Do M. Józefy Sieradzkiej (9)

Trzeba mieć tę zasadę, żeby nigdy nie sądzić nikogo ze świadectwa jednej lub drugiej, nie wysłuchawszy drugiej strony. Bardzo często się zdarza, że faworytkami nazywają te, które są posłuszniejsze. Przy tym trzeba pamiętać, że żadnej nie ma bez jakiejś wady i że dla innych większych przymiotów trzeba tolerować mniejsze wady, i strzec się, żeby przez zbytnie wycieranie nie stłuc naczynia. Najlepiej, gdy można na miejscu rzeczy osądzić, przypatrzywszy się wszystkiemu i wysłuchawszy jedną i drugą stronę.

W ogóle skarżą się siostry na wymagania mistrzyni sprawozdań i uważam, że w tym przestępujecie prawo kościelne i dekret Quemadmodum, domagając się otwierania sumień i serc, gdy tymczasem wolno tylko o zewnętrzne rzeczy, jak np. dopełnianie ćwiczeń, pytać; i wiele bardzo męczy się tym, że nie wiedzą, co mają mówić. Dlatego radziłbym, aby nie być wymagającą w tych rzeczach, a może nawet wcale skasować obowiązkowe sprawozdania, tylko zostawić do każdej woli.

Niech Was Duch Św. oświeca, a Matka Boska w swej opiece zachowuje.