G. Bartoszewski: Rekolekcje z bł. Honoratem (3)

DZIEŃ TRZECI

Wiara oświecająca rozum

Jak rozum jest podstawą wszystkich czynów człowieka i wtedy one tylko mogą się nazywać ludzkimi, gdy pochodzą z woli rozumnej i gdy rozumem są kierowane, tak wiara, która oświeca rozum w rzeczach nadprzyrodzonych i Bożych, jest podstawą czynów chrześcijańskich i wtedy tylko są one chrześcijańskimi, gdy się na wierze opierają. A jak od większej lub mniejszej bystrości rozumu zależy doskonałość naturalna spraw naszych, tak od tego, czy wiara jest mniej lub więcej żywą, zależy doskonałość czynów chrześcijańskich [...]. Ukryta w glębi duszy jak korzeń wśród ziemi uchodzi wzroku śmiertelników, lecz owoce jej na zewnątrz się wyjawiające w podziw wprowadzają każdego. Ale jakże uchwycić tę tajemna sprężynę poruszającą wszystkie władze duszy i nadającą jej taką moc działania, że w zdumienie wprowadza niedowiarków? [...]. Człowiek ożywiony żywą wiarą nie ufa sobie, ale calą ufność w Bogu pokłada; a im mniej sam może, tym śmielej bierze się do rzeczy wielkich, jeśli go Pan Bóg do nich powoluje? (PTA X, s. 16-17).

Przy wspinaczce ducha na szczyty doskonałości istotnym składnikiem jest kondycja duchowo-cielesna. Gdy człowiek na przykład traci kierunek lub błądzi w poszukiwaniu właściwej drogi, najpierw pojawia się zwątpienie, później przychodzi zniechęcenie, a na końcu załamanie, a niekiedy rozpacz.

Błogosławiony Honorat często przechodził przez te stadia zniewalającego, osłabiającego zwątpienia. Często analizował pamiętną noc sierpniową w Warszawskiej Cytadeli, gdy tajemnicza choroba cielesna (być może tyfus) osłabiła jego młodą duszę bliską całkowitego załamania. Dogłębna analiza tego zdarzenia doprowadzała go do istoty, do sedna, do fundamentów chrześcijańskiej świadomości. „Czemuś zwątpił? Dlaczego opuściłeś głowę? Dlaczego toniesz jak ongiś św. Piotr kroczący ufnie po tafli Jeziora Genezaret do Jezusa?"

A ciało nieustannie pożąda przeciw duchowi; świat przyciąga kolorowymi błyskotkami rozkoszy, i szatan zwodzi, podstępnie kłamie, podsuwając przed wyobraźnię złudę prawdy. „Biją wichry pokus tysięcznych, wylewają rzeki utrapień, niepowodzeń, jak potoki deszczu sypia się przeciwności. Nie czujesz wewnętrznej pociechy, wszystko się chwieje i wali".
Nikt nie potrafi udzielić wyczerpującej odpowiedzi na pytania, które wyłaniają się w ciemnej nocy duszy. Jest to bowiem przeraźliwa tajemnica, misterium iniqutatis, tajemnica nieskończona, misterium tremendum, tajemnica nieprzenikniona.

Ojciec Honorat dostrzegał w nocy zwątpienia w moc modlitwy i ofiary swej matki, także Matki Bolesnej, Pośredniczki łaski wiary, stojącej pod krzyżem umierającego Syna. W czas rekolekcji w pustelni kamedulskiej długo wpatrywał się w Ukrzyżowanego; przetrawiał wewnętrznie jego ostatnie słowa. „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mk 15,34). I odzywała się w jego duszy skarga Syna Bożego... Na chwilę przeniósł swoją uwagę na scenę z życia patriarchy Abrahama, który miał złożyć niepojętą ofiarę ze swego pierworodnego Syna Izaaka...
Później ogarnął jego wyobraźnię cierpiący niewinnie Hiob...

Jakież to tajemnicze sprawdziany wiary w Najwyższego. Wiara jest łaską... Darem darmo danym, niespodziewanym. Dlaczego pierwszy święty Kościoła Chrystusowego, kanonizowany słowami Zbawiciela: „Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23,43) otrzymał przed śmiercią łaskę nawrócenia, a jego współtowarzysz na krzyżu bluźnił?
Rekolekcje były dla błogosławionego Honorata szczególnie rozbudowanym procesem przemyśleń, przemodleń na temat wiary jako głównej sprężyny jego pracy i uświęcenia.
W pracy Sw. Franciszek z Asyżu i jego duch zawierającej trzeźwe i lapidarne analizy swych duchowych poszukiwań zapisał:

„Wiara jest cnotą teologiczną, od Boga wlaną, przez która mocno wierzymy we wszystko, co Bóg objawił i przez Kościół Święty do wierzenia podał, czy to na piśmie, czy w tradycji, a opieramy się na tym, że Bóg jest nieomylny tak w poznawaniu tych rzeczy, jak w ich objawianiu" (PTA IX, s. 21).

Te precyzyjne, logiczne zdania wydedukowane zostały z doktryny chrześcijańskiej. Ojciec Honorat narzucał sobie obowiązek systematycznego zgłębiania, przemyślenia i przemodlenia katolickiej teologii dogmatycznej. Dbał również o to, by kierowane przez niego zgromadzenia ukryte doceniały wiedzę religijną... Przestrzegał ich przed zatrutymi słowami przeciwników chrześcijaństwa. Wiara jest darem, wiara jest źródłem, wiara jest energią, którą obdarowany musi uruchomić, wykorzystać, troszczyć się o nią... Wiara jest zadaniem do wykonania, wymagającym świadomego treningu nieustannej pracy. „Wiara poszukująca zrozumienia", oparta na Logosie wiedzy; lektura w oderwaniu od czynów jest tylko namysłem, oglądem (gr. theoria). Bo „Słowo stało się Ciałem" (J 1,14). Wiara chrześcijańska jest „ucieleśniona" w naszej postawie wobec bliźnich. W każdej chwili musi być przekuwana w czyn.

Człowiek żywej wiary jest opanowany. Jest jak dziecko spokojne i bezpieczne, bawiące się beztrosko na pokładzie kołyszącego się na falach okrętu, bo kapitanem jest jego ojciec. Wiara tylko w czas burzy może być wsparciem, pewnością. Jeżeli masz wiarę silną, jeżeli trwasz w niej mocno, wszystko zwyciężysz. Wiara cię nauczy, że cierpienia walki, pokusy, to zwyczajne drogi do nieba. Wiara cię nauczy, że nawet w chwilach całkowitego upadku sił nie zatoniesz, bo Ojciec Miłosierny jest obok ciebie...
Wiara jest więc tajemnicą nieogarnioną; umysł ojca Honorata w pochmurny dzień rekolekcji intensywnie pracuje nad wiarą. Najbardziej cenne przesłanki - aksjomaty do teologicznych dedukcji znajduje w Piśmie świętym.
Otwiera Biblię i zatrzymuje się nad wielokrotnie słyszanym zdaniem św. Jakuba Apostoła: „Wiara bez uczynków martwa jest" (Jk 2,20).

„Można powiedzieć - dopowiadał ojciec Honorat - że przedmiotem naszej wiary i całą jej treścią jest miłość Boża względem rodzaju ludzkiego, wszystkie bowiem najważniejsze tajemnice wiary tyczą się miłości. One nam opowiadają, że Bóg tak nas ukochał, że dla nas stworzył świat, że z miłości ku nam stał się człowiekiem, z miłości umarł na krzyżu i że ta sama miłość [...] skłoniła Go do pozostania z nami w Najświętszym Sakramencie" (PTA IX, s. 23).

Ojciec Honorat był wykładowcą logiki i retoryki w warszawskim seminarium klasztornym; jego przemyślenia na temat wiary weryfikowanej przez miłość mają niezwykle precyzyjną logikę wynikania.

Rozumował: „Żeby uwierzyć miłości, trzeba samemu miłować". Wynika z tego, że ten tylko prawdziwie żywą wiarą wierzy w miłość Boga, kto sam Go szczerze miłuje. I dodaje, stosując metodę indukcyjną: „To z prostych przykładów da się poznać. Niech pani powie służącej: «O jak ja cię kocham! Oddałabym życie za ciebie!», to sługa uśmiechnie się na to i odpowie: «Nie wiem, skąd się wzięła w pani taka miłość», bo nie czując dla niej sama takiej miłości, nie uwierzy też i w jej miłość dla siebie. Ale niech ta sama osoba powie do swojej córki: «Ach, kocham cię, moje dziecko, nad życie swoje kocham», córka nie tylko się nie zdziwi, bo i sama podobnie kocha swoją matkę [...]. Otóż to samo dzieje się wiarą w tajemnice miłości Bożej" (PTA IX, s. 23).

Jakże pouczająca jest prostota myśli świętych dusz. Ich rozumowanie jest zawsze konkretne, oparte na recta ratio, na zdrowym rozsądku. Jeżeli On „Jest który jest, to znaczy, że On jest przy mnie, jest we mnie, jest w bliźnim". Tylko moje kruche „ja" nie pozwala Go wyczuć, zrozumieć, że On jest. Prostota tego rozumowania nie jest żadnym prostactwem intelektualnym... Wiara nie sprawdza się w dzień jasny, zdrowy, pogodny. Bo wierzyć, gdy wszystko nam się uklada, gdy rozwój wydarzeń przebiega po naszej myśli, to nic nie znaczy... Bo wierzyć to znaczy uznawać za potrzebne wszystko to, co ,,krzyżuje" się z naszymi zachciankami; to wierzyć, że nie ja jestem panem swego życia, nie ja decyduję o zdrowiu czy chorobie, nie ja decyduję o długości i jakości moich dni i dni moich bliźnich. To On jest moim Panem, On jest moją Drogą, moim Światłem, moją Mocą. Bądź wola Twoja, Panie, wola Twoja, nie moja. I niech się tak dzieje na ziemi i w niebie, w czas trwogi i ciszy. Bo ty JESTEŚ, więc ja jestem w Tobie; tylko czasem weź mnie za rękę...

Do przemyślenia, do przemodlenia, do zapamiętania

To miej zawsze za stałą zasadę, żeby zarówno Bogu dziękować tak za pomyślne rzeczy, jak za przeciwne, bo tak wiara uczy, że wszystko z miłości Jego pochodzi i że
często miłość ta więcej objawia się w rzeczach przeciwnych niżeli w przychylnych, które bywają nieraz doczesną zapłatą i złych nawet.

Bóg sam zna czas i sposób, w jaki ma wszystko przeprowadzić. Do nas należy okazywać Mu wierność naszą, która najmilszą Mu jest wtedy, gdy znosimy Hiobowe próby, z których naśmiewają się ludzie...

Wszakże Zbawiciel zaręczył: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w Imię moje, da wam. Ale zaraz dodał, że trzeba pukać i naprzykrzać się Bogu, który nie dla naszej przyjaźni, ale dla tej ufności, choćby rzecz była na pozór niepodobna, byle do chwały Jego zmierzała, da, a da w czasie takim, który będzie najodpowiedniejszy do Jego chwały i do naszego postępu i uświęcenia.