Do S. Wandy Skarżyńskiej (1)

(Nowe Miasto, po 27.04.1898)

Bardzo mnie ucieszył twój list, tyle w nim objawów życia wewnętrznego i pragnienia postępu znalazłem. Nie trwóż się tymi trudnościami, jakie spotykasz w swojej naturze, wszyscy tego doświadczamy i przez takie walki i zwycięstwa nad sobą kształci się dusza. Mistrzyni twoja jest święta, ale trudno, aby wszystkim usposobieniom mogła odpowiedzieć. Więc jest to umartwienie, które Ci Pan Jezus przeznaczył, widać sam chce być Przewodnikiem twej duszy. Myślę jednakże, że gdybyś się nie uprzedzała do niej, a pieszczotliwie, z przymileniami i z ufnością natrętnie przedstawiała swoje trudności, to by Cię nie zbywała tak i w niej byś znalazła to, czego potrzebujesz. Jednakże nie widzę nic złego w tym, żebyś się do Tekli czasem odnosiła. Zakaz ten jest ze względu na niebezpieczeństwo, jakie bywa stąd, gdy się zwierza jakiejś niepewnej osobie, a nie takiej, jak Tekla względem Ciebie. Niech Cię Bóg błogosławi i utwierdza, i uświęca. Różaniec i obrazek załączam.