Do M. Eleonory Motylowskiej (5)

(Zakroczym, 7.12.1886)

(-)
Nie smuć się wadami sióstr, przecież zakon jest szkołą cnoty, a kto do szkoły przychodzi, nie wymagają od niego, aby wszystko umiał, tylko, aby chciał się uczyć. Cóż byś miała do roboty, żeby żadnych wad nie miały. Zresztą te wady dają się usprawiedliwić po części; może to nie zazdrość, tylko pragnienie większej opieki albo obawa, że może one nie zasługują na nią i nie są zdolne do przyjęcia rad itp. Z pokutami trzeba się udawać do M. Kazimiery, bo ja się boję, że będziesz nadużywać mego pozwolenia, chociaż na dyscypliny to ja zawsze jestem łatwiejszy, byle we właściwy sposób były czynione. (-)
Z tego poznaję, że jesteś prawdziwą matką, ale muszę Ci przymówić za to, że tak łatwo zrażasz się trudnościami i z lada czego zaczynasz wątpić o waszym wytrwaniu i rozszerzeniu. Masz za złe to Antosi, a sama w to poniekąd wpadasz, tak jakbyś zapomniała o tym, że udając się na służbę Bożą, już przez to samo wydajesz wojnę wszystkim nieprzyjaciołom duszy i że nie tylko szatan, ale i ciało, i świat stają do walki z Tobą, więc nie tylko od rodziny i od reszty świata, ale i od pokus diabelskich, i od słabości ciała spodziewaj się ciągłych trudności. Ale nigdy nie przestawaj ufać Bogu, bo On lubi takie rzeczy robić jakby cudownie, przeciwko wszelkich ludzkim rachubom utrzymywać dzieło swoje bez ludzkich środków, w ostatnim ubóstwie, wśród prześladowań i najczęściej przy bardzo słabym zdrowiu. Prawie zawsze wybiera do tego osoby jakby konające, ostatkami sił goniące, bo moc Jego w słabości naszej najlepiej się objawia i my sami lepiej czujemy, że to On sam działa. Zdrowia nie zaniedbuj, kurację odbywaj, ale ufaj, że Ci Bóg sił potrzebnych do tego, co ci zlecił, użyczy. Władza nadawania odpustów mi wyszła, przynajmniej jest niepewna, odesłałem przeto do O. Łukasza z tą prośbą. Niech Cię Bóg błogosławi, wspiera, pociesza i utwierdza, a P. Matka Boża Niep. Poczęta w opiece swojej Was wszystkie zachowuje.

Sługa w Chrystusie

Wigilia Niep. Poczęcia, 1886 r.