierzymy głęboko, że to On, Ojciec Honorat tego dokonał u Boga.

Ląd, 12.10.1988 r.

N.N.


III. W okresie dwóch lat od beatyfikacji (1988-1990)


72. Dzięki Jego wstawiennictwu operacja przebiegła szczęśliwie

Dnia 22 X 1988 r. dziecko 3,5 letnie miało operację rozszczepienia moczowodów w Klinice WAM w Warszawie.
Dzień wcześniej przed operacją zwróciłam się do Sióstr z prośbą o modlitwę. Były to Siostry Imienia Jezus w W-wie. Siostry odprawiły nowennę za przyczyną OJCA HONORATA.
Wierzę, że dzięki JEGO wstawiennictwu operacja przebiegła szczęśliwie, chód była bardziej skomplikowana niż pierwomie przypuszczano.
Dziecko po operacji było nad podziw spokojne, cierpliwe i szybko wracało do zdrowia.
Dodam, iż wcześniejszy pobyt (diagnostyczny) w szpitalu dziewczynka znosiła źle: była płaczliwa, pełna nerwowości.

Łódź, /październik 1988 r./
N.N.


73. Modliłam się do Pana Boga za przyczyną Bł. 0. Honorata Koźmińskiego

Siostra moja cioteczna N.N. zmarła po 5-ciu miesiącach choroby (bardzo złośliwy nowotwór woreczka żółciowego i wątroby) bez ostrych bólów, które zwykle towarzyszą takim stanom chorobowym.
Modliłam się do Pana Boga, aby za przyczyną Bł. 0. Honorata Koźmińskiego dał jej łagodny przebieg tej strasznej choroby i śmierć szczęśliwą. Tylko w ciągu ostatnich trzech dni przed zgonem była nieprzytomna i cierpiała. N.N. zmarła o 6-tej rano w dniu 16 października, należała do Wspólnoty Neokatechumenalnej, była bardzo dobrym człowiekiem o gorącym sercu, co głosili nawet ludzie obojętni religijnie.
Ja nie należę do Wspólnoty, jestem grzesznym człowiekiem, trudno mi więc wnioskować, czy tylko moja modlitwa za pośrednictwem Bł. 0. Honorata sprawiła tę łaskę. Uważam jednak, że o tym fakcie powinnam donieść 00. Kapucynom.

N.N.

Lublin, 28.10.1988 r.


74. Dziękuję Ci za wspaniały przykład wierności powołaniu ...

Błogosławiony 0. Honoracie, dziękuję Ci za wspaniały przykład wierności powołaniu, hartu ducha, umiłowania Ojczyzny w czasie jej tragedii, za opiekę nad umęczonymi grupami społecznymi.
Módl się za Ojczyzną, narodem, rządzącymi i za mną.
Nowe Miasto, 5 XI 1988 r.


75. Dziękuję Matce Bożej za Twoją przyczyną

Błogosławiony Ojcze Honoracie, dziękuję Matce Bożej za Twoją przyczyną za to, że mój brat w czasie pełnienia służby wojskowej uległ nieszczęśliwemu wypadkowi i wyzdrowiał; dziękuję Matce Bożej za Twoją przyczyną, że szczęśliwie urodziłam dwoje wspaniałych dzieci Pawła i Piotrusia; dziękuję Matce Bożej za Twoją przyczyną, że szczęśliwie przeszłam operację piersi w Łodzi w szpitalu im. Kopernika; dziękuję Matce Bożej, że otrzymałam pracę, z której jestem zadowolona, bardzo dziękuję Matce Bożej za cudowne uzdrowienie Piotrusia z ciężkiej choroby.
Proszę Cię Ojcze Honoracie o zdrowie, o otrzymanie mieszkania, zgodę w rodzinie i błogosławieństwo nad domem.

N.N.

Nowe Miasto, listopad 1988 r.


76. Dziękuję Ci za wszystko, czym mnie do tej pory obdarzył Bóg

Drogi Ojcze Honoracie. Dziękuję Ci za wszystko, czym mnie do tej pory obdarzył Bóg: najukochańszymi rodzicami, rodzeństwem, dziadkami. Proszę Cię o zdrowie dla nich. Niech dopisuje mojemu drogiemu dziadkowi, babci i wszystkim. Proszę Cię Ojcze o to, abym mogła szczęśliwie skończyć wybraną szkołę i abym się nie pomyliła w wyborze zawodu. Abym mogła pomagać ludziom i żyć tak jak Matka Boża. Proszę Cię o pokój na całym świecie /.../, o to, abyśmy zgadzały się jako mieszkanki jednego pokoju. Dopomagaj mi w trudnych chwilach.

N.N.
Nowe Miasto, 7.12.1988 r.


77. Udałam się do Błogosławionego w codziennej modlitwie

Pragnę wyrazić wdzięczność Błogosławionemu Honoratowi za skuteczne wstawiennictwo w mej sprawie. W jesieni 1988 r. otrzymałam od redaktora1 Rocznika Gdańskiego zamówienie na napisanie artykułu z terminem wykonania: marzec 1989 r. Zbliżająca się zima nie była dogodnym okresem przeprowadzenia kwerendy bibliotecznej w Warszawie i archiwalnej poza nią wobec złamanej nogi i mocno zaawansowanego wieku, tym bardziej, że z powodu gołoledzi niejednokrotnie nie mogłam się udawać samodzielnie na poranną Mszę św.
Udałam się do Błogosławionego w codziennej modlitwie według wzoru zamieszczonego na Jego obrazku - o pomoc. W listopadzie odbyłam szczęśliwie podróż do Gdańska dla kwerendy archiwalnej, a potem często korzystałam z bibliotek warszawskich, bo nawierzchnia była jak nigdy sucha. Gotowy artykuł wysłałam do redakcji 23 I 1989 r.

Warszawa, 23 stycznia 1989 r.

N.N.

78. Za jego przyczyną wyzdrowiała moja matka

Z radością donoszę, że moje prośby skierowane m.in. do 0. Honorata Koźmińskiego, zostały wysłuchane.
Domniemam, że za jego przyczyną wyzdrowiała moja Matka będąca w bardzo ciężkim stanie.

Jarosław, /styczeń/ 1989 r.

N.N.


79. ... bym mógł pomnażać dzieła rąk Jego

Ojcze! Mam tylko to, czym mnie Pan obdarował. Proszę Cię o wstawiennictwo u Najwyższego, bym mógł pomnażać dzieła rąk Jego w całym swoim życiu. Od Ciebie chcę uczyć się pokory. Chcę, byś Ty był jednym z węgłów, na których buduję w sobie świątynię Boga. Wspomóż moje modlitwy o pokój i zdrowie w rodzinie. Pamiętaj o Jacku, Wojtku, Marioli, Andrzeju, Krzyśku, Katarzynie. Pamiętaj o tych, którzy pomogli mi spotkać Ciebie w moim życiu. Polecam Ci wspólnoty w Białymstoku, Jaktorowie i Warszawie. Wstaw się za mną u Pana, abym szczęśliwie kontynuował obraną szkołę.

Nowe Miasto, /luty 1989 r./


80. Prośby moje zostały wysłuchane

Składam na ręce Ojca podziękowania za łaski otrzymane za pośrednictwem 0. Honorata Koźmińskiego. Dziękuję Bogu Wszechmogącemu, że wysłuchał moich próśb, które zanosiłam za pośrednictwem 0. Honorata o zdrowie dla moich synów.
Synowie moi, najpierw jeden w październiku 1988 r., a potem drugi dn. 2 stycznia 1989 r., zatruli się spalinami gazowymi w czasie kąpieli w łazience (przyczyną była wadliwa instalacja wyciągowa), aż do utraty przytomności. Modliłam się gorąco i prosiłam Ojca Honorata o wstawiennictwo do Boga - o całkowite przywrócenie do zdrowia moich synów. Prośby moje zostały wysłuchane.

Olsztyn, 9.02.1989 r.

N.N.


81. Dziękuję Ci za ... miłość

Kochany Ojcze Honoracie, dziękuję Ci za wszystko, za miłość, o którą prosiłam. Błagam Cię, aby trwała na zawsze. I o zdrowie dla całej rodziny.

Nowe Miasto, /marzec 1989 r./

N.N.


82. Jest uzdrowiony z alkoholizmu

Bł. 0. Honoracie, dziękuję Ci za wstawiennictwo u Boga w intencji mojego brata - jest uzdrowiony z alkoholizmu. Proszę o wstawiennictwo, by wytrwał, miał żywą wiarę i o zgodę w jego rodzinie.

N.N.

Nowe Miasto, /marzec 1989 r./


83. Wszystko ułożyło się szczęśliwie

Chciałam bardzo podziękować bł. Honoratowi Koźmińskiemu za otrzymaną łaskę, która była mi dana, gdy zdawałam maturę. Ponieważ matury miałam wcale nie zdawać i w ostatniej chwili zdecydowałam się na zdawanie i aby wszystko ułożyło się szczęśliwie, prosiłam i modliłam się za wstawiennictwem bł. Honorata i zdałam maturę z wynikami dobrymi, za co dziękuję bł. Honoratowi.

szczęśliwa maturzystka


84. Nie mogłam uwierzyć, co się stało

Składam serdeczne podziękowanie za wstawiennictwo bł. Honorata. Każdego dnia modliłam się odprawiając nowennę do bł. Honorata, aby mi pomógł, żeby nie odebrano mi renty. Aż tu nagle jakby się stał cud. Zostałam przeniesiona na inną komisję lekarską i miesiąc wcześniej od razu pani doktor mówi, że przyznaje mi rentę na stałe. Nie mogłam uwierzyć, co się stało. Nadal się modlę do bł. Honorata, że mi pomógł w tak trudnej sprawie.

/maj 1989 r./

N.N.


85. Z głębi serca dziękuję Ci za opiekę

Błogosławiony Ojcze Honoracie! Z głębi serca dziękuję Ci za opiekę nade mną - łaskę poprawy zdrowia. Jednocześnie serdecznie proszę Cię, Drogi Ojcze Honoracie, zmień "postawę życiową" u mojej siostry N. - aby rozstała się z nałogiem palenia papierosów oraz żeby N. poszedł do pracy i nawrócił się.
Błogosławiony Ojcze Honoracie - módl się za nami.

Nowe Miasto, dn. 16 V 1989 r.

N.N.


86. Dziękujemy, że jesteś z nami

Kochany 0. Honoracie. Dziękujemy, że jesteś z nami, a także prosimy Cię, abyś się zaopiekował nami i naszymi rodzinami.

Nowe Miasto, 18 maja 1989 r.

N.N.


87. Długo trwała moja udręka

Z wielką radością pragnę powiadomić, że otrzymałam łaskę Bożą za pośrednictwem Błogosławionego 0. Honorata Koźmińskiego. Otóż długo trwała moja udręka z powodu nieporozumień z synową, która nie chciała ze mną być w stosunkach rodzinnych, a i mąż też ciągle mi dokuczał. Modliłam się i ciągle żyłam w nadziei, bo nie mam innej rodziny. Mąż ciągle żyje z coraz inną partnerką, a od ponad 20 lat jesteśmy w separacji. I otóż zaczęłam modlić się do obrazka 0. Honorata i stało się, że synowa zrozumiała, przeprosiła mnie i wstąpiła we ranie otucha życia. /.../

N.N.

Łódź, maj 1989 r.


88. Dziękuję Ci z całego serca za to, iż mogę być szczęśliwa

Za pośrednictwem Ojca Honorata Bóg obdarzył mnie łaskami: wyzdrowiała moja babcia, a także "doszło do skutku" spotkanie, na którym mi bardzo zależało.
Boże, dziękuję Ci z całego serca za to, iż mogę być szczęśliwa, za to, że każdego dnia błogosławisz mnie na mojej drodze życia, dziękuję, że mogę modlić się do Ciebie za pośrednictwem 0. Honorata.

Maj 1989 r.


89. Wziąłem obrazek Ojca Honorata do ręki

Nie pamiętam już w jaki sposób, ale jakieś cztery miesiące temu trafił do mych rąk wizerunek 0. Honorata Koźmińskiego.
Uważam się za człowieka wierzącego, chód moja wiara jest wiarą bardzo słabego człowieka. Kiedy wszystko układa się po mojej myśli, wtedy czasem, bez słów, jakimś dziwnym drżeniem serca jestem wdzięczny Bogu za Jego dobroć. Ale gdy Ojciec zsyła na mnie nieszczęścia (chód nie wiem, czy moje niepowodzenia mogą się nazywać nieszczęściami, to chyba zbyt poważne określenie), wtedy tracę kontakt z Nim. Nie czuję Jego obecności i chód wiem, że On istnieje, to zastanawiam się, czemu tak rzadko i tak niewielu dotyka swym "Bożym Palcem". Ale nie o swych rozterkach duchowych miałem pisać.
Jestem studentem Politechniki Warszawskiej I roku. Początki były bardzo trudne. Obawiałem się tej uczelni, obawiałem się ludzi, których tam spotkam, nowych warunków, wymagań itd. itp. Te właśnie przyczyny złożyły się chyba na dość istotne potknięcia w pierwszej sesji (całkowicie zawalona). Powoli, powoli pozbierałem się, ale egzamin z matematyki był najtrudniejszy; on też wzbudzał moje obawy. Przygotowywałem się do niego trzykrotnie, wreszcie w trzecim podejściu zdałem. Pamiętam, że w dzień egzaminu po raz drugi w ciągu 12 godzin wziąłem obrazek Ojca Honorata do ręki, ale tym razem poprosiłem Go, by wstawił się za mną. Dwa dni później kiedy na drzwiach pokoju wykładowcy wisiała kartka, na której widniało moje nazwisko, a obok "trójka", oczywiście ucieszyłem się bardzo, ale również i zamyśliłem — wyznaję zasadę, że Pan Bóg najchętniej czyni cuda ludzkimi rękami, ale wierzę, że aby jakiegoś cudu dokonać, to Bóg /musi/ pchnąć takiego człowieka do działania. Tak było i tym razem./.../

Warszawa, 5.06.1989 r.

90. Dałeś mi poznać Twój charyzmat

Błogosławiony Współbracie Honoracie, dziękuję za Twoje orędownictwo i opiekę podczas pielgrzymki i pracy duszpasterskiej w Związku Radzieckim. Tam też dałeś mi poznać Twój charyzmat.

N.N.

Nowe Miasto, 8.06.1989 r.

91. Dziękuję za opiekę nad chorą małżonką

Za liczne łaski Boga Trójjedynego i wstawiennictwo u Pana Bł. Honorata, dziękuję za opiekę nad chorą małżonką i proszę o dalszą opiekę wstawienniczą. Dziękuję - Deo gratias. Pragnę wyrazić swoją cześć.

N.N.

Gryfów Śl., 12.06.1989 r.


92. Bł. 0. Honoracie, proszę Cię o łaskę życia i zdrowia

Błogosławiony Ojcze Honoracie, proszę Cię o łaskę życia i zdrowia dla mej małej córeczki narodzonej w 7-mym miesiącu. Proszę, wyproś tę łaskę przed obliczem Boga.

Nowe Miasto, 19.06.1989 r.

N.N.
poniedziałek (trzeci dzień życia)


93. Tylko Ty możesz u Boga uprosić łaskę dla mnie

Błogosławiony Ojcze, proszę Cię bardzo o zdrowie moje; ja bardzo chcę żyd, a moja choroba nie niesie nadziei na życie. Mam troje dzieci, chcę żyć
dla tych dzieci. Proszę, wysłuchaj Ojcze Honoracie, mojej prośby, bo tylko Ty możesz u Boga uprosić łaskę dla mnie.

Nowe Miasto, 19.06.1989 r.-


94. Dziękuję za wstawiennictwo w realizacji powołania kapłańskiego

Dziękuję Tobie, Ojcze Honoracie, za Twoje wstawiennictwo w realizacji powołania kapłańskiego. Proszę Cię o dalszą opiekę nad pielęgnacją powołania Chrystusowego.

N.N.

Nowe Miasto, 23.06.1989 r.


95. Ten Święty jest wspaniały

Nazywam się N.N. Mam 15 lat. W tym roku skończyłam ósmą klasę. Przede mną były trzy egzaminy wstępne do liceum ogólnokształcącego. Trochę się obawiałam, że nie zdam. Nasza nauczycielka od matematyki była chora i długo nie odbywały się lekcje. Dobrze, że przyszła później nowa nauczycielka. Były jednak zaległości. Przed egzaminem często modliłam się do Boga, abym zdała. Prosiłam o wstawiennictwo i pomoc Bł. 0. Honorata Koźmińskiego. Ten Święty wydawał mi się szczególnie bliski. Bardzo Mu ufałam. Postanowiłam, że jeśli zdam, to napiszę do 00. Kapucynów o tym, iż Ojciec Honorat mi pomógł. I tak też się stało. Zdałam, z matematyki nawet na piątkę. Moja wdzięczność dla 0. Honorata była bardzo duża. Dziękowałam Mu, że mnie wysłuchał, zrozumiał i wyprosił u Miłosiernego Ojca łaskę. Ten fakt świadczy zapewne o tym, że nasz Święty jest miły Bogu. Bł. O. Honorat jest jednym z moich ulubionych świętych. Bardzo kocham Go za to, że bardzo duże zasługi wniósł do Kościoła; założył 26 zgromadzeń zakonnych, przez co spodobał się Panu. Bł.O.Honorat jest moim powiernikiem i pomocą. Ten Święty jest wspaniały! Nigdy nie przestanę Mu dziękować!

Samborzec,/lipiec/ 1989


96. Dziękuję Ci za zgodę otrzymaną na budowę nowej świątyni

Drogi Ojcze Honoracie! Najpierw dziękuję Ci za wszystkie łaski otrzymane za Twoim wstawiennictwem. Dziękuję Ci za zgodę otrzymaną na budowę nowej świątyni w Mrągowie pod Twoim patronatem. Czuwaj nad budową nowego kościoła, wspomagaj troski ks. proboszcza, jego współpracowników. Błogosław całej parafii, aby chętnie wspomagając swoich duszpasterzy w tworzeniu nowej wspólnoty, ubogacali się wewnętrznie i miłowali na wzór pierwszych chrześcijan. Oby ta nowa parafia pod Twoim patronatem była dowodem, iż Twoja troska o zbawienie dusz trwa nadal.

Nowe Miasto, /lipiec/ 1989 r.


97. Dziękuję Ci serdecznie za okazaną pomoc i wysłuchane prośby

Pragnę serdecznie podziękować Wszechmogącemu Bogu za udzielone mi łaski za wstawiennictwem Błogosławionego Honorata Koźmińskiego.
Boże Miłosierny, dziękuję Ci, że za przyczyną Twego Sługi Bł. Honorata dałeś łaskę bezpiecznej, szczęśliwej podróży mojemu mężowi, a także bardzo gorąco dziękuję za łaskę uzdrowienia mojego ciężko chorego syna.
Bogu niech będą dzięki i chwała za wszystkie otrzymane łaski za wstawiennictwem Bł. Honorata. Błogosławiony Honoracie Koźmiński, dziękuję Ci serdecznie za okazaną pomoc i wysłuchane prośby, za Twoje wstawiennictwo u Boga Wszechmogącego i gorąco proszę o dalszą opiekę i pomoc.
Wyrażając mą wdzięczność i cześć Bogu Najwyższemu i Bł. Honoratowi gorąco dziękuję i zawiadamiam.

N.N.

Katowice, 17 lipca 1989 r.


98. Chyba Duch Święty kierował moją ręką

Przypadkowo przeczytałam książkę "Z podlaskiej ziemi wezwany". Na str. 93 znalazłam modlitwę do bł. Honorata. Zaczęłam codziennie ją odmawiać i prócz tego swoimi słowami prosić bł. Honorata o zdanie egzaminu wstępnego na studia medyczne przez moją córkę. I zdała nie mając za sobą żadnych korepetycji ani też "pleców". Na medycynę złożyła papiery tylko dlatego, że na nic innego nie mogła się zdecydować, ale z przekonaniem, że nic z tego nie będzie. Ja sama uważałam tę sprawę za beznadziejną. I wtedy wpadła mi w ręce ta książka o błogosławionym Honoracie. Modlitwa o jego wstawiennictwo pomogła. Córka po egzaminie stwierdziła: "Chyba Duch Święty kierował moją ręką, bo ja sama czułam się jak w transie i wcale nie czułam się, że coś wiem".
Córka jest dziewczyną przesadnie skromną i pobożną, ale nie jest geniuszem. Miała na świadectwie maturalnym pół czwórek, pół piątek oczywiście "niezasłużenie zawyżonych" jej zdaniem.
Jestem z całą rodziną, bardzo wdzięczna za doznaną łaskę. Piszę o tym, bo doświadczyłam, że modlitwa do bł. Honorata jest skuteczna.

N.N.

Katowice, 18.07.1989 r.


99. On przyczynił się za mną u Boga

Chciałam podziękować. 0. Honoratowi Koźmińskiemu za uproszenie mi łaski zdania egzaminów. Prosiłam 0. Honorata o wstawiennictwo i modlitwę, i wiem, że to właśnie On przyczynił się za mną u Boga. Bardzo chciałam mu za to podziękować. Teraz mogę już powiedzieć, że jestem po I roku studiów technologii żywności. Na roku jest nas 50osób, z których tylko 4 osoby pozdawały wszystkie egzaminy. 0. Honoracie, dziękuję Ci za pośrednictwo.

studentka N.N.

Dębica, 19.07.1989 r.


100. Dziękuję Ci za Twą wielką miłość ofiarną

Błogosławiony Ojcze Honoracie! Dziękuję Ci za Twą wielką miłość, miłość ofiarną, za Twój przykład życia pełnego ofiary. Jesteś dla mnie wzorem życia chrześcijańskiego, uczysz mnie, jak żyć w pełni po chrześcijańsku nawet w tak trudnych warunkach i czasach.
Proszę Cię więc, uproś i mnie łaskę życia w pełni chrześcijańskiego, uproś mojej rodzinie łaskę nawrócenia. Módl się za nami Błogosławiony Ojcze Honoracie.

N.N.

Nowe Miasto, 24.07.1989 r.


101. Aby przez to Bóg był uwielbiony

Błogosławiony 0. Honoracie, dziękuję Tobie, iż wspomogłeś mnie w wytrwaniu okresu nowicjatu. Proszę Cię, bądź dalej moim orędownikiem u Niepokalanego Serca Maryi w całym życiu zakonnym. Ja ze swej strony obiecuję modlić się do Pana w intencji wyniesienia Cię na ołtarze w chwale świętych, aby przez to Bóg był uwielbiony.

br.N.N.

Nowe Miasto, 7.08.1989 r.


102. Spełniłeś misję daną Ci od Boga względem mnie

Ojcze Honoracie, Twoją osobę poznałem przed ważnym wydarzeniem mojego życia. Spełniłeś misję daną Ci od Boga względem mnie. Dziś tutaj, gdy ręka moja przy Twoich jest relikwiach, dziękuję Ci za to...

N.N.

Nowe Miasto, 9.08.1989 r.


103. Pierwszy raz przychodzę do Ciebie

Ojcze Honoracie, pierwszy raz przychodzę do Ciebie z ziemi szczecińskiej i proszę o Twoje wstawiennictwo u Boga Ojca za moich kochanych rodziców, brata oraz łaskę wytrwania w powołaniu do kapłaństwa w świętości, czerpiąc wzór z Twego świętego życia, całkowitego oddania się Woli Bożej.

Nowe Miasto, 11.06.1989 r.


104. Jeszcze raz pragnę podziękować ...

Czcigodny i Kochany Błogosławiony Ojcze Honoracie! Jeszcze raz pragnę podziękować Dobremu Bogu za Twoją przyczyną, iż mogłem napisać pracę doktorską poświęconą Twemu kaznodziejstwu i obronić ją.
Dziś proszę Cię, Błogosławiony Ojcze o błogosławieństwo ojcowskie na lata pracy w Niemczech Zachodnich, gdzie mnie Dobry Bóg posyła. Dopomóż mi, Ojcze, być dobrym zakonnikiem, kapłanem i Polakiem - zawsze.

Nowe Miasto, 11.08.1989 r.
Twój naśladowca N.N.


105. By Twoje wielkie dzieło /.../ rozprzestrzeniło się i na ziemię rosyjską

Ojcze Honoracie, błagani Cię, by Twoje wielkie dzieło rozpoczęte na ziemi polskiej, rozprzestrzeniło się i na ziemię rosyjską. Proszę Cię, byś oświecił mnie, abym poznała Wolę Bożą względem mnie i bym umiała spełnić ją według Woli Bożej.

Nowe Miasto, 12.08.1989 r.

N.N. z Leningradu


106. Proszę Cię /.../ do Leningradu

Ojcze Honoracie, proszę Cię, żeby siostry honoratki przybyły też do Leningradu, ponieważ nasze, miasto widzi w nich /nadzieję na/ lepszy świat.

N.N.

Nowe Miasto, 12.08,1989 r.


107. Mię zapominaj o mnie

Błogosławiony Ojcze Honoracie ! Dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakie otrzymałam za Twoim pośrednictwem, a otrzymałam ich sporo, dziękuję bardzo. Pełna wiary w Twoje wstawiennictwie proszę Cię o zdrowie dla mnie i dla całej mojej rodziny.
Proszę o pomoc w wychowaniu mojej kochanej parki: Ewelinki i Łukaszka, a przede wszystkim proszę o spokój w kraju i na świecie - nigdy więcej wojny - aby nasze dzieci mogły rosnąc w pokoju i dostatku. Chociaż już nie mieszkam w Nowym Mieście, często wracam myślami, jak idąc do szkoły wstępowałam do kościoła i przyklękałam przy Twoim grobie, prosząc i dziękując Ci. Wiele łask otrzymałam od Ciebie, dziękuję jeszcze raz i proszę, nie zapominaj o mnie.

Nowe Miasto, 26.08.1989 r.

była mieszkanka N.N.


108. Jesteś moim patronem

Błogosławiony Ojcze Honoracie, wierzę w Twoje łaski i opiekę nad moją rodziną. Jesteś moim patronem. Modlę się do Ciebie, gdy jestem daleko stąd. Czuwaj nad nami.

Nowe Miasto, 29.08.1989 r.


109. Dziękuję Ci, że mi pomagasz w trudnych sytuacjach mego życia

Błogosławiony Ojcze Honoracie, dziękuję Ci, że mi pomagasz w trudnych sytuacjach mego życia, a jednocześnie proszę o błogosławieństwo twoje, abym szczęśliwie przekroczyła granice naszego państwa i tak samo szczęśliwie mogła do niego powrócić. Pomóż mi, abym pozdawała egzaminy, a także o to, abyś był przy mnie w złej i dobrej doli. Ojcze, dopomóż mi, abym tak nie cierpiała dalej.

N.N.

Nowe Miasto, /wrzesień 1989 r./


110. W 10-tą rocznicę ślubu

Za przyczyną Błogosławionego Ojca Honorata pragniemy podziękować Panu Bogu za otrzymane łaski w 10-tą rocznicę ślubu i prosić, błagać o dar potomstwa.

N.N.

Nowe Miasto

111. Dziękuję Ci z całego serca

Błogosławiony Ojcze Honoracie. Dziękuję Ci z całego serca za pomyślne ukończenie nauki moich dzieci w bieżącym roku szkolnym. Jednocześnie proszę serdecznie o podobną łaskę w przyszłości oraz o zdrowie dzieci.

N.N.

Nowe Miasto


112. Przyjąłem Twoje Imię przy bierzmowaniu

Błogosławiony Ojcze Honoracie, Patronie zawierzenia i wytrwania, przyjąłem Twoje Imię przy bierzmowaniu, bo byłeś dla mnie przykładem, że wszystkie trudności mogą być przezwyciężone.
Nie załamałeś się po upadku powstania. Proszę, abym i ja się nie załamał w życiu i mimo kalectwa utraty słuchu osiągnął to, na czym mi bardzo zależy, tj. na nauczeniu się ładnego mówienia.

Nowe Miasto N.N.


113. Przyjechałem, by prosić Cię, Drogi Ojcze

Przyjechałem, by prosić Cię, Drogi Ojcze, o pomoc w chorobie, abym mógł w pełni otrzymać potrzebne siły i zdrowie. Pragnę służyć Bogu i bliźnim. Ty wiesz, o co Cię proszę i czym się martwię.

Nowe Miasto, 25 IX 1989 r. N.N.


114. Jest szczęśliwa, że się uczy

Ja i moja córka prosiłyśmy bł. Honorata o wstawiennictwo, żeby dostała się na studium nauczycielskie. W roku 1988 nie dostała się na studia, poszła dc pracy, ale była tak załamana, że chociaż ładnie maluje, to nic przez ten rok nie namalowała. W tym roku zdała egzaminy pomyślnie i chociaż u nas się nie przelewa i ona nie dostaje co miesiąc wypłaty, ale jest szczęśliwa, że się uczy. I ja się również cieszę, że córka chodzi do szkoły.

Żylin Stary, 5.10.1989 r.


115. Wszystko, o co prosiłam, otrzymałam za pośrednictwem 0. Honorata

Pragnę zawiadomić o tym, że otrzymałam już niejedną łaskę za pośrednictwem 0. Honorata. Początkowo myślałam, że to po prostu zbieg okoliczności, ale teraz wiem, że to wszystko, o co prosiłam, otrzymałam za pośrednictwem 0. Honorata.
Moich próśb zostało wysłuchanych wiele, ale największą jest to, że zdałam egzaminy do nowej szkoły.

Zieleniewo, 13.10.1989 r. N.N.

116. Dziękuję Ci bardzo za opiekę

Błogosławiony Ojcze Honoracie, dziękuję Ci bardzo za opiekę w czasie mojej operacji. Jestem przekonana i mocno wierzę, że Ty, Ojcze Honoracie, byłeś ze mną cały czas. Bądź uwielbiony, opiekunie mojej rodziny.
Nowe Miasto


117. Prosząc o dar powołania

Przez pośrednictwo Błogosławionego Ojca Honorata rodzina N. pragnie podziękować Panu Bogu za szczególne łaski i opiekę Matki Bożej Niepokalanej, prosząc o dar powołania do wyłącznej służby Bogu.

Nowe Miasto

N.N.


118. Uproś mi łaskę dobrej modlitwy

Dziękuję Ci Błogosławiony Ojcze za Twoją świętość! Niech Ci Bóg i Maryja serdecznie odpłacą.
Proś ich, abyśmy doszli do świętości tu na ziemi. Proś o łaskę pełnienia woli Bożej. O to, byśmy dobrze pojmowali zalecenia i rady kierowników duchownych i stosowali się do nich. Polecam Twojej opiece cały nasz "Ruch Rodzin Nazaretańskich" oparty na kierownictwie duchownym.Oddaję Ci w opiekę wszystkich kapłanów - kierowników duchownych i Sławka - głównego Animatora Ruchu, całą moją rodzinę i siebie. Uproś mi łaskę dobrej modlitwy. Módl się za nami, Święty Ojcze Honoracie! Podziękuj Bogu za łaski, którymi nas obsypuje!

Nowe Miasto, 21 X 1989 r. N.N.


119. Jestem dumny, że mogłem się modlić przy Twoich relikwiach

Ojcze Honoracie, proszę Ciebie o wstawiennictwo u Pani Jasnogórskiej, za moją rodzinę, zwłaszcza chorą Babcię, za moją sympatię Katarzynę. Miej w opiece polecone Tobie osoby.
Jestem dumny, że mogłem się modlić przy Twoich relikwiach. Jestem dumny, że mogłem złożyć hołd wybitnemu Polakowi.

Nowe Miasto


120. Bł. Honoracie Koźmiński, oddaję Ci to młode życie w opiekę

Dziękując za łaski otrzymane za wstawiennictwem Bł. Honorata Koźmińskiego, proszę o dalszą opiekę nad moją córką.
Otrzymałam łaskę, o którą bardzo się modliłam, aby córka moja zdała maturę i została przyjęta na uczelnię. Otrzymałam te łaski.
Teraz nadal modlić się będę o dalsze łaski dla mojej córki, aby była nadal dzieckiem Bożym, aby Pan Bóg osłaniał ją od zasadzek stojących na drodze życia młodych kobiet i żeby miała zdrowie i wytrwałość, i chęć do nauki.
Bł. Honoracie Koźmiński, oddaję Ci to młode życie w opiekę.

Alwernia N. N.


121. Znalazłam obrazek Błogosławionego Honorata

Miałam na nodze ranę, która pomimo różnych lekarstw od doktora nie goiła się, ale stawała się coraz większa. Bardzo cierpiałam. Wtenczas znalazłam obrazek Błogosławionego Honorata Koźmińskiego, jak modli się z różańcem w ręku do Matki Najświętszej. Zaczęłam się modlić, ażeby za jego wstawiennictwem noga mi wyzdrowiała. I zostałam wysłuchana. Rana od tego czasu zaczęła się goić w bardzo szybkim tempie i mam już zagojoną.

Badzicz, /grudzień/ 1989 r. N.N.


122. Bł. Honorat Koźmiński dopomógł nam skutecznie

Mieszkam z nieuleczalnie chorą siostrą. Często w bardzo ostrych słowach prowadziłyśmy walkę ze sobą.
W święto Bożego Narodzenia 1989 r. byłam w kościele Ojców Kapucynów w Lublinie. Na bocznym ołtarzu stał koszyczek z kalendarzykami z fotografią bł. Honorata Koźmińskiego. Oczywiście wzięłam sobie jeden taki kalendarzyk. Codziennie odmawiałam modlitwę, którą ułożył bł. Honorat Koźmiński w intencji, abym była cierpliwa wobec mojej chorej siostry. Nie zawiodłam się. Jestem teraz zupełnie inna. W dodatku każdą prośbę czy polecenie mojej siostry spełniam bez wewnętrznego buntu, natychmiast. Jest to zwyczajny odruch, który daje radość i spokój.
Moja siostra staje się coraz bardziej szczera wobec mnie. Życie nasze jest teraz proste, zwyczajne i dobre. Bł. Honorat Koźmiński dopomógł nam skutecznie.

Lublin, 22.01.1990 r. N.N.


123. Proszę o łaskę wytrwania

Błogosławiony Ojcze Honoracie, proszę o łaskę wytrwania na nowej parafii i o owocną pracę.

Nowe Miasto, 25 I 1990 r. X.N.N.


124. Już wiele razy pomogłeś mi w ciężkich chwilach

Błogosławiony Ojcze Honoracie, już wiele razy pomogłeś mi w ciężkich chwilach mojego życia i w moich zmartwieniach. Dziękuję Ci za to wszystko i składani Ci hołd i uwielbienie i proszę Cię dalej o opiekę nad moją rodziną, o zdrowie i błogosławieństwo w pracy dla męża, dla dzieci i dla mnie.

Nowe Miasto, 1.02.1990 r. N.N.


125. Oddaję się zatem w Jego opiekę

Otrzymałam obrazek z wizerunkiem Ojca Honorata Koźmińskiego i piękną modlitwę, która potrafi pocieszać i podtrzymywać na duchu. Odmawiam ją codziennie i czuję przedziwną moc, która mnie ogarnia w ciężkich chwilach i podczas rozterek duchowych. Ufam w tę moc, która mnie potrafi pokrzepiać i wierzę w jej siłę, bo doznaję spokoju; przezwyciężam przy jej pomocy moje ułomności, staję się spokojna i opanowana. Oddaję się zatem w Jego opiekę, polecając także moją całą rodzinę. /.../

Rybnik, 13.02.1990 r. N.N.


126. Proszę Clę o modlitwę w intencji mojego ojca

Błogosławiony Ojcze Honoracie, proszę Cię o modlitwę w intencji mojego ojca, aby dobry Bóg wybaczył mu złe postępowanie i zawrócił go na dobrą drogę życia. Proszę Cię o błogosławieństwo dla całej mojej rodziny i nie zostawiaj mnie samej z moim myślami i problemami. Ratuj mnie od złego.

N.N.

Nowe Miasto, 27.02.1990 r.


127. Jakaż to dla mnie największa łaska

Składam serdeczne podziękowanie Bł. Honoratowi Koźmińskiemu za łaskę otrzymaną po czterech miesiącach błagalnych modlitw - nowenny do Bł. Honorata. Syn Robert nawrócił się do Kościoła i P. Boga. Pierwszy raz w 23 roku jego życia, ja matka, zobaczyłam, że służył do Mszy. Jakaż to dla mnie największa łaska. Syn ma 23 lata i teraz, tylko przy pomocy Honorata, zaczął być wierzącym i chodzić do kościoła.

Słonim, 1 marca 1990 r.

zawsze wdzięczna matka
N.N.


128. To Ty, Ojcze, sprawiłeś

Ojcze Honoracie, dziękuję Ci za przywrócenie życia małej Emilce, za szczególny cud jej wskrzeszenia, za uzdrowienie. To Ty, Ojcze, sprawiłeś, że nasze prośby były spełnione.
Czyż po tym fakcie, za dar łaski zdrowia, można zwątpić w Twoją Świętość?!
Ufamy Ci. Wielbimy naszego Pana Jezusa Chrystusa.

wdzięczni rodzice i babcia


129. Pomóż mi w kłopotach i nie opuszczaj mnie

Błogosławiony Ojcze Honoracie! Dziś są moje urodziny. Tak dużo już w życiu za Twoim pośrednictwem otrzymywałam. Obecnie jestem troszkę przygnębiona. Proszę Cię, pomóż mi odzyskać pogodę ducha, cieszyć się życiem, mężem, dziećmi i być dobrym człowiekiem. Pragnę, aby płynęła ode mnie miłość, zgoda i mądrość. Pomóż mi w kłopotach i nie opuszczaj mnie. Za wszystko dziękuję.

Nowe Miasto, 21 III 1990 r. N.N.


130. Niech Bóg będzie pochwalony za laski

Syn mój często chorował na różne przeziębienia, opuszczał szkołę, a przy tym wiecznie zjadał dużo leków. Zwróciłam się do Bł. Honorata Koźmińskiego z prośbą: Ojcze, weź mego syna pod swą opiekę, spraw, by nie chorował, a przez to samo nie opuszczał szkoły, bo ten stan rzeczy uczy go lenistwa; spraw, by był pilny i chętny do szkoły. Tak też się stało. Niech Bóg będzie pochwalony za łaski, jakie udziela za wstawiennictwem Bł. Honorata Koźmińskiego.

N.N.
Milanówek, 3.04.1990 r.


131. Modlę się do Błogosławionego Honorata

Modlę się do Błogosławionego Honorata Koźmińskiego, patrona zawierzenia i wytrwania, z obrazka, który otrzymałam. Tych próśb miałam wiele: o zdrowie mamy, która ma 84 lata, o Bożą opiekę nad dziećmi, o nawrócenie do prawdziwej wiary kilku osób. Tak się dzięki Bogu złożyło, że prośby za przyczyną Bł. Honorata zostały wysłuchane.

N.N.


132. Dziękuje Ci za wielką łaskę radości

O Ojcze, Błogosławiony Honoracie, dziękuję Ci za łaskę radości, jakiej doznałam w twym sanktuarium. Pozwól mi uczestniczyć za rok i doznać tej samej łaski.

N.N.
Nowe Miasto, 16 IV 1990 r.


133. Aby każdy obrał sobie właściwą drogę życia

Błogosławiony Ojcze Honoracie! W imieniu swoim i mojej klasy IV LO proszę o wstawiennictwo aa nami u Boga, abyśmy szczęśliwie zdali maturę i aby każdy obrał sobie właściwą drogę życia. Proszę o zdrowie dla moich rodziców oraz dla mamy mojej koleżanki. Wybłagaj, proszę, u Boga łaskę dla mnie o rozwiązanie pewnego problemu. Liczę na Ciebie, Ojcze ...

Nowe Miasto, 26 IV 1990 r. N.N.


134. Dopomóż mi w nauce

Błogosławiony Ojcze Honoracie, proszę Cię o zdrowie dla całej naszej rodziny, a także o wstawiennictwo za mojego tatusia, by stał się lepszym. Dopomóż mi w nauce, abym sama nie zostawała ze swoimi problemami, proszę Cię także o to, abym doznała trochę szczęścia w życiu osobistym. Będę razem z Tobą, Bł. Ojcze Honoracie, modlić się o łaski, których tak bardzo potrzebuję.

Nowe Miasto N.N.