Do adresatki niezidentyfikowanej (7)

Myślałem, że przyjdziesz po odpowiedź, bo była napisana. Źle zastosowałaś do siebie to, co mówiłem o faryzeuszach, boć – dzięki Bogu – tego ani cienia w Tobie nigdy nie było. Chciałem Ci tylko obrzydzić w zarodzie to, bo niektórym mogą się to wydawać słuszne takie krytyczne poglądy. Ale w Tobie naturalnie, że jest to tylko pokusą, którą z wielką zasługą odrzucasz.
Druga zasada, która Ci powinna być na pomocy, jest ta, że przełożone nie potrzebują być doskonałe i daleko większa zasługa, gdy podwładne są uległe niedoskonałym, bo ich władza nie do świętości, ale do urzędu jest przywiązana. Nie troszcz się ta bardzo o to, czyś zezwoliła lub nie, ale puszczaj mimo, boć to przecież nie jest taka obraza Boska.
Staraj się koniecznie o posilenie swego ciała, bo jak sama widzisz, to i dla duszy twojej jest potrzebne. Jeszcze raz proszę, abyś była spokojna i nie mazała się tak. I ja postęp w Tobie znaczny dopatruję. Ufaj zawsze w Bogu i kochaj Go coraz więcej, i bądź spokojna o swoją duszę.
Boże, błogosław.