„Gorliwość o chwałę Bożą czyni nas podobnymi Bogu, bo wola nas z Nim jednoczy" (ND, 254). Wykazywanie pilności, zapału, wytrwałości, dbałości, sumienności i staranności w służbie Bogu uważana jest przez naśladowców Chrystusa za wskaźnik gorliwości religijnej. Już uczniowie Jezusa przypominali sobie w trakcie słuchania Jego nauk, że napisane jest, iż „gorliwość o dom Twój pożera mnie" (Ps 69,10).
Gorliwość uważana jest jako stan duszy, który czyni nas podobnymi Bogu. Jest ona ukryta, milcząca, pełna ognia miłości. „Nie wszystkim dano jest być kaznodziejami - pisał błogosławiony Honorat w dziele o św. Franciszku - lecz nad dusz zbawieniem pracować mogą wszyscy. Zazdrościsz może tym, którzy głoszą słowo Boże, ty je wprowadź w praktykę, a staniesz się żywym kazaniem i będzie świeciła światłość twoja przed ludźmi, aby widzieli uczynki twoje i wielbili Ojca twojego, który jest w niebiesiech. Nie chodzi o to, abyśmy prawili kazania albo natrętnie kogoś do Boga ciągnęli, ale abyśmy korzystali z każdej okoliczności i w sposób, jaki nam roztropność i miłość poradzi, pociągali do nawrócenia. (...) Jest bardzo skuteczne apostolstwo modlitwy, które się spełnia przez polecanie Bogu i Najświętszej Pannie drogich nam osób. Jest wreszcie apostolstwo ofiary, gdy na ten cel ofiarujemy Bogu różne umartwienia lub inne dobre uczynki." (FA, 243).
Jeżeli konieczność gorliwości i ewangelicznego zapału były wpisane do wszystkich konstytucji ukrytych wspólnot honorackich, to wymagania szczególnej żarliwości apostolskiej zalecił błogosławiony Honorat min. wspólnocie Sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza, założonych 21 listopada 1888 roku, zwanych potocznie Obliczankami. Głównym celem zgromadzenia była gorliwa kontemplacja Twarzy Jezusa Chrystusa w tajemnicach Jego śmierci i zmartwychwstania; ciche apostolstwo w różnych środowiskach i wynagradzające za zniewagi adoracje Najświętszego Sakramentu. Sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński tak objaśniał charyzmat obliczanek: „Wszystko, co się na Twarzy Chrystusa odbiło jest cierpieniem ludzkości. Jakże ono jest ogromne! Ilu serc, ilu delikatnych i dobrych dłoni potrzeba, aby to cierpienie zmyć z oblicza świata, dziejów, narodów, rodzin i tylu ludzi. Jakie to olbrzymie zadanie. Iluż do niego powołanych? Wśród nich może i ja..."Znaleźliśmy Mesjasza" (...) I przyprowadził go do Jezusa" (J 1,41).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz