Chciał zostać tylko bratem zakonnym, czując się niegodnym
stanu kapłańskiego z uwagi na swą przeszłość. Jednak przełożeni namówili go na
studia teologiczne i rozpoczęcie drogi ku kapłaństwu. Po roku nowicjatu w
Lubartowie składa pierwsze śluby zakonne, po dwóch latach w Lublinie – śluby wieczyste.
Brat Honorat przeprowadza się do Warszawy, by tam studiować teologię. Do
stolicy przybywa również matka i siostry zakonnika. Z końcem 1852 roku zostaje
wyświęcony na kapłana. Przyjmuje imię Honorat: „Jakże jestem szczęśliwy, gdy
mogę składać Ofiarę Ciała i Krwi Syna Twego. Nie zamieniłbym tego szczęścia na
żadne świata tego i przyszłego wielkości, bogactwa i rozkosze” – wyznaje. O.
Honorat zostaje sekretarzem prowincjała – tę funkcję będzie pełnił przez 10
lat.
Pierwsze zadania
Po święceniach o. Honoratowi powierzono misję ożywienia kół
Żywego Różańca. „Był niezmordowany. Dzień cały spowiadał, mówił kazania i
miewał konferencje na spotkaniach, które cała Warszawa znała pod imieniem Róż. Były
Róże złożone z mężczyzn, pań, panien, studentów. Miało się obowiązek mówić co
dzień dziesiątkę różańca i chodzić do biednych. Chciał on po tym okropnym
rozbiciu w czasie panowania cesarza Mikołaja powiązać między ludźmi stosunki,
nauczyć ich wspólnie i dla jednego celu pracować. Musiała ta potrzeba być
rzeczywistą, bo w przeciągu paru lat cała Warszawa powiązała się w Róże”. Z
tych właśnie środowisk wychodzą takie inicjatywy jak zakładanie przytułków i
szpitali. Także w tych środowiskach rodziły się przyszłe powołania.
Pierwszy zakon
Jako 24-latek spotyka w konfesjonale niewiele starszą Zofię
Truszkowską, która angażowała się w pomoc dzieciom opuszczonym, organizując im
schronienie. Jej możliwości były ograniczone, więc zwróciła się do kapucyna o
pomoc. We współpracy z o. Honoratem Zofia i jej najbliższe współpracowniczki
wynajmują dwie izby na poddaszu i zaczynają się organizować we wspólnotę, która
później przekształci się w Zgromadzenie Sióstr Felicjanek. Duchową opiekę nad
wspólnotą obejmuje właśnie o. Honorat, on pisze statuty zgromadzenia i dokonuje
pierwszych obłóczyn sióstr. Przytułek dla opuszczonych dzieci powoli zmienia
się w szkołę, gdzie siostry oprócz czytania i pisania nauczają także
katechizmu.
O. Honorat się nie oszczędza, jego rozkład dnia (a nawet i
nocy) wypełniony jest po brzegi – modlitwy, kazania, wykłady, Msza św.,
konfesjonał. Śpi jedynie od godziny 19 wieczorem do północy. O północy już
wstaje i rozpoczyna modlitwę. Ten morderczy wysiłek owocuje. Pierwszy zakon
założony przez o. Honorata rozwija się wspaniale – w ciągu niecałych 10 lat od
powstania liczy już 195 sióstr, które służą 85 sierotom, 46 staruszkom i
kalekom, 30 neokatechumenom; a w ochronkach zajmują się dwoma i pół tysiącami
dzieci.
O. Honorat dostaje kolejne zadanie – reformę świeckiego
Trzeciego Zakonu św. Franciszka, które wypełnia z duszpasterską gorliwością. Na
jego kazania przychodzą tłumy z całego miasta. Felicjanki zaczynają współpracę
z charytatywno-oświatowym Towarzystwem Rolniczym, w wyniku której powstają
przychodnie lekarskie, szkoły, ośrodki nauki zawodu, sierocińce.
Powstanie
Przychodzi rok 1860. Warszawa wrze – manifestacje patriotyczne
przeplatają się z prześladowaniami i represjami. Kościół kapucynów w Warszawie
staje się z czasem miejscem spotkań konspiracyjnych oraz patriotycznych
nabożeństw. Mają miejsce kolejne incydenty z policją – a to rozpędza ona ludzi
śpiewających litanię, a to o. Honorat zostaje oskarżony o ... oświetlenie
figury Matki Bożej stojącej na zewnątrz kościoła. W tym czasie o. Koźmiński
zostaje przełożonym klasztoru. Pod jego duchową opieką znajdują się m. in.
więźniowie Cytadeli. to on przygotowywał skazańców na śmierć, towarzysząc im w
więzieniu do wykonania wyroku. Pod pretekstem, że kilka kobiet u Braci
Mniejszych Kapucynów śpiewało pieśni patriotyczne policja wtargnęła do kościoła
i dokonała zatrzymań. Podobne sceny mają miejsce w innych kościołach. Wybucha
powstanie. Kapucyni angażują się w pomoc powstańcom. Dwóch z nich zostaje
skazanych na śmierć – w ostatniej drodze na szafot towarzyszy swym współbraciom
o. Honorat.
Mimo zaangażowania w sprawy powstania, kapucyn pamięta, że
podstawą jego życia jest modlitwa. Sam siebie napomina: „nie angażować się tak
wielce w politykę”.
„Był niezmordowany. Dzień cały spowiadał, mówił kazania i miewał
konferencje na spotkaniach, które cała Warszawa znała – tak wyglądały pierwsze
lata kapłaństwa o. Honorata.
Czy święci się nie
śmieją?
O. Anioł Dąbrowski, kapucyn, wspominał: „Do Zakonu
przyjmował mnie sam O. Honorat. Wypytywał się mnie o najmniejsze szczegóły z
życia mojego. Więc odpowiadałem mu szczerze jak na spowiedzi. Opowiadam, jak
żyłem wśród młodzieży, jak kierowałem młodzieżą jako prezes młodzieży w
Warszawie, jak organizowałem rozrywki i zabawy. Wtedy o. Honorat pyta, czy
umiem tańcować? Powiedziałem, że niestety, tylko polkę w prawą stronę, a walca
ani rusz nauczyć się nie mogłem. Wtedy o. Honorat ogromnie się uśmiał i tym
bardziej mnie pokochał za szczere opowiadanie. A ja w duchu nieco się
zgorszyłem z o. Honorata, bo myślałem, że święci zakonnicy to się nigdy nie
śmieją”.
Miły w obejściu i
łagodnego usposobienia
O. Paweł Litwiński zapisał: „O. Honorat był bardzo miły w
obejściu i łagodnego usposobienia ze wszystkimi, pokorny i cierpliwy w
znoszeniu wszelkich przykrości, lecz gdy chodziło o większą chwałą Bożą, był
mężny i stanowczy tak w słowach, jak i w pismach swoich”.
W: Nasza Arka nr 10/2013 – Bł. Honorat Koźminski, ku Bogu,
wbrew zaborcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz