Fragment kazania w święto Narodzenia Matki Bożej o roli kultu Matki Bożej w Narodzie Polskim

Warszawa-Leszno, 8 września 1855 r.

Znam was i serca wasze i wiem, że to samo, iż to jest uroczystość Maryi, to już dostateczna jest dla was pobudka, byście spieszyli co prędzej oświadczyć Jej swą miłość, bo trzeba wam to przyznać na pochwałę waszą, że kochacie swą Matkę i że zawsze największe ku Niej czujecie nabożeństwo. Może już nie tak kochacie Ją, jak dawniej kochali Ją wasi ojcowie. Może nabożeństwo wasze nie takie serdeczne - ale już jakby z natury czy z nałogu instynktem narodowym wiedzeni ku Niej prawie mimo woli zwracają się serca wasze i usta jakby z przyzwyczajenia Jej imię powtarzają, a Jej opieki wzywają.

A cóż dopiero święto dzisiejsze, ileż to pamiątek narodowych do niego się wiąże, a co największe to, że jak dobrze wiadomo braciom naszym, jest to rocznica koronacji Częstochowskiej i wyniesienia Jej na godność Królowej naszej Korony, która też uroczyście na Jasnej Górze rokrocznie obchodzoną bywa. My, choć tak nieświadomi, jednak duchem złączeni, rzućmy się do nóg naszej Monarchini wraz z onym ludem tam zgromadzonym, który w tej chwili może błogosławieństwo od Niej odbiera. I w tej chwili oto Królowa nasza błogosławi swemu ludowi, a nie tylko tam obecnemu, ale też i po całej Jej krainie, a promienie Jej rąk [...] na całą ziemię się roztaczają i płaszcz Jej miłosierdzia rad by ogarnąć nas wszystkich. Upokorzcie tedy serca wasze, aby tam Jej błogosławieństwo spłynęło, aby promień Jej łaski do niego zawitał. I potwierdźmy w sercach ową elekcję, którą uczynili nasi ojcowie, głosząc Ją Królową naszą i jako przystoi na Jej poddanych ślubujemy Jej wierność niezłomną, iż Jej nie opuścimy i nie zdradzimy nigdy, że się o Jej honor zawsze zastawiać będziemy i tak się zachowywać i sprawować jako na wiernych poddanych takiej Monarchini przystoi i należy. Na zatwierdzenie tej naszej przysięgi odmówcie z cicha "Witaj, Królowo" lub "Pod Twoją obronę".


W: G. Bartoszewski, Mamy najcudowniejszy obraz, Instytut bł. Honorata Koźmińskiego, Warszawa 2006.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz