„Zaczynam się skarżyć na siebie, lamentować, aż mnie coś porywa do mego Pana Jezusa, a ledwie myśl moja dotknie Jego Krwi Przenajdroższej, zdaje mi się, że nabiera przeczystości, jedności i gorącości słońca, za jednym rzutem strzela w górę i tam ginie w dziękczynieniu i adoracji, i miłości za wszystkich. (...) Przez cierpienie światłość się w nas wyrabia. Ufaj, że wielkimi krokami idziesz ku światłości. (...) Bo im więcej boleści, tym więcej wybrania, tym świetniejsze przeznaczenie, tym pewniejszy koniec” (ND, 173-174).
Błogosławiona każda godzina tej boleści... powtarza się codziennie na ołtarzu. Czy również codziennie powtarza się w moim sercu? A przecież Chrystus cierpiący, ukrzyżowany utożsamia się z każdym chorym i cierpiącym, który w swym ciele dopełnia Jego cierpień. To właśnie z tego doświadczenia rodziły się i rodzą w Kościele inicjatywy odnoszące się do ludzi cierpiących. Do tego doświadczenia nawiązywał ojciec Honorat, gdy powołał 26 kwietnia 1882 roku Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Wspólnota uformowała się w zakładzie dobroczynnym w Warszawie przy ul. Wilczej, zwanym „Przytulisko”. Znajdywały tu schronienie i pomoc nieszczęśliwe i pokrzywdzone kobiety, samotni opuszczający szpitale, także bezrobotni.
Siostry Franciszkanki od Cierpiących doskonalą miłość Boga poprzez poświęcenie swego życia dla chorych, biednych i cierpiących w szpitalach, zakładach i domach prywatnych „z gotowością na wszelkie ofiary ze swego zdrowia, a nawet życia” - jak określił zadania wspólnoty Założyciel (LFC, 188).
Błogosławiony Honoracie, wierny naśladowca Franciszka Serafickiego, naucz nas wszędzie widzieć Boga. Zaszczep w nas ducha braterstwa. Niech Miłość będzie znów kochana. Odnów w nas ducha poświęcenia i dodaj siły, aby wyjść naprzeciw ludzkiej biedzie, i w naszych czasach otwierać „przytuliska” dla wielu opuszczonych przez najbliższych i dla chorych w „blokowiskach”. To w tych opuszczonych samotniach mieszka razem z cierpiącym bliźnim bolejący Syn Człowieczy. Codziennie czeka na okrycie Go i na spotkanie z Nim w tym współczesnym misterium cierpienia, misterium życia i śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz