G. Bartoszewski: Rekolekcje z bł. Honoratem (12)

DZIEŃ DWUNASTY

„Jeśli nie staniecie się jako dzieci"

Nie na próżno Zbawiciel chce, abyśmy się stali jako dzieci, jest to bowiem najwyższa mądrości doskonałość, zachować prostotę dziecięca z roztropnością dojrzałą [...]. Dzieci małe ojca słuchają, matkę miłują, nie unoszą się namiętnościami, nie pysznią się, nie zazdroszczą, nie kłamią, wierzą temu, co im mówią i mają za prawdę wszystko, co słyszą, nie rozbierają tego, co im się poleca, nie podejrzewają ani nie posądzają nikogo, bliźnim złego nie życzą, nie zachowują pamięci o krzywdach im wyrządzanych, ale idą do tych, co je wyradzają jak do przyjaciół [...].

Mc nie szukają nad to, co rzeczywiście im potrzebne, nie starają się o zbiory i gdy się nasycą pokarmem, zaraz od piersi się usuwają. Nie trapią się jak my stratami materialnymi i innymi podobnymi ani nie maja upodobania w rzeczach próżnych jak my (Pisma, t. 12, s. 100-101).

Błogosławiony Honorat Koźmiński w swych powracających refleksjach i przemyśleniach odnoszących się do określenia siły sprawczej jego duchowych dążeń wymieniał zawsze na pierwszym miejscu osobowość swej naturalnej matki - starannie wykształconej i kulturalnej niewiasty Aleksandry, z którą do jej śmierci 1886 r. w Krakowie utrzymywał serdeczną korespondencję. To właśnie wspomnianym już modlitwom i ofiarom swej rodzicielki zawdzięczał nadzwyczajną przemianę duchową w Warszawskiej Cytadeli.

Matka Chrystusa była dla ojca Honorata szczególnie cenioną Opiekunką jego zgromadzeń. Niemal wszystkim nadal tytuły maryjne: „Służki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej", „Córki Najczystszego Serca Maryi", „Małe Siostry Niepokalanego Serca Maryi", „Córki Maryi Niepokalanej"„Bracia Słudzy Maryi Niepokalanej", umieszczając je w „nazaretańskim centrum".

Służebnica Pańska wespól z całkowicie milczącym swym Oblubicńcem Józefem była Matką honorackich wspólnot na takich samych zasadach pokornego, cichego życia, jak w historycznym Nazarecie w Galilei. Ten maryjny patronat poświadczony jest wieloma dokumentami i faktami z życiorysu Błogosławionego. Szczególnie zastanawiającym śladem obecności Maryi w umyśle i sercu Honorata jest fragment zapisany własna krwią w „Akcie całkowitego oddania się Maryi w niewolę" (zob. Dodatek I). Nie ma po prostu w języku ludzkim bardziej wyrazistej analogii w określeniu opartego na wszechogarniającej miłości związku dusz jak słowo „niewolnictwo", wprowadzone do chrześcijańskiego skarbca piśmienniczego przez św. Ludwika Marię Grignion de Montfort w jego do dziś słynnym dziełku: Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Ojciec Honorat wielokrotnie zgłębiał w swoich pracach „totalne" poświęcenie się Maryi. Po ogłoszeniu w 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, tę wielką tajemnicę naszej wiary „ogłaszał" z wielkim zapałem katolikom polskim w szeregu kazań w kościołach warszawskich.

Szczególnie wzruszającym wyrazem maryjnej teologii bl. Honorata jest jego dewiza: „TUUS TOTUS" uwieczniona we wspomnianym już akcie oddania się w niewolę Maryi. Odczytujemy dziś te słowa w sposób specjalny, ponieważ dewizą biskupią Jana Pawia II jest zawołanie: „TOTUS TUUS". I nie jest tu istotny problem oryginalności tych określeń, ponieważ w obu wypadkach źródłem, inspiracją była fraza z niezwykle popularnego podręcznika ascetycznego Tomasza a Kempis "O naśladowaniu Chrystusa" (III, V. 5): „Deus meus, amor meus, Tu totus meus et ego totus Tuus".

Istotnym składnikiem całkowitego oddania się na służbę Matki Bożej jest rozbudowana w pismach Ojca Honorata teologia dziecięctwa nie mająca oczywiście nic wspólnego z patologicznym infantylizmem czy psychicznym niedorozwojem. Oto najważniejsze elementy
tej teologii.

„Dziecko nie rozumuje i nie analizuje tego, co mu się mówi, ale słucha na ślepo, wszystkie polecenia przyjmując za dobre. Tak też dzieje się w życiu duchownym. Ustają w duszy oddanej Bogu, która się stala dzieckiem, wszystkie rozumowania i roztrząsania, cokolwiek ona widzi i słyszy, ma za święte i wszystko przyjmuje z prostota i wiarą" (Pisma, 1. 12. s. 101). Dziecko jest szczere, ni ma w nim nic ukrytego. „Podobnie dziecko duchowne we wszystkim jest szczere. Co mówi, to i myśli. [...] nic ukrywa nawet swoich błędów" (Pisma, t. 12, s. 102).

Dziecko jest naturalnie pokorne i ciche. [...] „Tak samo dziecko duchowne nic nie udaje, nie układa swojej powierzchowności [...], jego skupienie jak wszystkie sprawy, rozmowy, ułożenie jest naturalne" (Pisma, t. 12, s. 102).

Dziecko okazuje miłość z prostotą i wszyscy mu wierzą, gdyż kieruje się prawdą, a więc jego myśl jest zgodna z rzeczywistością. „Tak samo dzieje się z dzieckiem duchownym [...]. Zbliża się ono do Boga z prostotą, mówi do Niego, nie przebierając w wyrazach, co mu serce podaje [...]. Miłuje też bliskich swoich szczerze, nie zazdrości nikomu i nie posądza nikogo i niczego nie podejrzewa" (Pisma, t. 12, s. 102-103).

Dziecko o sobie nie myśli, ufa bezgranicznie swoim rodzicom lub opiekunom. „Tak i dziecko Boże nie troszczy się o siebie [...], bo jego wola zlana z wolą Bożą i jest przekonane, że On w każdej chwili nad nim czuwa" (Pisma, t. 12, s. 103).

Dziecko siebie nie zna i nie jest w stanie zastanawiać się nad sobą. „Dziecko duchowne również nie bada siebie ciekawie ani osądza, czy jego sprawy, Komunie, modlitwy i inne ćwiczenia są dobre, lub na jakim stopniu modlitwy lub doskonałości zostaje, ale polega w tym na zdaniu tych, którzy mu przewodniczą. [...] idzie wytkniętą drogą" (Pisma, t. 12, s. 104).

Dziecko jest słabe, dlatego sobie nie ufa i zależne jest całkowicie od drugich, i ciągle wzywa ich pomocy. „Dziecko duchowe czuje również, że jest samą słabością, że samo sobie rady dać nie może, że kroku bezpiecznie postawić nie potrafi. Nie ufa więc sobie, nie liczy na swoje siły, ale całą ufność w Bogu pokłada, którego pomocy bezustannie przyzywa i rękę do Niego wyciąga" (Pisma, t. 12, s. 104).

Udziałem dzieci są niewinność, spokój i radość. Dziecko nie zna trosk materialnych związanych z utrzymaniem domu.
Dziecko duchowe czuje się zawsze szczęśliwe. Nie jest ono nieczułe, tylko całkowicie zdaje się na wolę Bożą.

Wypracowanie w sobie wewnętrznego usposobienia ewangelicznego dziecka wymaga olbrzymiego, kontrolowanego wysiłku. Jest to ten sam proces pracy nad sobą, który Chrystus sformułował w rozmowie z faryzeuszem Nikodemem: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli ktoś nie narodzi się powtórnie, nie może ujrzeć Królestwa Bożego" (J 3,3).
Godny zastanowienia jest ten Jezusowy tryb warunkowy, „jeśli..."; wyraża on w formie trybu gramatycznego Boże wymaganie: gratia non tollit naturam, sed supponit - „łaska nie znosi natury, lecz ją wspiera". Świętość jest Łaską i pracą. Ściślej współpracą z Łaską.

Do przemyślenia, do przemodłenia, do zapamiętania

Zbawiciel sam dla naszej miłości stal się dzieckiem, abyśmy i my z miłości ku Niemu dziećmi się stawali...

O, jakaż to pociecha dla nas, że możemy doskonale nśladować dzieciństwo Jezusa. Jak Dzieciątko Boże było skrępowane pieluchami, tak my, dojrzali, abyśmy dobrowolnie dali sobie „skrępować rozum" dla miłości Jezusa.

Po zaszczycie synostwa Bożego nie ma większego, jak być dzieckiem Maryi.