94. „Żeby ludziom dać poznać miłość Bożą"

Podczas rekolekcji odprawianych w 1910 roku, w czterdziestą szóstą rocznicę pobytu za murami, po kasacie warszawskiego klasztoru kapucynów, błogosławiony Honorat ujawnił tajemnice swego pisarskiego warsztatu, który pełnił specjalną rolę w jego działalności apostolskiej: „Naprzód od czasu wstąpienia do zakonu zawsze na myśli to miałem, żeby można ludziom dać poznać miłość Bożą; zdawało mi się, że to byłoby najskuteczniejszym lekarstwem na te choroby wieku, w czym się potem utwierdzałem, widząc, że ani straszne kary, ani wielkie cuda, ani misje żadnego wpływu, zwłaszcza na inteligencję nie robią. Z tą myślą zacząłem zaraz w Warszawie pisać historię miłości Bożej pod tytułem Powieść nad powieściami" (ND, 435). Ten zapał apostołowania piórem przeplatał się u niego często z pokusą zniechęcenia. „W parę dni potem w rozmyślaniu o apostolstwie - jak wyznał w Notatniku - natrafiłem na rzecz przeciwną, że właśnie to jest obowiązkiem moim i nie godzi się być obojętnym, ale należy wszelkich sił dokładać w pracy na chwałę Bożą, nie
oglądając się na nieudolność, rachując na pomoc Bożą i że powinienem wierzyć mocno w to, że w rym położeniu, w jakim jestem, Pan Bóg wszelkie środki i pomoce do tego przygotował" (ND, 435).

Nie dziwimy się, że prawie całkowicie odizolowany od życia zewnętrznego kapucyn, taką nadzieję pokładał w apostolstwie piórem, drugim - po konfesjonale - środkiem duszpasterskiego oddziaływania. W tej działalności wspierał go jego ojciec duchowy, ojciec Pokrop Leszczyński, autor wielu popularnych i czytanych wówczas dzieł religijnych z Żywotami świętych na czele. Ojciec Honorat nie był, oczywiście, zawodowym literatem i był krytyczny wobec swoich produktów pisarskich. Po otrzymaniu zamówienia od „Przeglądu Powszechnego" w 1906 roku na ankietę tego pisma o najważniejszych zadaniach Kościoła w tamtym czasie, ojciec Honorat tak oceniał swe pióro w liście okólnym: „Chyba jaka omyłka zajść musiała, bo ja nie jestem tak wykształconym, ani literatem i styl mam bardzo prosty, i siedząc od tylu lat w celi nie mogę mieć takowego poglądu, zresztą nie umiałbym o niczym innym pisać, tylko o zgromadzeniach ukrytych, jakie Opatrzność Boska u nas rozszerzyła i którym od wielu lat służąc, i przyglądając się ich wielkim pożytkom, mam przekonanie, że to jest jedyny sposób odrodzenia duchowego naszego społeczeństwa" (LO, 304).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz