List do Kardynała Dominika Ferrata, 20 lutego 1907 roku, s. 42-51

„W roku 1864 Siostry św. Feliksa zostały wygnane z Króle­stwa [Polskiego] za to, że ich domy filialne, jak się okazało, naj­bardziej rozpowszechniły się wśród unitów, których rzeczywiście tak umocniły, że po 40 latach prześladowania obecnie mogą żyć swobodnie po katolicku, a ci którzy odpadli od wiary, powrócili do niej.

Gdy wygnane felicjanki zbierały się w Krakowie, wiele dusz pragnących do nich wstąpić, pozostało [w Królestwie Polskim] i przybiegały one do mnie, prosząc o radę czy mają opuścić Oj­czyznę i przyłączyć się do nich. Mnie się zdawało, że będzie bar­dzo szkodliwą dla naszego kraju w czasie najostrzejszego prze­śladowania ta strata osób, odznaczających się większą żarliwo­ścią duchową i mogących przykładem i słowem umacniać in­nych. Utwierdził mnie w tym przekonaniu śp. Najdostojniejszy Ksiądz Prałat Sotkiewicz, ówczesny administrator archidiecezji warszawskiej, późniejszy biskup sandomierski, który przez cały czas ożywiał i pouczał mnie swymi radami. Radziłem więc owym duszom, aby idąc za wzorem św. Katarzyny ze Sieny i św. Róży z Viterbo, uczyniły sobie jakby cele klasztorne w swoich domach i starały się służyć Panu na sposób zakonny. Wówczas nie mogły one mieszkać ze sobą razem, bo tak prześladowano życie zakon­ne, że jeśli trzy dziewczyny wiejskie mieszkały razem, przycho­dziła policja i rozpędzała je. Zbierały się zatem tylko dla odbycia ćwiczeń. Ale gdy zebranie osób różnego stanu także budziło po­dejrzenie, radziłem im, aby mogły się zbierać tylko osoby jedna­kowego stanu. Tak powstały różne zespoły męskie lub żeńskie. Osobno te, które uczyły w szkołach lub uczyły się; osobno te, które były zatrudnione w różnych pracowniach, magazynach lub fabrykach; osobno dziewczęta wiejskie a osobno te, które miesz­kały w miastach; osobno panie, a osobno służące domowe. Do osób niewykształconych dołączałem jakąś osobę z inteligencji, aby nimi kierowała. Inne natomiast same wybierały sobie przeło­żoną. Lecz ja nie myślałem o zgromadzeniach, lecz widziałem w tym jedno dzieło, mianowicie osoby Trzeciego Zakonu, które chcą dąży ć do doskonałości, i dawałem im rady stosowne do tego czasu" (s. 43-44).

„Wymienione zgromadzenia [Służki NMPN, Małe Siostry Niepokalanego Serca Maryi, Słudzy Maryi Niepokalanej] naj­pierw składały się z osób żyjących oddzielnie i teraz większość ich żyje w ten właśnie sposób. Mieszkające razem i prowadzące życie wspólne, są jakby ogniskiem, przy którym tamte się zbiera­ją, aby się ogrzać i otrzymać pouczenia zarówno w zakresie życia zakonnego, jak i co do sposobów oddziaływania na innych. Tam­te więc stanowią przeważającą większość zgromadzenia. Gdyby więc tamte jako trzecia część (bo te, które prowadzą życie wspól­ne mają już dwa chóry) zostały usunięte, to by się zatracił cel zgromadzenia. Tamte o wiele więcej dobrego czynią, niż miesz­kające razem, które raczej zajmują się dochodzącymi z zewnątrz. I dekret z 1889 r. potwierdził ich śluby. W takim życiu wśród świata więcej czasu potrzeba na wypróbowanie [kandydatów]. Wprowadziliśmy po nowicjacie przyrzeczenie wierności, aby rzadsze były prośby o dyspensę od ślubów. Podobnie, skoro przez kilka lat mają zajęcia w szkołach i innych zakładach, oka­zała się wielka użyteczność drugiego nowicjatu przed profesją wieczystą.

Według Norm nie można zatwierdzić sióstr pełniących służbę w szpitalach dla osób obojga płci, czy też zatrudnionych w semi­nariach duchownych, a także tych, które nauczają chłopców w szkołach i sierocińcach oraz tych, które usługują w izbach po­rodowych (maternitas) - lecz to wszystko dlatego, że takie zaję­cia nie przystoją zakonnicom habitowym; ponieważ zaś nasze zgromadzenia nie noszą habitu i prawie to wszystko niektóre sto­sują w praktyce, zdaje się, że mogą w tych zakładach pozostać, ponieważ także sami biskupi ogromnie tego pragną, aby one usługiwały chorym w domach i seminariach" (s. 47-48).