E. Steczkowska, Dbają jak o dom


Bł. Honorat Koźmiński uczy nas wiary, która przenosi góry. Pomaga nam w wielu trudnych sytuacjach – mówią w parafii w Chrośli, której patronuje błogosławiony zakonnik.

- Nie ma chyba w diecezji warszawsko-praskiej drugiej takiej parafii jak nasza – parafii, która byłaby tak bardzo zwięzła. Wioski należące do naszej wspólnoty Chrośla – Ruda, Bykowizna i Chroszczak – są położone bardzo blisko siebie – mówi ks. Bogusław Wnuk, proboszcz.

- Wspólnota liczy ponad 1700 osób. Bardzo cieszę się, że przybywa z Warszawy lub Mińska Mazowieckiego coraz więcej młodych małżeństw, które budują się w tych okolicach. Chciałbym, aby te rodziny włączamy się w życie parafii. W przyszłości chciałbym powołać dla nich Kościół Domowy – mówi ks. proboszcz.

Parafia powstała na początku lat 90., kościół zaprojektował Zbigniew Grzesiak, wieloletni burmistrz Mińska Mazowieckiego. Kamień węgielny wmurowano 13 października 1992, rok później wspólnotę erygował ks. bp Kazimierz Romaniuk. Pierwszym budowniczym kościoła był ks. Józef Podkoński.

- Zawsze mogę liczyć na parafian. Pomagają mi w czasie różnych uroczystości kościelnych – chwali się ks. proboszcz. – Bardzo cieszę się również z tego, że często odprawiam Msze św. dziękczynne z okazji jubileuszu małżeńskiego lub z racji urodzin, bo to pokazuje, jak ważna jest dla ludzi Eucharystia – mówi ks. Wnuk.

- Caritas została powołana w 2007 r. Utworzyliśmy zarząd, który składa się z 5 osób, i to on stanowi trzon grupy pomocowej, jednak osób przychodzących na spotkania jest przynajmniej dwa razy tyle. Oprócz tego mamy wielu przyjaciół, jak pani dyrektor szkoły, która udostępnia nam pomieszczenia szkolne na różnego rodzaju akcje, chociażby wyrób palm przed Wielkanocą – mówi Halina Drzazga. – Kiedy ksiądz proboszcz ogłasza, że osoby z Caritas coś przygotowują, w pomoc włącza się wielu innych parafian. W ciągu roku ściśle współpracujemy z Caritas diecezji warszawsko-praskiej. Wydajemy produkty spożywcze, przygotowujemy wigilię dla samotnych, pieczemy ciasto na Dzień Chorego, zbieramy fundusze do puszek. Przed świętami organizujemy paczki z produktów, które przynoszą nam ludzie do kościoła. Szczególnie myślimy o najmłodszych. Pozyskaliśmy sponsorów, dzięki czemu zorganizowaliśmy wycieczkę dla młodzieży i dzieci angażujących się w parafii i najbiedniejszych do skansenu w Ciechanowcu i do Zuzeli. W następnym roku pojechaliśmy do Twierdzy Modlin. Zawsze łączymy rozrywkę z modlitwą – podkreśla.

Od 13 lat w parafii działa schola dziecięca i młodzieżowa. Uczestniczyła w wielu konkursach, m. in. w przeglądzie piosenki maryjnej organizowanym przez salezjańskie liceum, w mińskich spotkaniach z piosenką turystyczną czy w festiwalach kolęd i pastorałek, których jurorami byli wykładowcy akademii muzycznych.

- Mieliśmy na terenie parafii bardzo utalentowaną młodzież. Ale teraz te osoby poszły do liceum lub studiują i nie należą już do zespołu, dlatego tworzę scholę od nowa – mówi Jolanta Zagożdżon, katechetka. – W szkole prowadzę także krąg biblijno-liturgiczny. Czytamy Pismo Święte, uczymy się interpretować te fragmenty, które będą odczytane na niedzielnej Mszy Świętej.

Działa też oczywiście liczący 100 osób Żywy Różaniec, którego zelatorka, Zofia Kukawska, podkreśla, że Różaniec uratował jej życie.

Parafianie podkreślają zgodnie – ich patron pomaga im rozwiązywać niejeden kłopot.

- We wrześniu udaliśmy się na pielgrzymkę do bł. Honorata, do Nowego Miasta nad Pilicą. W dniu rozpoczęcia w Kościele Roku Wiary u nas zaczęło się nabożeństwo 40-godzinne. Chciałbym, aby w naszej parafii uczył nas tej wiary właśnie bł. Honorat. Codziennie odkrywam naszego patrona, to niesamowity człowiek. Dla mnie to „Boży kombinator” – mówi ks. proboszcz.

- Bł. Honorat jest przede wszystkim znany jako założyciel zakonów. Jego sylwetkę duchową kształtowała Matka Boża. Mawiał podobnie jak Jan Paweł II: „Totus tuus”. Nie chciałbym, aby nasz patron figurował tylko na pieczątkach parafialnych, ale by jego życie i dzieło było dla nas inspiracją w drodze do Boga – podsumowuje ks. Wnuk.

W: Idziemy, 14 października 2012 r., s. 25





1/ Syn ziemi podlaskiej

Miasto Biała Podlaska może szczycić się swoim rodakiem. Przyszedł na świat 16 października 1829 r. Rodzicami jego byli: architekt powiatowy Stefan Koźmiński i Aleksandra z Kahlów. W dwa dni po urodzeniu, 18 października, został ochrzczony w kościele parafialnym św. Anny i otrzymał imię Wacław. Dziecięce lata przeżył szczęśliwie w rodzinnym mieście, uczęszczając do szkoły elementarnej. Miał czworo rodzeństwa: starszego brata Aleksandra, który założył rodzinę, i dwie siostry – Stefanię, późniejszą wizytkę klasztoru w Warszawie, oraz Kamilę, która po zawarciu małżeństwa i urodzenia dziecka wkrótce zmarła.

W 1840 r. rodzice przenieśli się do Włocławka. Stąd Wacław zostaje wysłany do gimnazjum w Płocku. Tutaj pod koniec lat szkolnych – mimo dobrego wychowania, ulegając wpływom jednego z kolegów – zaczął tracić wiarę, czym nawet z młodzieńczą lekkomyślnością się przechwalał. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości w 1844 r. i rocznej przerwie zapisuje się na wydział architektury w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. W pierwszym roku studiów niespodziewanie umiera mu ojciec. Na barkach matki spoczęła troska o wychowanie czworga jeszcze niesamodzielnych dzieci. Kryzys wiary w duszy Wacława wzrastał.

2/ Spotkanie z Jezusem w więzieniu

W roku 1846 podejrzany przez władze carskie o przynależność do spisku zostaje aresztowany i osadzony w X pawilonie warszawskiej Cytadeli. Tam obok przykrości śledztwa przeżył ciężką walkę – fizyczną i duchową. Ta druga była znacznie trudniejsza do przeżycia. Oddajmy głos bohaterowi, który później, po 20 latach, tak opisuje swój stan: „A naprzód staje mi na pamięci łaska nawrócenia mego. Że gdym był w grzechach, żyjąc bez wiary i bez pamięci na Boga, dobroć Boska póty mnie nawiedzała różnymi krzyżami, jak to strata ojca, wielkim zawodem na świecie, niedostatkiem, a w końcu więzieniem i ciężką chorobą, aż w końcu nakłoniłem moje serce na głos Jego. Cóż by się ze mną stało, gdybym umarł wtedy, jak się spodziewano, byłbym teraz w piekle potępiony na wieki... Modlitwa Matki mojej ziemskiej i opieka Matki mojej niebieskiej, tamtej objawiona, ocaliły mnie. Uzdrawiając mnie, Pan Bóg cudownie uzdrowił jeszcze cudowniej duszę moją; wyprowadzając mnie z więzienia, wywiódł razem ze straszniejszej niewoli szatańskiej i z piekła duszę wybawił” (Not. Duch., s. 5).

Na rok przed śmiercią w 1915 r. podczas rachunku sumienia wrócił do tych samych młodzieńczych przeżyć i ze szczerością wyznaje:

„Gdy byłem w Cytadeli, zamiast się upokorzyć, poznać swoje straszne grzechy, to jeszcze wymówki Mu [Panu Bogu] robiłem, że mnie nie ratuje, jakby niewinnego i ze słowami bluźnierstwa wpadłem w obłąkanie, w którym trzy tygodnie zostawałem i byłem już w paszczy diabła, gdyby [nie] Matka Boża ubłagana przez moją Matkę (bo sam nie myślałem o poprawie), przyczyniła się do P. Jezusa, iż przyszedł do mnie do celi więziennej i łagodnie do wiary przyprowadził” (Not. duch., s 545). 15 sierpnia 1846 r. odzyskał wiarę, a z nią i wewnętrzny spokój. „Całą gorysz jego [więzienia], tak Pan Bóg odjął, że mi się w raj ono zmieniło, i tam pokochałem samotność i zacząłem życie duszy” (Not. duch., s. 187, 209). To mistyczne spotkanie z Jezusem było tym cudownym uzdrowieniem i nawróceniem.

W jednej ze swoich książek, utożsamiając się niejako ze św. Pawłem, tajemniczo napisał: „Znaliśmy człowieka, który przez nieszczęśliwe szkolne wychowanie, straciwszy wiarę, żył długo bez pamięci na Boga. jednego razu zostając w samotności, uczuł dotykalnie, jakby Oblicze Boże na nim spoczęło i wtedy odezwał się słowy od dawna niewymawialnymi „Ojcze nasz”. Odtąd wiara powoli, ale coraz bardziej wracała do jego serca i w końcu przywiodła go do poświęcenia się Bogu na służbę” (Nowy dar Jezusa, Kraków 1981, s. 233). W oparciu o zeznania świadków i tradycje w wyżej cytowanych słowach o. Honorat wspomina swoją młodzieńczą historię.

3/ Wacław bardzo się zmienił

Tygodnie i miesiące mijają, a Wacław wciąż nie widzi końca niewoli. Odzyskana wiara nadaje sens jego życiu, a świadomość wielkiej niewiadomej co do najbliższej przyszłości pomaga mu oddawać się całkowicie w ręce Boga, odkrywać we wszystkim, co go spotka, palec Boży i ufać pomimo wszystko. Wreszcie Wacław ujrzał przez okno więzienne w Cytadeli świt swego poranka w więzach. Po 11 miesiącach ciężkich udręczeń doznanych w śledztwie nie udowodniono mu winy i odzyskał wolność. Stało się to w niedzielę Męki Pańskiej 21 marca 1847 r. Wrócił do domu rodzinnego we Włocławku. Po odzyskaniu sił fizycznych powraca do Warszawy, by podjąć studia. 8 września 1847 r. odbył spowiedź jubileuszową w kaplicy św. Kajetana u kapucynów i odtąd – jak sam pisze – regularnie się spowiadał.

Po wyjściu z więzienia podejmuje dalsze studia, ale nie troszczy się już o uzyskanie dyplomu. Decyduje się na wstąpienie do zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. O rozstaniu z matką napisał: „W Niepokalane Poczęcie [NMP] wyjechałem z domu, gdzie Ona mnie tylko męstwem potrzebnym obdarzyła, aby chorą matkę opuścić” (Not. Duch., s. 93). Życie zakonne rozpoczął 21 grudnia 1848 r. w Lubartowie. Przyjmując kapucyński habit, otrzymał imię Honorat. Młody nowicjusz swoje powołanie traktował na serio. Towarzyszyła mu w tym matka, która napisała w liście: „Kiedyś sobie już ten stan stanowczo obrał – żebyś się kierował na prawdziwego księdza, bo tym samym mógłbyś stać się użytecznym ludzkości i powiększyć chwałę Pana Boga” (List Aleksandry Koźmińskiej z 5 marca 1849). Po roku nowicjatu, 21 grudnia roku 1849 złożył pierwszą profesję zakonną, a profesję uroczystą 18 grudnia 1850 r. Pragnął został bratem zakonnym. Przełożeni jednak polecili mu przygotować się do święceń kapłańskich, które otrzymał 27 grudnia 1852 r. w kościele św. Krzyża w Warszawie.

4/ Owoce pracy młodego kapłana

Dnia 1 stycznia 1853 r. nieoprezbiter Honorat odprawił swoją Mszę św. prymicyjną w kościele klasztornym kapucynów przy ulicy Miodowej i odtąd rozpoczął pracę kapłańską. Rozwija tutaj wszechstronną działalność jako spowiednik, kaznodzieja w różnych kościołach warszawskich, reorganizator Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego i promotor żywego różańca. Do jego konfesjonału przychodzili młodzi ludzie, oczekujący pomocy duchowej i wskazówek na dalsze życie. W społeczeństwie warszawskim rozchodziła się wieść, że O. Honorat jest dobrym kierownikiem dusz. Opiekując się kołami żywego różańca, propagował wśród jego członków apostolat świeckich. Opatrzność Boga ukierunkowała go ku odrodzeniu i rozwojowi życia zakonnego w Królestwie Polskim. Wszystko zaczęło się w Warszawie.

1. Zgromadzenie Sióstr św. Feliksa z Cantalice (felicjanki) założone w Warszawie 21 listopada 1855 r. wspólnie z penitentką bł. Angelą Truszkowską i jej dwoma towarzyszkami. Siostry zajęły się opieką nad dziećmi i staruszkami. Młode zgromadzenie dynamicznie się rozwijało i przynosiło obfite owoce apostolskie.

2. Mniszki Klaryski Kapucynki. Po pięciu latach w październiku 1860 r. w łonie zgromadzenia sióstr felicjanek wyłoniła się grupa kontemplacyjna sióstr klauzurowych. Po kasacie zgromadzenia felicjanek, 18 grudnia 1864 r., siostry klauzurowe zostały wywiezione do Łowicza, do klasztoru sióstr bernardynek, a w 1871 r. przeniosły się do Przasnysza, gdzie powstał autonomiczny klasztor kontemplacyjny.

Młode lata kapłaństwa o. Honorata przypadły na okres wielkich zmagań narodu z przemocą zabory rosyjskiego. Jeżeli zachodziła potrzeba, szedł do Cytadeli, ciężkiego więzienia, którego atmosferę znał z własnego doświadczenia, by nieść pomoc duchową uwięzionym, a zwłaszcza skazanym na śmierć.

5/ Pobyt na pustyni w Zakroczymiu

Wszechstronna działalność o. Honorata została nagle przerwana przez kasatę klasztoru kapucynów w Warszawie 28/29 listopada 1864 r. Razem ze współbraćmi znalazł się on w klasztorze kapucyńskim w Zakroczymiu. Zakonnicy podlegali ścisłej inwigilacji i licznym ograniczeniom ze strony policji carskiej. To zamknięcie i skazanie na bezczynność o. Honorat przyjął jako „największy dowód dobroci Boskiej” (Not. duch., s. 9). Przede wszystkim zajął się reformą własnego życia. Wiele czasu poświęcał na modlitwę. Odprawił rekolekcje 40-dniowe. Od 1867 r. rozpoczął systematycznie prowadzić Notatnik duchowy.

Bł. Honorat po kasacie klasztorów przez władze carskie, w okolicznościach, w których wszystko się sprzysięgło i prowadziło do ruiny życia zakonnego, pod natchnieniem Ducha Świętego, podjął śmiałą inicjatywę powołania do życia nowych zgromadzeń zakonnych, w odmiennych niż dotąd formach. Warunki, w jakich działał, trafnie określił jego włoski biograf Fernando da Riese Pio X: „Ciasny klasztor kapucyński w Zakroczymiu (...) robił wrażenie katakumb (...), ale w rzeczywistości był kwitnącym ogrodem. W siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach powołał do życia najwięcej zgromadzeń zakonnych. Kościół kapucynów w Zakroczymiu, a zwłaszcza konfesjonał o. Honorata był rzeczywiście żywotnym ogrodem, gdzie z jednego pnia wyrastały coraz to nowe konary”.

3. Pierwszym zgromadzeniem życia ukrytego, a trzecim z kolei, były Siostry Posłanniczki Królowej Serca Jezusowego powołane do istnienia 2 lutego 1874 r. Podjęły one zadania oświatowo-wychowawcze na terenie Królestwa Polskiego zamiast skasowanych wcześniej felicjanek. Współzałożycielką była Józefa Chudzyńska (1838-1915).

4. Objawienia Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w 1877 r. w Gietrzwałdzie były impulsem dla o. Honorata, by ze swoich licznych penitentek – dziewcząt wiejskich – zawiązać Zgromadzenie Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej 7 października 1878 r., którego głównym zadaniem jest praca wśród ludu wiejskiego. Na współpracownicę do tego dzieła o. Honorat wybrał Rozalię Szumską (1856-1916).

5. Ojciec Honorat był bardzo wrażliwy na wszelką materialną i moralną biedę ludzką. Wspólnie z penitentką Sługą Bożą Małgorzatą Łucją Szewczyk (1828-1905) założył 8 kwietnia 1881 r. Zgromadzenie Siostrzyczek Ubogich, które zajmowały się ubogimi, ułomnymi i dziećmi potrzebującymi pomocy. W 1891 r. siostry za wiedzą o. Honorata przeniosły się do Galicji, przywdziewając habity franciszkańskie i przyjęły nazwę Córek Matki Bożej Bolesnej (serafitki).

6. W następnym roku O. Honorat zajął się problemem ludzi chorych i cierpiących. Do tego celu u sióstr posłanniczek znalazł młodą i energiczną siostrę Kazimierę Gruszczyńską (1848-1927). Dnia 26 kwietnia 1882 r. zawiązało się Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Siostry poświęciły się służbie chorym w formach zorganizowanych, jak również nawiedzając oczekujących ich opieki w domach prywatnych.

7. Jesienią tego samego roku – 12 listopada bł. Honorat zawiązał nowe Zgromadzenie Sióstr Westiarek Jezusa, wspólnie ze swą penitentką Józefą Kawecką (1821-1886), którym za zadanie wyznaczył przygotowywanie szat liturgicznych oraz troskę o czystość świątyń.

8. W dziewiętnastym wieku poważnym problemem społecznym była sytuacja służących w miastach. Narażone one były na wiele niebezpieczeństw moralnych i szkód materialnych. Do opieki nad tym stanem powołał bł. Honorat Zgromadzenie Sług Jezusa, założone 8 grudnia 1884 r. przy współpracy Eleonory Motylowskiej (1856-1932).

9. Kolejną fundacją bł. Honorata było Zgromadzenie Córek Najczystszego Serca Maryi, założone wspólnie z Paulą Malecką (1852-1927) 8 grudnia 1885 r. Siostrom zalecił zajmowanie się nauką dzieci w formie zorganizowanej, jak też indywidualnie.

10. Dla osób poświęcających się pracy zawodowej bł. Honorat założył 10 grudnia 1887 r. wspólnie z Marylą Witkowską (1866-1895) Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Imienia Jezus. Siostry podejmowały prace rękodzielnicze, by wpływać na podnoszenie poziomu moralnego tej grupy ludzi.

11. Bł. Honorat mimo zamknięcia w klasztorze żywo interesował się losem ludzi pracy, zwrócił więc uwagę na powstające i rozwijające się fabryki. Dziewczętom rzuconym w wir rodzącego się przemysłu chciał przyjść z pomocą. Do tego dzieła wybrał Anielę Różę Godecką (1861-1937). Dnia 4 października 1888 r. zawiązał Zgromadzenie Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi (siostry fabryczne).

12. Dnia 21 listopada 1888 r. powstało Zgromadzenie Sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza. Współzałożycielką była świątobliwa osoba Eliza Cejzik (1858-1898). Jako główne zadanie założyciel powierzył im wynagradzanie zniewag wyrządzonych Najświętszemu Obliczu.

13. Swoją troskę kierował bł. Honorat nawet ku zmarłym pozostającym w czyśćcu. Zadanie ratowania tych dusz podjęło Zgromadzenie Sióstr Wspomożycielek dusz Czyśćcowych, założone 12 listopada 1889 r. Do współpracy w tym dziele powołana została Wanda Olendzka (zm. 1892 r.).

14. W dwa lata później, 21 listopada 1891 r., o. Honorat założył Zgromadzenie Córek Maryi Niepokalanej, które poświęciło się pracy wśród ludzi w miastach i szczególnej czci Maryi Niepokalanej. W dziele rozwoju Zgromadzenia ofiarnie współpracowała Ludwika Gąsiorowska (1864-1949).

W Zakroczymiu o. Honorat przeżył 28 lat. Okazało się właśnie, że te lata spędził bardzo pracowicie i z wielkim pożytkiem dla Kościoła oraz własnego narodu. Bóg sprawił, że internowany zakonnik założył tu ponad 20 wspólnot zakonnych życia ukrytego. Z powodu licznego i wprost nieprzerwanego napływu ludzi do kościoła kapucynów, władze carskie osadziły w Zakroczymiu posterunek tajnej policji, a żandarmi wchodzili do klasztoru w każdej porze dnia, nawet do refektarza w czasie posiłku zakonników. Osoby przyjezdne były w szczególny sposób obserwowane i legitymowane. W kościele żandarmi przysłuchiwali się naukom katechizmowym, liczyli osoby przystępujące do Komunii św., krążyli wśród modlących się, którzy najczęściej nie reagowali na ich obecność.

6/ Klasztor ten będzie naszym grobem

W dniu 5 kwietnia 1892 r. doręczono ojcom kapucynom w Zakroczymiu rozporządzenie generał-gubernatora Hurki, iż klasztor mają opuścić i udać się za granicę, bądź do innego klasztoru istniejącego jeszcze na terenie Królestwa, a więc do Łomży lub do Nowego Miasta nad Pilicą. Jako powód podano względy strategiczne, wynikające z bliskości twierdzy w Modlinie. Ojciec Honorat tak tę sprawę wyjaśnia: „Generał-gubernator Hurko kazał zamknąć klasztor kapucynów pod pretekstem potrzeb strategicznych. Tymczasem komendant sąsiedniego fortu [Modlin], oświadczył, że ojcowie wywierali dodatni wpływ na ludność, podnosząc ducha pobożności poziom moralny”.

Ojciec Honorat został przeniesiony do Nowego Miasta n. Pilicą, małego, zapomnianego miasteczka. Gdy przybył do tego klasztoru, powiedział braciom: „Nie martwcie się. Tak, klasztor będzie naszym grobem, ale także naszą kolebką, stąd rozejdziemy się po całej Polsce”. W niedługim czasie ośrodek ten ożywił się, zaczęły powstawać nowe zgromadzenia i nowe domy. Ludzie licznie przychodzili do spowiedzi do o. Honorata. Tutaj założył jeszcze nowe trzy zgromadzenia.

15. Zgromadzenie Braci Synów Matki Bożej Bolesnej, które wyłoniło się ze Zgromadzenia Braci Sług Maryi 8 grudnia 1893 r. przy współudziale Izydora Wysłoucha (1869-1937). Zgromadzenie to zajęło się pracą wśród młodzieży męskiej w miastach.

16. Zgromadzenie Pocieszycielek Serca Jezusowego zostało założone 19 marca 1894 r. Założyciel zlecił mu prowadzenie czytelni katolickich. Pierwszą współpracownicą w tym dziele była Gertruda Krzymowska, a następnie Klara Łozińska (1877-1954).

17. Najmłodszemu Zgromadzeniu Sióstr Służebnic Matki Dobrego Pasterza, założonemu 21 listopada 1895 r. przy współudziale Ludwiki Morikoni (1865-1933), powierzył założyciel opiekę nad dziewczętami moralnie zaniedbanymi.

Wyżej wymienione zgromadzenia aktualnie istnieją i owocnie pracują w Kościele. Nie mówimy tutaj o tych kilku, które formowały się pod opieką bł. Honorata, ale z różnych względów przestały istnieć. Na przełomie XIX i XX wieku wszystkie zgromadzenia o. Honorata liczyły ok. 10 tysięcy mężczyzn i niewiast.

Niedawno po 120 latach przestało istnieć, założone przez o. Honorata 15 sierpnia 1883 r. Zgromadzenie Braci Sług Maryi Niepokalanej. Główną przyczyną były wrogie działania władz komunistycznych po drugiej wojnie światowej, tj. nacjonalizacja domów i majątku oraz rozproszenie braci. Mimo wysiłków w późniejszych latach nie udało się odrodzić zgromadzenia.

Podsumowując to krótkie omówienie, należy dodać, że bł. Honorat wszystkim swoim zgromadzeniom opracował konstytucje i różne potrzebne instrukcje. Każdemu wytyczył też główne zasady duchowości. Osobiście pomagał w staraniach o kościelne zatwierdzenie, przygotowując potrzebne pisma. Wszystko to pociągało za sobą trudny do wytłumaczenia nakład pracy ze strony założyciela. Każdemu ze zgromadzeń wytyczył też główne zasady duchowości. Problem ten wymaga osobnego opracowania.

W Nowym Mieście prowadził ten sam styl życia co w Zakroczymiu, z tym, że więcej czasu poświęcał na pracę pisarską. Do końca życia chciał wykorzystać wszystkie swoje siły i możliwości jedynie dla chwały Bożej.

Wyżej wymienione zgromadzenia aktualnie istnieją i owocnie pracują w Kościele. Nie mówimy tutaj o tych kilku, które formowały się pod opieką bł. Honorata, ale z różnych względów przestały istnieć.

7/ Praca pisarska

Ojciec Honorat był bardzo wyczulony na aktualne potrzeby społeczne i starał się na nie odpowiadać. Wynikało to ze specjalnego natchnienia, o czym sam wspomina: „Przy Mszy św. przedstawiło mi się jako wielki dar pisanie – byłem pobudzony do wdzięczności, postanowiłem przynajmniej 3 godziny co dzień obracać na pisanie dla chwały Bożej” (Not. duch, s. 504). Z tej racji pisał różne dzieła i dziełka, które dopomagały ludowi do pogłębienia ducha religijnego i codziennej pobożności. Cieszyły się one popularnością, o czym świadczą życzliwe recenzje, jak również wielość wydań niektórych książek. Spuścizna pisarską o. Honorata to kilkaset pozycji w druku i w rękopisie łącznie. Jego monumentalne dzieło to: „Powieść nad powieściami”; „Święty Franciszek Seraficki. Jego życie, wielkie dzieła, duch, dary, pisma, nauki i ich odbicie w naśladowcach jego”; „Czym jest Maryja?”. Błogosławiony pracę pisarską traktował jako jedno z narzędzi apostolstwa. Przez pióro wypowiadał się jego wielki duch apostolski.

Nie ulega wątpliwości, że część pism o. Honorata ma już wartość jedynie historyczną. Są jednak takie, które pozostają aktualne dlatego, że przybliżają Ewangelię, która nigdy nie przestanie być aktualna. Znajdziemy też pisma, zawierające myśli i poglądy, które dopiero w naszych czasach stają się bardziej zrozumiałe i możliwe do zrealizowania, zwłaszcza dotyczące nowych form życia zakonnego.

8/ Dojrzewanie do świętości

Osobiste spotkanie z Chrystusem i moment nawrócenia w Cytadeli stały się dla Honorata początkiem nie tylko radykalnej przemiany wewnętrznej, ale dzięki Bożej łasce i współpracy wejściem na drogę świętości. Głównym nurtem duchowości bł. Honorata był bez wątpienia duch franciszkański, przyswojony nie tylko dlatego, że była to duchowość zakonu, ale i dlatego, że Franciszek stał się jego umiłowanym świętym. „Potem, gdy lepiej życie jego poznałem, doskonałości cnót jego i ducha serafickiego, który go ożywiał, stał się moim ukochanym Świętym, którego czcić, wysławiać i o którym marzyć i mówić za pociechę zawsze miałem” (Not. duch., s. 101).

Duchowość o. Honorata to oczywiście duchowość w wydaniu kapucyńskim, a więc cechująca się większą surowością i mająca coś z eremityzmu, a przy tym przeniknięta duchem ascezy dziewiętnastowiecznej, pozostającej pod wpływem „Ćwiczeń” ignacjańskich.

Notatki z rekolekcji rocznych są doskonałym świadectwem, że Chrystus i Jego nauka były nieustannym przedmiotem rozważań bł. Honorata, i to w tym celu, żeby w Niego się przemieniać. Pragnienie upodobnienia się do Chrystusa jest dominujące w całej jego wewnętrznej postawie. Chrystus jest życiem o. Honorata: „Całe twe życie niech będzie zdążaniem do Chrystusa, wychodzeniem z Chrystusem, powrotem do Chrystusa. Iść masz do Niego przez modlitwę, wychodzić z Niego przez działanie, powracać przez skupienie” (Not. duch., s. 458). Codzienne i niezwykle wytrwałe naśladowanie Chrystusa za wzorem św. Franciszka wyryło w duszy bł. Honorata te cechy, która wyrażają się w charakterystycznych cnotach franciszkańskich.

Wyrazem chrystocentrycznej duchowości bł. Honorata jest kult Chrystusa: Jezusa w żłóbku jako Tego, który uniżył się i wyniszczył dla nas. Ten kult, łącznie z kultem Chrystusa Ukrzyżowanego i Eucharystycznego jest przede wszystkim wyrazem franciszkańskiej wdzięczności i miłości. Cześć Najświętszego Oblicza jest bardzo osobistym kultem bł. Honorata, zrodzonym w chwili nawrócenia w więzieniu, gdzie „oblicze Boże na nim spoczęło”. Kult Serca Jezusowego ponownie szerzący się w tamtym okresie, aczkolwiek zakazany przez władze carskie, przyjął o. Honorat z entuzjazmem, ponieważ bardzo odpowiadał jego franciszkańskiej wizji Chrystusa miłującego.

Nieodłączna od chrystocentryzmu w duchowości św. Franciszka jest maryjność. Jest ona także wyraźną cechą, nawet bardzo charakterystyczną w duchowym życiu o. Honorata. Jego więź z Maryją ma swoją genezę – podobnie jak z Chrystusem – w chwili nawrócenia w Cytadeli, o czym tak pisze: „Najpierwszą łaskę w porządku duchowym – nawrócenia mego Jej winienem…” (Not. duch., s. 93). Więź ta pogłębiała się i potęgowała w dalszym życiu. Dla wniknięcia w maryjną duchowość bł. Honorata ważne jest poznanie wizji Matki Bożej, jaką wypiastował w swej duszy. Maryja jest dla niego istotą najdoskonalszą po Bogu. Matkę Boga o. Honorat ogląda i podziwia na kartach Ewangelii w Jej codziennym życiu. Dostrzega Jej najdoskonalsze ukierunkowanie się ku Chrystusowi, dostrzega niepowtarzalną więź Matki z Synem.

Wyrazem maryjności bł. Honorata jest wielość kultów Matki Bożej, co zresztą cechowało ludzi tamtej epoki. Czcił Maryję niemal we wszystkich Jej tajemnicach, łącząc tradycyjne kulty zakonu franciszkańskiego, jak tajemnica Niepokalanego Poczęcia, macierzyństwa, jako Matkę Boża Bolesną – z ogólnokościelnymi, zwłaszcza z nowym kultem Niepokalanego Serca Maryi, i wreszcie z rdzennie polskim kultem Matki Bożej Częstochowskiej. Z tym ostatnim wiązał nadzieję na duchowe odrodzenie narodu i wyzwolenie go z niewoli, dążąc do odnowienia ślubów króla Jana Kazimierza. Charakterystyczne słowa napisał w jednym z listów do sióstr: „Naród, który tak żywo kocha Maryję, nigdy zginąć nie może, wart jest istnienia na chwałę Bożą; naród taki jest bardzo bliski dotykalnej opieki Maryi” (Listy okólne, list 57, Warszawa 1998, s. 324-325).

Bardzo osobistym był kult Maryi w tajemnicy oczekiwania, mocno związany z jego chrystocentryzmem.

Ten niejako totalizm kultowy obejmował jeszcze liczne akty osobistego oddania się Matce Bożej w połączeniu z wyborem Jej na Orędowniczkę, Pośredniczkę, Wspomożycielkę, Nauczycielkę do kazań, Doradczynię do spowiedzi, Obronicielkę czystości, Pasterkę jego „owieczek”, Pocieszycielkę, Wynagrodzicielkę, Dziękczycielkę (Not. duch., s. 620). Wśród tych aktów oddania się najpełniejszy wymiar miało ofiarowanie się Matce Bożej w niewolę w duchu św. Ludwika Grignion de Montfort (Not. duch., s. 601).

Wielkość ducha bł. Honorata potwierdza jego bezgraniczna wiara. Ze wszystkich sił wierzył w Boga i czynił wszystko, by do Niego należeć: „Oświadczam, iż wierzę najżywsza wiarą we wszystkie tajemnice Świętej Wiary Katolickiej i to wszystko, cokolwiek Bóg objawił i przez Święty Kościół Katolicki i Apostolski do wierzenia podał, (…) gotów będąc tysiąc razy życie swoje oddać na świadectwo tego wszystkiego i pragnąć umierać w tej wierze” (Not. duch., s. 622).

Dopełnieniem wiary bł. Honorata była bezgraniczna nadzieja. Nadzieja utwierdzała go w przekonaniu, że wszystko pochodzi od Boga i dopomaga do zakochania spokoju. „Wszelką nadzieję moją w Bogu pokładam, oczekując od Niego i odpuszczenia grzechów, i łask wszelkich, i żywota wiecznego. (…) I w tej ufności żyć i umierać pragnę” (Not. duch., s. 622).

Miłość Boga w pełni opanowała o. Honorata i przemieniała całe jego życie w działanie dla Boga. Była istotnie miłością ze wszystkich sił. „Gdy kocham Ciebie, to pragnę całym sercem, abyś był od wszystkich znany, czczony i kochany. (…) Gdy kocham Ciebie, dusza moja raduje się z Twojej chwały, a smuci z Twojej obrazy; (…) Tak, mój Boże, Ciebie jednego tylko kocham miłością prawdziwą, rozumną, rozmyślną, dobrowolną, całkowitą, której wszystkie uczucia mego serca są poddane” (Not. duch., s. 204).

Wytrwale troszczył się o pokorę i modlił się o nią. Ten temat stale powtarza się w zapiskach rekolekcyjnych. Przewija się w nich nawet pragnienie wzgardy: „Moją sławę dożywotnią i po śmierci składam doskonale na ofiarę, obejmując myślą te wszystkie zniewagi, jakie mogą ludzie wyrządzić mnie lub na moje wspomnienie, a to wszystko na wynagrodzenie mojej pychy” (Not. duch., s. 501).

Życie pokutne o. Honorata naznaczone jest znamieniem surowości wymaganej przez konstytucje kapucyńskie Praktykował liczne umartwienia fizyczne, jak noszenie włosienicy, łańcuszka kolczastego, biczowanie, długie posty. Stale umartwiał wzrok, zwłaszcza w konfesjonale.

Jego duchowość głównie kształtowała się na modlitwie. Ojciec Honorat, inicjator tylu dzieł, zaangażowany – zdawałoby się bez reszty – w kierowanie nimi, poświęcał sześć do ośmiu godzin dziennie na modlitwę. Ks. kan. Euzebiusz Brzeziewicz, po okresowym pobycie w klasztorze kapucynów w Nowym Mieście n. Pilicą, wydał o nim następującą opinię: „Korzystałem z każdej chwili, by obserwować go trwającego na modlitwie: zdawało się, że cała postać jego jest wówczas nieruchoma, opromieniona jakimś dziwnym blaskiem, a na obliczu pełnym skupienia igrał dziecięcy uśmiech, jakby odbicie poufnej z Bogiem rozmowy”.

9/ Ostatnie lata życia

W Nowym Mieście n. Pilicą o. Honorat przeżył Tabor swego życia, jakim były jubileusze 50-lecia życia zakonnego i 50-lecie kapłaństwa. Nowe Miasto było też świadkiem jego Kalwarii. Posądzony został o współudział w tworzeniu ruchu mariawickiego, który wkrótce znalazł się poza Kościołem. Ojciec Antoni Wysłouch, w którym pokładał nadzieję, że będzie kontynuował pracę wśród zgromadzeń, zawiódł go i opuścił zakon. Powyższe fakty, od niego niezależne, rzuciły cień na „nowatorską” działalność zakonotwórczą i przyczyniły się do tego, że nie została ona w pełni zrozumiana i zaakceptowana. Na wniosek Episkopatu Królestwa Polskiego Stolica Apostolska w maju 1908 r. odsunęła o. Honorata od zarządzania zgromadzeniami. Po ludzku był to wielki cios w jego dotychczasową owocną działalność. On przyjął tę decyzję z pokorą i uległością, do czego zachęcił wszystkie swoje dzieci duchowe. Było to prawdziwe oczyszczenie.

W ostatnich latach życia – podobnie jak w Zakroczymiu – przeszedł uciążliwe rewizje i dochodzenia ze strony policji carskiej w Nowym Mieście. Spełniło się jego pragnienie zapisane w Notatniku duchowym w 1907 r.: „Pragnę uczestniczyć w tej wzgardzie, jaką ponosił ukochany Pan mój Jezus Chrystus w dniu Przenajświętszej Męki swojej, gdy był od wszystkich i we wszystkim wzgardzony” (Not. duch., s. 596).

W tym opuszczeniu duchowym i stałej modlitwie oraz pracy na miarę słabnących sił dokonał świątobliwego żywota w klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Nowym Mieście n. Pilicą. Po długich cierpieniach spokojnie zasnął w Panu i odszedł do domu Ojca 16 grudnia 1916 roku o godz. 17.00.