Do S. Lucyny Nojszewskiej (1)

Nie wiem, skąd Ci to mogło przyjść do głowy, żebym ja coś takiego napisał, z czego wnosiłaś, że się obawiam o twoje wytrwanie. Od początku czułem to dobrze, że Cię Bóg sam tutaj przysłał i że Jego wolą jest, abyś tu Mu służyła i tu uświęciła siebie i drugich, i nie zawahałem się nigdy w tym przekonaniu. Dlatego cieszę się, że i Ty oceniasz to zadanie i sercem do niego przylegasz.
Cierpienia, jakich doznajesz, są dowodem, żeś postąpiła na drodze życia duchowego i Bóg Cię uznał godną wystawienia na próbę. Teraz dopiero zaczynasz jakby własnym służyć Bogu, bo dotąd cudzym się posługiwałaś, tj. byłaś pociągana i utrzymywana łaską Boską i pociechami niebieskimi, a teraz musisz się rządzić gołą wiarą, co jest Bogu najmilsze, bo Pismo Św. mówi, że sprawiedliwy z wiary żyje. Bądź spokojna i trwaj na zaczętej drodze i ufaj, że Bóg nigdy nad siły pokus nie dopuści. Wzrastaj coraz więcej w zaufaniu do Matki.

Niech Cię Bóg utwierdza i błogosławi