Do M. Hieronimy Węgrzyk, serafitki

Nie chodzi, moja Matko, o zarzuty przeciwko Matce czynione, ale o usunięcie tych rzeczy, które z karnością zakonną pogodzić się nie dadzą, przy których Zgromadzenie utrzymać się nie może, bo jak sama Matka pisze, życie w takim zgromadzeniu byłoby trudne do zniesienia i osoby wstępujące nie postępowałyby w duchu, ale raczej psułyby się, jak o Hiacyncie Matka pisze. Bywało tak w zakonach upadłych, a które też P. Bóg znosił, dopuszczając na nich kasatę. To, że Matka mogłaby temu wszystkiemu zapobiec, było moje zdanie, na co i słusznie mi Matka się tłumaczy, że mając takie niesforne siostry, trudno jej rządzić.

1. A więc najpierwszą rzeczą jest zaprowadzenie karności. Nie jest to tak trudną rzeczą, byle się wziąć należycie energicznie i wytrwale do tego. Ale energia nie na tym ma zależeć, aby się kłócić z siostrami albo krzyczeć na nie, aby ich harde odpowiedzi zagłuszyć, ale na cierpliwości i zaparciu naprzód samych przełożonych. Ani matka generalna, ani matka domu nigdy nie powinna głosu podnosić, tylko napominać i karać po zakonnemu, a nie wtedy, gdy siostra nieposłuszna jest rozkapryszona i wzburzona, ale w swojej porze i miejscu. Miejscem zaś do tego przeznaczonym jest refektarz i kapitularz, a czasem obiad i kapituła. Ale przedtem jeszcze cela matki generalnej lub matki domu. (-).

2. Matka generalna powinna być taka w domu macierzystym, jakby jej nie było, żeby zjawienie się jej było osobliwością. (-).
Niech Matka spróbuje tylko przez kwartał tak się zachować, żeby nic a nic się nie zwracać do rzeczy domowych i nie pokazywać się wcale prócz chóru i refektarza, a zobaczy Matka, że wszystko zniknie i poprawi się w domu. (-)

3. Przez to cała kwestia karności opierać się będzie o matkę domu i to, co pisać będę teraz, więcej się do niej odnosić będzie, niż do Matki, chociaż w niektórych razach i Matka pilnować się tego powinna. Otóż gdy która siostra przestąpi w czym w słowach lub czynie, nigdy matka domu nie powinna strofować ją z gniewem, co najwięcej, może powiedzieć z cicha: „Czy to tak zakonnica postępować lub odpowiadać powinna?”. Jeżeli nie upokorzy się, już więcej nie napominać, tylko w innej stosownej porze zawołać ją do celi i łagodnie z wielką miłością przedstawić, że nie może dłużej takiej bezkarności znosić, bo się boi gniewu Bożego na całe Zgromadzenie, więc upominam i proszę, aby tego więcej nie było, bo inaczej będę publicznie napominać i karać. Za drugim razem już nic nie mówić, tylko jeżeli sama się nie opamięta, w refektarzu przed podaniem potraw (lub jak zwyczaj jest przyjęty) powiedzieć łagodnie: Siostra N. za swoją hardość nie będzie jadła jednej porcji. Jeżeliby i wtedy hardość okazała, nic nie mówić, tylko na drugi dzień znów powiedzieć spokojnie: „Za wczorajsze nieposłuszeństwo Siostra N. będzie dziś jadła obiad na ziemi, a potem przy drzwiach lub w kuchni. I choćby 10 razy powtórzyła się taka hardość, to samo zrobić, nigdy się nie gniewając. Macie pokuty zakonne, to należy sobie wybrać z nich, co uważacie za stosowne i wypisać sobie kolej coraz cięższych i zadawać, choćby żadnej nie dopełniła. Potem na kapitule dać napomnienie spokojnie i znów naznaczyć większą pokutę. Następnie matka domu przedstawić to powinna swojej radzie, a gdy i ten środek nie będzie skuteczny, dopiero może się udać do matki generalnej, przedstawić tę sprawę i wtedy dopiero matka generalna powinna przywołać ją do celi i napomnieć, a jak i to nie pomoże, to ma na radzie generalnej przedłożyć, która obmyśli środki ważniejsze – czy rekolekcje, czy przeniesienie, czy zapowiedzieć wydalenie. To zapowiadanie wydalenia nie powinno od razu być użyte, chyba po kwartale, a potem jeszcze drugie i trzecie, i tak żeby te wszystkie środki poprawy do pół roku się ciągnęły. Zaręczam, że gdyby się matka domu tego sposobu stale trzymała, a nie naśladowała oberżystek kłótliwych albo dozorczyń więźniów, to by wszystkie siostry się poprawiły.

4. Trzeba się wystrzegać, żeby nigdy na próżno nie grozić wydaleniem, bo przez to właśnie ten środek bezskutecznym się staje, więc tylko wtedy, gdy naprawdę jest zamiar wydalenia przez radę generalną zdecydowany i trzy razy tylko powtórzyć to można, a potem koniecznie wydalić, choćby miała skądinąd najlepsze przymioty, a była pożyteczną dla zgromadzenia, nie należy na to zważać. Dopóki będą w habicie tolerowane takie niepoprawne, póty nigdy nie będzie obserwancji. Te wszystkie, które wymieniłaś, przewiduję, że trzeba koniecznie wydalić. Przekonacie się, że jak trzy dawne wydalicie, wszystkie się poprawią. Trzeba przy wydaleniu nie tylko oddać, co wniosły, ale i zaopatrzyć tak, żeby nie miały powodu szemrania, ale nie trzeba okazywać litości, bo to na zgubę Zgromadzenia.

5. Teraz, gdy nowa ustawa będzie zapowiadana, będzie stosowna pora do wykonania tego, że dotąd Zgromadzenie nie było ustalone, dlatego tolerowało się błądzące, z miłością czekając na poprawę, ale odtąd będzie wszystko ściśle brane i niech się przygotują na to niepoprawne, że będą wydalone. Trzeba nawet umieścić w ustawie powody wydalenia dla wieczystych profesek. Wylicz mi te główne wady niepoprawnych, które są powodem zgorszenia dla wszystkich, a ja dodam to w ustawie, aby nie miały wymówki, bo teraz myślą, że po ślubach wieczystych mogą bezpiecznie broić.

6. Proszę Cię, abyś to pilnie przeczytała i rozważyła głęboko, nie tak jak się powieść czyta, i nie z taką myślą, aby się z tego wszystkiego tłumaczyć i pozostać przy dawnym systemie wtrącania się i kłócenia z siostrami, ale z myślą, jakby to można literalnie wypełnić; ale gdyby się coś takiego znalazło, co by nie mogło być spełnione, to proszę Cię, abyś mi teraz napisała. Jeśli zauważycie słuszność, to zmienimy to. A gdy nie zmienicie, to staraj się koniecznie dokładnie spełnić, a wtedy staniesz się prawdziwą reformatorką Zgromadzenia.
Inne rzeczy, których mam jeszcze bardzo wiele, potem przyślę, jak zobaczę, w jaki sposób to przyjęłaś.
Ja wiem, że nie mam władzy nad Wami, ale Was bardzo cenię i wyrzucam sobie, że tolerowałem wiele rzeczy za czasów nieboszczki[1], a widząc dziś smutne następstwa, chciałbym Was ratować, a widząc w Tobie gotowość i pokorę, pisze, co mi Bóg radzi, a mam nadzieję, że to nie będzie na próżno.
Niech Was Duch Św. oświeca i wspiera.

[1] M. Małgorzata Łucja Szewczyk, serafitka (1834-1905). Współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Serafitek.