Przemówienie Józefa Kard. Glempa, Prymasa Polski skierowane do Ojca św. Jana Pawła II podczas audiencji dla Polaków po Beatyfikacji O. Honorata

„Zakonnik kapucyński odsłonięty został przed światem"

Umiłowany Ojcze święty!

Napełnieni poranną modlitwą na Placu Świętego Piotra i dumni z tego, że jeden z kapłanów polskich, zakonnik kapucyński, odsłonięty został przed światem jako wspaniały, błogosławiony człowiek kochający Boga i ludzi, gromadzimy się w godzinie wieczornej przy Tobie, Ojcze święty, aby Ci wyrazić podziękowanie i cześć.
Najpierw podziękowanie za beatyfikację wyrażają Ojcowie Kapucyni i te zgromadzenia zakonne, które swoje istnienie czerpią z tego źródła, jakim było tchnienie Ducha Świętego osadzone w błogosławionym Ojcu Honoracie. Z radością dziękujemy my wszyscy, Polacy, bo w osobie Błogosławionego widzimy niełatwe sprawy Ojczyzny, zwłaszcza z ubiegłego stulecia. Jak błogosławiony brat Albert w Galicji, jak ks. Wawrzyniak w Wielkopolsce, tak błogosławiony Ojciec Honorat pod zaborem carskim potrafił znaleźć takie formy zorganizowanej pracy, które przez poświęcenie życia dla Boga przynosiły wielorakie dobro dla człowieka, dla Polski. Setki a nawet tysiące sióstr zakonnych, którym Ojciec Honorat wskazał cel działania, służyły swoim Rodakom w każdej społecznej okoliczności: przy chorych, w szwalni, w szkołach, w fabrykach, na Syberii.

Za to wszystko dziękujemy dziś Następcy świętego Piotra, Papieżowi w Rzymie, który przybył tu z Kraju nad Wisłą, tego samego, w którym uświęcił się Ojciec Honorat.
Błogosławiony Ojciec Honorat jest tylko częścią tej radości, z jaką gromadzimy się dzisiaj przy Ojcu świętym. Druga część tej radości płynie z faktu, że to już dziesięć lat Pontyfikatu, czyli ofiarnej służby Waszej Świątobliwości dla Boga i dla człowieka. W tej niestrudzonej służbie, w której nie zabrakło daniny krwi, tu opodal, na Placu Świętego Piotra, ma swoje miejsce Polska i Kościół w Polsce. W czasopismach można znaleźć dokładne zestawienie wydarzeń tego Pontyfikatu i nie muszę ich przytaczać. Nadto działo się jeszcze takie dobro duchowe, którego niezdolne są ująć jakiekolwiek cyfry. Chcę jedynie wspomnieć trzy pielgrzymki do Ojczyzny, jakże krzepiące każdego Polaka, oraz przypomnieć pięćdziesięciu trzech biskupów - Polaków mianowanych w tym okresie oraz ogłoszenie ośmiu błogosławionych, w tym dwóch członków Episkopatu Polski, i jednego świętego.

Ojcze święty, niewiele jest idei i osób, przy których mogą się skupić wszyscy Polacy. Tak duża jest ich rozpiętość ideowa i geograficzna. I oto Papież jest tą osobą, która daje Polakom możność bycia bliżej siebie. Taki moment przeżywamy dziś, gdy w auli papieża Pawła VI gromadzimy się w całym bogactwie pojęcia „Polak".
Są tu obecni Polacy ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady, ze Związku Radzieckiego, ze Skandynawii i z Francji, z Niemiec i ze Szwajcarii, z Austrii, z Hiszpanii, z Włoch. Są także z innych krajów i kontynentów. Bywały czasy, że do papieża przyjeżdżali Polacy tylko z emigracji, a nie ci z Kraju. Dziś Polacy z Polski idą w czołówce narodów nawiedzających Rzym. Właśnie Polacy znad Wisły pragną podkreślić swój związek z kulturą europejską i przywożą stąd do Polski jakby tchnienie Wiecznego Miasta, a więc tego wszystkiego, co przejęte od Greków tu dojrzało do takiego stanu, aby jako twór ludzkiego geniuszu wejść w chrześcijaństwo. Rzym, mimo nalotu pseudokultury, z każdego zakątka ciągle promieniuje głębią chrześcijańskiego humanizmu, który tu nawarstwia się w każdym stuleciu.
W naszym stuleciu pamiętamy przede wszystkim dziesięciolecie Pontyfikatu Jana Pawła II. Jesteśmy z tego dziesięciolecia dumni. To jest także nasze dziesięciolecie. Przede wszystkim dziesięciolecie modłów zanoszonych do Boga w intencji Waszej Świątobliwości. Mogę to śmiało powiedzieć w imieniu wszystkich Polaków, przybyłych z różnych stron świata, że wszyscy daliśmy w ten Pontyfikat wkład naszej modlitwy, czasem cierpienia i ofiary, a na pewno naszych myśli i życzliwych uczuć. W tym dziesięcioleciu kształtujemy nasze postawy chrześcijańskie przez słuchanie pouczeń i przyswajanie sobie doktryny zawartej w encyklikach Waszej Świątobliwości.
Czy robimy to dobrze? Możemy tylko przyrzec, że będziemy starać się o rzetelność naszych postaw. Przyrzekamy być wierni. Nasze zdolności i nasze słabości składamy w dłonie Tej, której codziennie mówimy: jestem przy Tobie, pamiętam i czuwam - Maryi. A Ty nam, Ojcze święty, błogosław.