G. Bartoszewski: Rekolekcje z bł. Honoratem (13)

DZIEŃ TRZYNASTY

Św. Józef wzorem ukrytego poświęcenia

Ojciec Przedwieczny Syna swego Jednorodzonego, którego umilowal od początku i nieskończenie, w którym owszem zlożyl wszystko kochanie swoje, oddal w opiekę Józefowi świętemu. Do tej wspaniałej misji użył nie potężnego jakiego władcy, który by tę Dziecinę należnym otoczyć mógł blaskiem i zapewnić Jej żywot bezpieczny i spokojny, nie rzymskiego cezara co rozkazywał światu całemu, nie choćby władcy Judei, zwierzchnika wybranego ludu, ani jednego z tych trzech Mędrców królewskich, którzy taką później Jezusowi okazali miłość i takim serdecznym otoczyli Go staraniem. Opiekę tę nad Zbawicielem świata i chwalą aniołów, nad Królem nieba i ziemi powierza Boska Opatrzność Józefowi, ubogiemu cieśli. Nie w lśniącym pałacu, nie w otoczeniu uzbrojonej straży, nie na rękach którego z wielkich tego świata widzimy Jezusa, Wcielonego Boga, ale tam w cichym zakątku Judei, w małym domku rzemieślnika, pośród ubóstwa, niedostatku, nie¬wygód (Pisma, t. 12, s. 192).

Ukryty przed światem ideał honorackicj ascezy wspólnotowej nie wynikał jedynie z historycznej sytuacji, w której Opatrzność wezwała błogosławionego do heroizmu. Okoliczności zewnętrzne, atmosfera ucisku i niewoli narodowej przyśpieszyły jedynie zapomniany z wiciu powodów nazaretański wzorzec świętości. Przecież założone przez niego ukryte wspólnoty miały wedle Zakonodawcy zachować bezhabitowy model życia zakonnego niezależnie od mniej czy bardziej sprzyjających warunków zewnętrznych.

Odwołanie się do trzydziestoletniego okresu ziemskiego życia Jezusa Chrystusa zostało otoczone w ewangeliach całkowitą zasłoną milczenia. Ostatnia fraza św. Łukasza Ewangelisty opisującego dziecięcy epizod Zbawiciela (po odnalezieniu zagubionego Jezusa) brzmi: „Potem poszedł z Nimi i wrócił do Nazaretu i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w Swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w lasce u Boga i u ludzi" (Łk 2,51 -52).

Zacisze i tajemnica domku nazaretańskiego były dla o. Honorata niejako docelowym projektem zakonnego życia konsekrowanego. Olbrzymim wysiłkiem umysłu i wyobraźni dążył on niejako do rekonstrukcji nazaretańskiego „czasu wzrastania". Nie poszedł jednak śladami autorów apokryficznych opisujących - jak Ewangelia św. Jakuba - mityczne, zmyślone obrazy „cudownego dziecka", Dzieciątka czyniącego bezustannie cuda nawet przy zabawie, gdy cudownie ożywiał lepione z gliny ptaszki.
W analizie nazaretańskiego milczenia błogosławiony Honorat dokonał jedynej w swoim rodzaju dedukcji teologicznej opartej na wnioskowaniu z przeslanek ukrytych, lecz prawdziwych.

Oto fragment tej dedukcji:
„Zbawiciel wiódł życie ukryte przed światem - pisał o. Honorat w 1890 r., wyjaśniając model zgromadzeń ukrytych - nie był znany nikomu prawie ze swego boskiego posłannictwa, pochodzenia i poświęcenia się Bogu i sprawie zbawienia. Przedstawiał się wszystkim jako zwyczajny czeladnik ciesielski [...]. A gdy już wystąpił do opowiadania Ewangelii, jeszcze się często ukrywał, już dla uniknięcia czci, już dla uchylenia się od prześladowania, dopóki godzina jego nie nadeszła [...].
Dusze przeto kryjące przed światem powołanie swoje i poświęcenie się Bogu i sprawie zbawienia dusz, czy to czynią dla pokory, nie chcąc być znane światu i cześć od niego odbierać, czy to dla uniknięcia prześladowania lub bezpiecznego poświęcenia się dla bliźnich, naśladują wzór najwyższej świętości.
Można dodać i to, że i dziś Pan Jezus w Przenajświętszym Sakramencie ukryty ciągle zostaje, a to ukrycie Jego jest najwyższym aktem miłości Boga i ludzi" (Wiadomość, s. 45-46).

Ukryte życie w Nazarecie było również dla ojca Honorata przedmiotem kontemplacji. W „Akcie ofiarowania się Pracownic Maryi Wspomożycielki" tak wyrażał swe pragnienia:

„O Jezu Najdroższy! Boski Oblubieńcze dusz naszych, Mistrzu, Wzorze i Panie nasz Najświętszy, który przyszedłszy na ten świat dla zbawienia naszego, wybrałeś sobie stan rękodzielniczy, w trudach i pracach byłeś od młodości swojej i całe życie ukryte przed światem na ręcznej pracy spędziłeś, który i nas z miłosierdzia swego do tegoż umiłowanego przez Ciebie stanu powołałeś, a teraz przez oświecenie Duchem Świętym dałeś nam poznać wzniosłość i niezmierny pożytek jego i raczyłeś nas powołać do poświecenia się Tobie przez naśladowanie Twego życia ukrytego i pracowitego, a to dla większej chwały Bożej, dla własnego uświęcenia i dla ratowania dusz cierpiących braci naszych [...].

W tym dniu uroczystym przeniesienia Nazaretańskiego Domku, w którym tyle lat na ręcznej pracy spędziłeś, przychodzimy, aby założyć na wzór onego Domku nowy Twój domek na tej ziemi, w którym byś Ty sam z Przenajświętszą Matką Twoją i naszą i świętym Twoim i naszym Opiekunem mógł ciągle przebywać duchowo, i w nas, i z nami, i przez nas prowadził dalej na ziemi swój żywot pracowity dla uczczenia Ojca niebieskiego i dla dania zbawiennego przykładu światu i zbawienia dusz ludzkich" (Listy, mps AWPIIA XIII, nr 4).

Szczególnym Patronem dedukcji wyjaśniającej nazaretańskie życie ukryte był św. Józef, który „wypiastował Króla nieba i ziemi". Nie pozostawił w Ewangeliach żadnego słowa, choć na pewno wypowiedział głośno przy obrzezaniu Dzieciątka imię Jeszua - Jezus, bo taki był prawny obowiązek ówczesnego ojca. Świętą hipotezą odtwarzającą najbardziej przypuszczalny wzorzec świętości Józefa było przekonanie ojca Honorata o ubóstwie, cichości i pokorze Opiekuna Chrystusa. Błogosławiony, przywołując ten zrekonstruowany wzorzec Świętego Cieśli, tak wyjaśniał go swoim siostrom:

„Siostry Drogie, nie po to Bóg go uczynił opiekunem waszym, abyście nie miały zaznać krzyża, który jest cząstką wybranych i jedyną nadzieją zbawienia i świętości. Nie po to opiekunem go waszym uczynił, byście usnąć miały w wygodach i nie zaznać walki, i nie zaznać cierpień dla Chrystusa" (Pisma, 1.12, s. 195).

Dalej przypomina siostrom, że i w nazaretańskiej rodzinie odbijał się cień Krzyża, znak cierpienia...
„Krzyż to godło chrześcijanina - podkreślał ojciec Honorat - Nazaretu i Golgoty. Krzyż to reguła, to księga życia, to droga jedynie pewna dla dusz, które świętości pragną. Wszelka droga do świętości, co nie na Kalwarię prowadzi, złudzeniem jest tylko i nie zawiedzie do nieba, więc nie tego czekajmy od Józefa świętego, byśmy pod jego opieką zgnuśnieć mieli w wygodach i zapomnieć o tej drodze zbawienia.

Nie na to dał go nam Bóg Najwyższy, ale na to, byśmy przy sercu jego, w ramionach jego, ustrzec się mogli tego wszystkiego, co by nas sprowadzić mogło z tej drogi, którą Bóg dla nas przeznaczył. Jak uchronił Dziecię Jezus od zasadzek, tak i nas podobnie uchronił Józef święty od wysiłków nieprzyjaciela, od niebezpieczeństw i sideł, jakie duszy naszej zastawia" (Pisma, t. 12, s. 195).

Nie należy się więc lękać doczesnych przeciwności... Trudy, prześladowania, codzienne wyrzeczenia to zwyczajna droga do świętości. I znamienne jest przy tym to, że na krótszych czy dłuższych odcinkach uświęcenia znajdują się również świeccy naśladowcy Chrystusa. I to przenikanie do świata dusz konsekrowanych, heroicznych, wtopionych dyskretnie w szeregi zwykłych, szarych, cierpiących chrześcijan, jest najwyższą nobilitacją ukrytego, w stylu nazaretańskim prowadzonego życia zakonnego.

Do przemyślenia, do przemodlenia, do zapamiętania

Bóg nie w wyższym towarzystwie, ale najczęściej miedzy prostaczkami i ubogimi wybranych swoich szuka i znajduje, którym tajemnice niebieskie powierza.

Ludzie lepszego ducha już przez to samo, że gdzieś są, choćby nic osobliwego nie czynili, wywierają wpływ dobroczynny.

Dusze kryjące przed światem powołanie swoje i poświecenie się Bogu i sprawie zbawienia dusz, czy to czynią dla pokory, czy to dla uniknięcia prześladowania lub bezpiecznego poświęcenia się dla bliźnich, naśladują wzór najwyższej świętości.