Troszkę za słabą masz wiarę, kiedy się tak kłopoczesz o swojego brata. Myślę, że dlatego właśnie, że Panu Bogu służysz, On, wiedząc, że Ci o jego duszę chodzi, tak troskliwie nim się zajmuje, dopuszczając z jednej strony utrapienia dla jego nawrócenia, a z drugiej dając dowody takiej opieki dla pociągnięcia ku Sobie. Nie ustawajcież tylko na modlitwie za niego, a z pewnością Bóg Ciebie i jego pocieszy.
I co do swojej duszy trzeba mieć więcej ufności i zaparcia i nie kłopotać się przywidzeniami, mieć pewną obojętność świętą na to, czy tak, czy inaczej się postąpi, czy tak czy inaczej ludzie osądzą, i nie kłopotać się o przyszłość położywszy ufność swoją w Bogu. A przede wszystkim trzeba się mieć za nic i że Tobie należą się wszelkie upokorzenia od wszystkich. (-)
Niech Cię Bóg pociesza, utwierdza i błogosławi.