Tytułowe zdanie odnosi się bezpośrednio do tragicznego położenia warszawskich kapucynów skazanych po kasacie w 1864 roku na wymarcie. „Tak z naszym zakonem się stało. Wołaliśmy: giniemy, a Pan Jezus ciszę nakaże i tryumf. Tak z Unią [grekokatolicką] i całym Kościołem będzie" (ND, 278). Pamiętamy, że podczas ewangelicznego uciszenia burzy Jezus spał, a przestraszeni uczniowie obudzili Go, mówiąc: "Panie, ratuj, giniemy". A On im rzekł: «Czemu bojaźliwi jesteście malej, wiary»" (Mt 8,25-26).
Być może, lęk i bojaźń wkradły się do duszy błogosławionego Honorata i jego współbraci w pamiętną noc listopadową 1864 roku, gdy aresztowani w warszawskim klasztorze jechali w nieznane. Jesteśmy pewni, że po przyjeździe do Zakroczymia ojciec Honorat występował w roli „strażaka" gaszącego uczucie trwogi. Czy wówczas zakonnicy mieli pretensję do Jezusa, że nie słyszy ich wołania: „Panie, ratuj, giniemy!". Było w nich dość wiary, by u Jezusa szukać ratunku w dniach próby, ale nie była ta wiara na tyle heroiczna, by mogła przyjąć
całkowicie, że Łódź Kościoła po powstaniu styczniowym w Polsce, łącznie z mordowanymi unitami na Podlasiu, nie zatonie wraz z nimi podczas tej historycznej burzy.
Jakąż wiarę musiał mieć błogosławiony Honorat, że w takiej burzy ducha okazał niezachwianą ufność w Bożą Opatrzność. Zapewne nauczył się tej ufności od Matki Bożej Bolesnej, która trzymała na swym łonie ciało martwego Syna i mocno wierzyła w Jego zmartwychwstanie i wieczne królowanie. To Ona podpowiedziała uwięzionemu kapucynowi: „Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36).
Z tych ewangelicznych przekonań rozwinęła się i umocniła wiara błogosławionego Honorata, którą osobiście przeżył i przemodlił ufnie i żarliwie oraz przekazał ją naśladowcom. W liście okólnym z okazji Wszystkich Świętych tak pisał pod koniec swego życia do wszystkich ukrytych wspólnot: „Święci wszyscy nie po różach weszli do nieba, nie z wiankami ziemskiej radości na skroniach, nie wśród wybuchów śmiechu i wesela, wszyscy oni krzyżową szli drogą, wszyscy w cierniowej koronie, wszyscy przez wiele utrapień, wszyscy z pracą i utrudzeniem. (...) Wytrwanie to łaska nad łaskami, to wszystko, to rzecz najważniejsza, bez tego na nic się zdały wszystkie świetne czyny, wysiłki" (LO,434-6).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz