(2) List bł. Honorata do Matki Honoraty Kolasińskiej

Myślę, że musisz być pod wpływem jakiejś pesymistki lub słabszego ducha osoby, która w tak czarnych kolorach wszystko widzi, bo ja, o ile słyszałem od waszego ojca duchownego i od innych osób przychylnych, to Zgromadzenie wasze bardzo dobrze na duchu stoi i ma bardzo wiele dusz pięknych z wyjątkowym powołaniem. Ależ nie ma żadnego zgromadzenia i nie było nigdy, które by nie miało różnych braków, które w tak trudnym życiu są niezbędne. Podobnież i co do materialnego położenia te same trudności, jakie są u Was, istnieją wszędzie. Może najmniej u wiejskich, bo każda z nich ma swój posag i niewiele kosztuje ich utrzymanie, ale miejskie wszystkie są w wielkiej potrzebie. Ależ to jest cecha wszystkich zgromadzeń franciszkańskich. Każde zaczęło bez żadnego funduszu i każde pracuje nad siły, i to należy uważać za cud nieustający, że się utrzymujecie. Bo dziewczyna światowa, żeby zarobiła na swój ubiór tylko, to potrzebuje wstać raniutko, o Mszy ani myśleć nie może, i żyć lada czym musi, a Wy oddajecie się i ćwiczeniom pobożności, i pracom nad drugimi, a jednak żyjecie i słusznie ufacie Bogu, że Was z tych trudności kiedyś wydobędzie. Ale pamiętajcie, że w miarę większych pożądliwości zwykle zakrada się mniejsza gorliwość. (-).
Po wtóre rada jest św. Franciszka, aby – gdy nam nie dają odpowiedniej nagrody za prace – udawać się do stołu Pańskiego, prosząc jałmużny po domach. Nie macie habitów, ale możecie mieć świadectwo biskupa Ruszkiewicza lub kieleckiego i z tym udawać się do zacnych dobrodziejów, przedstawiając wasze zadanie i prace, i prosząc o pomoc. (-).
Zresztą trzeba się modlić gorąco i obrać sobie św. Józefa za gospodarza, jak robią inne zgromadzenia i doświadczają bardzo skutecznie Jego opieki w każdym zdarzeniu.
W końcu należy skutki ubóstwa z weselem znosić i za zaszczyt sobie uważać, że możecie w takiej nędzy służyć P. Bogu, i na duchu przez rekolekcje się odnawiać. (-)