Czytałem twój list. O, jakże mi żal się zrobiło Ciebie, że po opuszczeniu wszystkiego zamiast znaleźć między swymi pociechę i wsparcie, doznajesz w tym zawodu. Chyba to sprawa Boga, który Cię tak miłuje i pragnie, abyś z Nim opuszczenie od najbliższych cierpiała i w Nim jednym pociechy szukała. Ufaj Bogu, że to wszystko na wielkie dobro twej duszy się obróci i na pomyślny obrót tych smutków, jakie masz ze strony rodziny. Gdyby Maniusia się Bogu mężnie oddała, mam nadzieję, że Bóg by Was pocieszył, bo bardzo serduszka jej pragnie. Niech Was Bóg utwierdza i błogosławi.