„Cieszy nas to, że się wszędzie upowszechniły domy wspólnego życia, że się w nich praktykuje życie zakonne i że je oceniacie, ale rodzi się we mnie obawa, żebyście się zanadto w nich nie zasklepiły, zapominając o pierwotnym Waszym zadaniu.
Otóż przypominam Wam, że wszystkie zgromadzenia zakładane były głównie dla zjednoczonych, tj. dla osób, które by chciały dojść do doskonałości, nie opuszczając rodzin lub przyjętych obowiązków, bo wtedy nie można było nawet marzyć o życiu wspólnym. Dopiero wskutek rady otrzymanej z Rzymu zaprowadziły się powoli gdzieniegdzie domy wspólne, aby były ogniskiem i punktem zbiorowym dla zjednoczonych. Przypuszczano nawet wtedy, że znajdzie się wiele dusz, które nie będą mogły zachować rad ewangelicznych, a jednak będą pragnęły dążyć do doskonałości i współpracować w zadaniu, jakie każde zgromadzenie sobie obrało, aby tym sposobem jak najbardziej upowszechnić wpływ zbawienny, utwierdzając w wierze i pobożności całe społeczeństwo. Tymczasem, w miarę mnożenia się domów wspólnych zauważyliśmy pomijanie zjednoczonych, a tym bardziej stowarzyszonych. Chcielibyśmy bardzo to ustalić i uwyraźnić i dlatego w ogólnej ustawie to dodajemy" (s. 235).