Do S. Wandy Skarżyńskiej (2)

Pokój Tobie, moja dobra Siostro. Nie trwóż się tak o swój postęp, zostaw to Panu Jezusowi. Czyż nie wiesz, że nad tymi duszami, które pracują nad ubogimi Jego sługami, On sam czuwa, On sam Cię oświeci, przekona i sam twoje wady weźmie, a da Ci na ich miejsce swoje cnoty… Cieszy mnie twoja gorliwość i łaska w pociąganiu dusz do Jezusa, nie dziw się, że Bóg wybiera słabe i nędzne za narzędzia swoje, aby zawstydzić pyszne. Boże błogosław.

Nikt, moje dziecko, nie widzi, kiedy mu ciała przybywa, a tym bardziej nie może spostrzec duchowego postępu, ale ja widzę go w Tobie choćby z tego samego, że nic w sobie dobrego nie znajdujesz. Ufaj w Bogu, że powoli nabędziesz wszystkiego, czego w Bogu pragniesz. Do Komunii św. przystępuj z ufnością. Boże, błogosław.
Co Ci też do głowy przychodzi z tym wahaniem się. Nie trwóż się tym pozornym brakiem ducha i tą walką, bo to jest podobne usposobienie, jakie Pan Jezus na sobie dopełnił przed złożeniem stanowczej ofiary. A więc pociechę stąd mieć powinnaś, że Ciebie Zbawiciel czyni uczestniczką swego kielicha. Niech Cię Bóg coraz więcej oświeca i błogosławi. Niech Cię Bóg błogosławi za twoje przywiązanie do sprawy Bożej oddanej Ci. Źle zrobiłaś, że nie powiedziałaś, do kogo należało. Widać w nieobecności S. diabeł skorzystał w zbliżeniu do tych osób, a osób nieprzychylnych dziełu Bożemu. Razem dokonali reszty. I ja nad tym boleję, ale wiem, że potrzeba, by to dzieło tę próbę przeszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz