List do Arcybiskupa Wincentego Teofila Popiela i biskupów Królestwa Polskiego, 15 sierpnia 1907 roku, s. 83-112

„Wracając do większych zgromadzeń, chciałbym zwrócić uwagę Najprzewielebniejszych Pasterzy na kwestię najważniej­szą, tj. na członków zjednoczonych, jest to bowiem rzecz specjal­na i wyłączna u nich odmienna od innych zgromadzeń. Niektórzy uważają zjednoczonych za rzecz dodatkową, jakby ich dla po­ciechy tylko do zgromadzenia przyłączono, tymczasem oni sta­nowią jego fundament. Raczą sobie przypomnieć Pasterze, że te zgromadzenia przez bardzo długie lata składały się wyłącznie ze zjednoczonych, bo nie można było wtedy pomyśleć o życiu wspólnym. Kościół zaś potwierdził ich, a nawet pozwolił im składać śluby wieczyste. Dopiero na skutek rady Św. Kongrega­cji, aby starać się o jeden lub parę domów wspólnych w każdym zgromadzeniu, robiło się to po trosze, o ile możność pozwalała. Okazało się to bardzo pożytecznym, bo w tych domach wspól­nych zjednoczeni odprawiają rekolekcje, tam bywają przyjmo­wani do wszystkich stopni w zgromadzeniu, stamtąd otrzymują pokierowanie, więc można powiedzieć, że te domy głównie dla ich usługi były założone. I przeważnie główny corpus congregationis stanowią zjednoczeni, więc nie wypada ich chyba jako do­datek tylko traktować.

Ci zjednoczeni od samego początku więcej nieraz dobrego ro­bią na zewnątrz niż wspólni, którzy oprócz zadania muszą i ćwi­czeń liczniejszych pilnować i zajmować się posługą zjednoczo­nym. Zresztą mają do tego obszerniejsze pole, bo w rodzinach i we wsiach i wszędzie jakby na misjach docierają tam nawet, gdzie noga kapłana nigdy nie postała i dziś nawet postać by nie mogła, gdzie pacierza ludzie nie umieją, tam zakładają szkółki, uczą katechizmu, zaprowadzają praktyki pobożne, chodzą wszę­dzie pod tytułem wędrownych rzemieślników, ochroniarek, dozorczyń chorych, itd. Ale to wszystko robią w przekonaniu, że służą Bogu, że są zakonnikami i z posłuszeństwa to czynią. A gdyby tego byli pozbawieni i traktowani jak świeccy tercjarze, to by ich nic nie łączyło ze wspólnymi i zaczęliby pracować na własną rękę, a potem zupełnie by ustali. A z ich ustaniem, ustali­by i wspólnie żyjący, bo bez zjednoczonych w niektórych zgro­madzeniach wspólni straciliby główną rację bytu. Służki wiejskie na przykład i bracia zakładają swoje domy tam, gdzie są zjedno­czeni, tj. dla wygody tych ostatnich, aby mogli mieć opiekę mo­ralną i podtrzymanie w duchu gorliwości i przez nich dopiero na całą wieś wpływają, nie zawsze mogąc osobiście się udzielać. Więc jeśliby nie było zjednoczonych, to ustałby główny powód założenia tam domu i możność wpływania na wieś całą. Podob­nież fabryczne zakładają domy tylko przy fabrykach, gdzie jest wiele zjednoczonych związanych ślubem posłuszeństwa i przez nie dopiero szerzy się wpływ na resztę pracownic fabrycznych, a jeśliby zjednoczone odsunąć od ślubów, to nie byłoby racji za­kładania tam domów, bo nikt by się do wspólnych nie odnosił. Sądzimy przeto, że taka organizacja koniecznie powinna się utrzymać, jeżeli te zgromadzenia mają spełniać swoje zadanie.

Wprawdzie nie wszystkie zgromadzenia w ten sposób są urzą­dzone, bo te które później powstały, od razu wspólnie się łączyły, ale najdawniejsze z nich i najliczniejsze, i już od początku tak zorganizowane, należałoby tak zostawić. Takich jest siedem: Bracia jedni i drudzy, służki wiejskie, niepokalanki miejskie, fa­bryczne, sługi i szwaczki. I te jeżeliby w ten sposób nie były prowadzone, z pewnością niedługo by ustały. Myślę przeto, że nie tylko wspólnymi, ale i zjednoczonymi wypadałoby się zaj­mować ordynariuszom i księżom komisarzom, i również je eg­zaminować, obłóczyć i profesję odbierać, tak jak od wspólnych, tym bardziej, że w niektórych zgromadzeniach okazała się zbyt wielka łatwość w ich przyjmowaniu. Co prawda w nowych usta­wach obostrzone zostały zarówno warunki przyjęcia, jak i skła­dania profesji, ale jednak należałoby je badać, czy można racho­wać na ich stałość, aby nie było później kłopotu dla Najprzewielebniejszych Ordynariuszów" (s. 95-97).